Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zamawiano raz u krawca

flagi rzecz na meczu święta

krawiec drapie się po głowie

bo zapomniał, nie pamięta.

 

Zamówienie owszem przyjął

materiału wziął dwie bele

poucinał prostokąty

siadł i siedzi jak to ciele.

 

Jak tu zeszyć je podłużnie

wybrać wersję, ale którą,

żeby nie zaliczyć wpadki

czerwień czy też biel jest górą.

 

Sfrustrowany w telewizji

chciał obejrzeć mecz siatkówkę

przyszykował, więc zagrychę

i otworzył półlitrówkę.

 

Mecz się zaczął a kibice

bardzo głośno skandowali

żeby dziś biało-czerwoni

trzy do zera mecz wygrali.

 

Szybko pobiegł do maszyny

kolor biały dał na górze

dołem czerwień i po zszyciu

rzekł - usłużnie państwu służę.

 

Boczne zszycie materiałów

dało otwór by w nim drzewce

mógł osadzić każdy kibic

i się oddać swojej śpiewce.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja uwielbiam czcić kobietki

a gdy babka niżej setki

w swoich latach i na wadze

z taką dialog poprowadzę.

 

Nie zaglądam jej w metrykę

i nie zerkam w tą rubrykę

gdzie jest data urodzenia

dla mnie nie ma to znaczenia.

 

Ważne, że jest dziarska miła

i by w humor mnie wprawiła

co do seksu niekoniecznie

zaraz musi być bajecznie.

 

Inspiracją dla mnie wena

bo nieważna jest ocena

i jej wady i zalety

ale miłość do poety.

 

Pozdrawiam

Gdybym ja był krawcem z wiersza

flaga była by ciut szersza

a na dole inicjały

czyje ręce ją zszywały.

 

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • o sobie twierdzili nieakceptowani - inni ale wbrew wymawianym skargom działali wciąż jako wszyscy - niczym dobrze prosperujące miasto   założyli i w końcu nibywłasne kreśląc wzajemne arterie jeden w drugiego wyrzucali - a skrajnie prawili wciąż o miłości i pięknie   uwrażliwiali: szarpią i boli? to dobrze! - na wywnętrzniałe spazmy  i dreszcze zaklinanych nauczyli się Nią nazywać proste żądze    aż sama Jej natura miała tego dosyć (dosyć!) i wściekła się, a jakże wielce!   od siebie - zamknęła drzwi do siebie - zabiła okna   lecz (co za sprawa!) najszybciej przywykli ożywając najpełniej w ulewnych ciemnościach   i tak do dzisiaj mieszkają w swych ciasnych pudłach jedyna im jasność - na monitorach rosną - w przyruchach rozpływając się w światłowodach   a jeśli trafem i cudem  zabłyśnie im zwykłe słońce  rozerwą promyczki na strzępy brzydząc się ciepła (prawdy)   nie dopuszczając do naturalnej krzywizny tęczy   (szydząc, że to dla słabszych)   uważaj więc kiedy poszukujesz i nie przestawaj się dziwić   nie daj się zgubić (choćby dla chwili wytchnienia)   i nie wierz, proszę, nie pozwól sobie wmówić że to Jej pragną    a z Nią  pełni _  ciszy i zrozumienia        

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Rafael Marius ja też już nie taka młoda

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      hm, w sensie chorujesz? posyłam ciut pozytywnej energii, może coś da... Ale co Twoje z przeżytego to Twoje a nie jak te, tfu, wirtualne farmazony. Pisz nadal, bo urokliwie to robisz 
    • Znużone ciało po nocnym łożu biega, nie chcę istnienia! - poza ogniem pocałunków Księżyca. Ściana z betonu - ja poza jej kresem, poduszka bez krwi. A gdzie krew?   Życie bez krwi - jak kielich bez wnętrza, napełnić nie zdołam, brak miejsca, brak miejsca! Choć kroplę, choć łyk - o, Matko! Z piersi swej utocz, jak pelikan nad gniazdem!   Ty, królowo, matko gwiazd i komet, ukochaj me ciało poza ścian betonem, wciśnij w ramiona - jak strzałę w serce! ciało człowieka - wszak więcej nic nie chce.   Zmiel i rozsyp jak proch po polanie, rozdepcz i zniwecz nim ranek nastanie, w objęciach rozkwitu - jak płód w żywym łonie, to żywe - tak żywo - jest myśleć o zgonie!   Pod szarfą z błękitu, w gwiaździstych diamentach, ma pierś martwa - nocy ręką dotknięta. Pocałunek jak śmierć - bez twarzy i imienia, rozpływa się w mroku - bez śladu istnienia.
    • @infelia super bardzo. Czy to o złośliwości rzeczy martwych, czy to o stracie kogoś. 
    • @andrew  nie robię dalekosiężnych planów- od tak dawna. Ale tak- nie wszyscy z nas powitają dzień @Maciek.J dzięki @TylkoJestemOna dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...