Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jakie masz życie, tak masz w korycie


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Rodzina pana Hipolita z Chinkowa
lubiła zjeść suto niczym wielka królowa.
Szybkie zupki z torebki
niemalże od kolebki.
Smak, aromat i synonim końskiego zdrowia.

 

#

 

Pamiętała Jagna z bronowickiej biesiady,
gdzie jadło na stołach nie prosiło lekarzy.
Pierogi, chleby, dziczyzna
to wyżerka wręcz mistyczna.
A teraz chińszczyzna, pizza oraz kebaby.

 

___

25 sierpnia obchodzimy

Dzień Polskiej Żywności

Dzień Zupki Błyskawicznej

 

Smacznego

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez ais
. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Masz na mięso wielkie chętki?

zapytują ekspedientki

Tak, na mięsa wielki kawał

W komercyjnym* złapał zawał

Był to koniec jego męki

 

 

* Sklepy komercyjne to istniejące w drugiej połowie lat 70-tych wyodrębnione placówki handlowe, sprzedające niektóre, lepsze gatunkowo rodzaje mięsa i jego przetworów po cenach wyższych niż powszechnie obowiązujące, czyli po tzw. cenach komercyjnych.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez Kapistrat Niewiadomski
Fix typo (wyświetl historię edycji)
  • ais zmienił(a) tytuł na Jakie masz życie, tak masz w korycie
Opublikowano

@Wędrowiec.1984

Pomidoróweczka wygląda smakowicie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Uwielbiam zupy. Raczej wszystkie, choć nie przepadam za rosołem. 

Dziękuję za obecność i pozdrawiam!

 

@Kapistrat Niewiadomski

W latach 70-tych jeszcze nie truto ludzi na potęgę Zaczęto nas truć, gdy Zachód zaczął się panoszyć w Bloku Wschodnim.

 

Na moim osiedlu bieda mieszała się z bogactwem. Mieszkała na nim np Kinga Rusin. 

 

To były złe, ale dobre czasy.

 

Pozdrawiam i dziękuję za komentarzyk!

 

@Klip  Hahahahaha

Jesteś limerykowym GENIUSZEM!!!

Bardzo, ale to bardzo mi się podoba! 100000000❤ powinieneś dostać.

Dziękuję za obecność i pozdrawiam! 

 

 

 

Opublikowano

@ais

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Oczywiście, że nie truto — a wprost przeciwnie: dbano starannie dobraną dietą, aby nikt się nie przejadał, zachowywał wysportowaną sylwetkę; wystarczy porównać rozmiar siedzeń w kinach i pociągach. Mleko kwaśniało, można było po kilku dniach pić zsiadłe, a dziś? Żywność stoi cały rok w niezmienionej formie, czy to jest naturalne?

 

Co zostało z naszych marzeń o Zachodzie?

 

 

Opublikowano

@Kapistrat Niewiadomski

Głodni sukcesów zobaczyli fatamorganę i nie uszli z tego spotkania cało.

 

Nigdy nie miałam marzeń o Zachodzie.

Lubię mój kraj, miasto i nigdy, ale to nigdy nie myślalam, żeby stąd uciec. Kiedyś rodzina miała taki plan, żeby mnie wysłać do Królowej na służkę, ale dobry Los pokrzyżował im plany

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Miłego dnia!

Opublikowano

@ais

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zależy co się pod tymi marzeniami konkretnie kryje.

 

Ja również lubię swoje miasto, ale to nie znaczy, żebym przez całe życie nie wyściubiał z niego nosa. Od dziecka interesowało mnie: co jest za tą linią w kreski i kropki? Lekcje geografii zawsze mnie nudziły, bo kiedy przerabialiśmy Polskę, patrzyłem na mapę NRF, a kiedy pani nauczycielka opowiadała o krajach RWPG, ja już byłem w Nowej Zelandii, palcem oczywiście.

 

Dziś nie żałuję, bo podróże po świecie dały mi klucze do skarbca wiedzy; dzięki niej nabrałem dystansu do własnego kraju, a jednocześnie doceniłem jego prawdziwą wartość (Litwo, ojczyzno moja…). To, gdzie przychodzimy na świat jest czystym przypadkiem. Gdybym się urodził w Danii, byłbym dumnym Duńczykiem.

 

Można być Polakiem z przypadku, można być Polakiem ze świadomego wyboru — decyzja należy do nas.

Pozdrawiam serdecznie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

@ais

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Co do tego zgadzam się w zupełności: dorosłych drzew się nie przesadza, a emigracja to ciężka choroba, z którą wprawdzie można żyć.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...