Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

apel do...


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie, nie podzielam tych obaw, ponieważ wierzę, że każdy człowiek jest w środku dobry, pragnie dobra, tylko na skutek różnych okoliczności, nie potrafi czasem okazać dobra drugiej osobie.

 

Twój wiersz jest najlepszym dowodem, że dobro istnieje.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kapistrat Niewiadomski a czy nie jest tak, że dobro zwycięża tylko w bajkach ;) ?

Chociaż chciałabym wierzyć, że tak jest właśnie...

Przykre, ale wiele osób nie wytrzymuje tego, co się obecnie dzieje. Dziczeją, dziwaczeją, albo...znikają :(

Edytowane przez Cor-et-anima (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak było zawsze i będzie zawsze. To prawda, że dobro zwycięża tylko w bajkach, ale kto wymyśla te bajki?

 

Wolałabyś być kawałkiem skały? Człowiek po to ma serce: kochać, wątpić, czasem nawet nienawidzić…

 

Jeśli nie możesz z tym żyć, to pisz o tym, na pewno pomoże.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dagładne stwierdzenie:).  Nie wszystko, co dotyczy nas samych i wpływa na nasze postępowanie bywa piękne. Doceniajmy, magazynujmy zatem piękno, zmieniajmy swój punkt widzenia. A wszystko po to, by nie ulec frustracji i nie popaść w rutynę... dziękuję :)

@beta_bten wiersz nawiązuje do myśli zawartych w innym wierszu, którego już tutaj nie ma...

Padło słowo "hejt"...

Dlatego użyłam go w ostatniej zwrotce. Brzmi pospolicie i sztampowo, ale tu nie mógł z wyżej wymienionych powodów znaleźć się inny wyraz:).

Dziękuję za pochylenie się nad tekstem :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Szczęściarz z Ciebie, bo dla mnie czytanie poezji w liceum to była katorga. Sonety krymskie to jeszcze pół biedy, ale Konrada Wallenroda nie mogłem strawić; mało tego: byłem gotów zabić Mickiewicza, bo przez niego dostałem dwójkę. 

 

Dziś się tego wstydzę, ale cóż: taki byłem, nie da się ukryć.

 

Pozdrawiam.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kapistrat Niewiadomski "dla mnie czytanie poezji w liceum to była katorga"

dla mnie - nie, choć w liceum gałę z romantyzmu zarobiłam...:)))

bo nie zdążyłam przeczytać Słowackiego 

fizyka była ważniejsza

za to podstawówka - tu wiersze na lewo i prawo (recytacja) od romantycznych po socjalistyczne, poezja polska, radziecka, własne wiersze

obstawiany każdy apel, akademia, przyjazd wojewody, otwarcie boiska, Dzień Edukacji Narodowej wszystkie konkursy  jako "naczelna" recytatorka, lub tak zwana "przeżywaczka", "wczuwaczka" - w gronie rówieśników

rozpoznawalność, wręcz sława :))), zaczepki na korytarzu szkolnym, gratulacje, fory u nauczycieli itp 

na początku - ekscytujące, potem...

to po prostu nie było dla mnie

dziś nie powiem publicznie nic

taki mam uraz

a szkoda, bo umiejętność prezentacji w dzisiejszych czasach to podstawa

podobno uczą tego w szkołach w USA

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cor-et-anima

Masz całkiem ciekawe przeżycia…

 

Zaliczyłem z lektur tylko Popiół i diament i Komu bije dzwon. Za Granicę oberwałem dwóję, bo w ogóle nie zajrzałem, choć dziś uważam, że to znakomita powieść i czytałem ją wiele razy. Chodziłem do klasy o profilu matematyczno-fizycznym, dlatego język polski był dla mnie drugorzędnym priorytetem, dopóki nie przystąpiłem do matury. Pamiętam wciąż temat — Ustosunkuj się do poglądu wyrażonym w zdaniu: Romantyzm się przeżył; jesteśmy konkretni, prozaiczni. Pisałem na betona, bez żadnego przygotowania, z głowy, czyli wielka improwizacja. Wszyscy nauczyciele polskiego byli wrogo do mnie nastawieni i chcieli mnie uziemić za wszelką cenę, ale widocznie napisałem coś takiego, co ich poruszyło, coś w nich pękło i pomimo całej nienawiści dali mi piątkę. Jedna nauczycielka namawiała mnie, żebym zdawał na polonistykę na UW, ale mnie pociągał świat, dalekie podróże, dlatego wysłałem papiery do WSM w Gdyni.

 

Wybacz mi ten przydługi komentarz, odbiegający znacznie od tematu Twojego wiersza, ale fajnie jest powspominać i wymienić się doświadczeniem.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

może nie tego co sensem nazwane

lecz co stanowi sens odwieczny świata

ludzie chcieliby to mieć dzisiaj za nic

zburzyć porządek co sens życia splatał

 

jak wiemy z historii zamysł się udawał

lecz cywilizacji koniec następował

potem Najwyższy swoją mocą sprawiał

że ludzkość życie odradza od nowa

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kapistrat Niewiadomski jak miło jest "posłuchać" takich historii z życia :)

Ja też humanistką nie jestem :). A po pisemnym z polskiego przeżyłam chwile grozy...

Wychowawczyni (bardzo wredna kobieta tak na margiesie) poinformowała mnie, że polonistka nie wie, jak ma ocenić tę moją maturę. Sprawdza i sprawdza i...nie wie o co chodzi... "Coś ty tam popisała!" - darła się

Myślałam, że mnie obleją... A taaaką miałam wenę! Tak mi się przynajmniej wydawało.

Kilka nocy nieprzespanych.

Dzień z wynikami (wywieszone na ścianie).

Patrzę: 5 :)))

Tematu nie drążyłam... :)

@Jacek_Suchowiczpięknie dziękuję za poetycki komentarz! Pozdrawiam serdecznie! :)

@Giorgio Alanidziękuję za serduszko! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...