Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z oddali słychać pieśń kilku wojów,

którzy wracają z nocnej wyprawy

czekam być może dadzą odpowiedź

na me pytanie bom jest ciekawy

 

jak poradzili sobie tym wrogiem,

który zamknięty w butelce czyhał

jak na komendę stanęli wszyscy

ale już różnie każdy z nich wzdychał.

 

Potem głos zabrał znany wodzirej

chyba najstarszy z nich wszystkich rangą

świadczyły o tym otarcia skóry

siniak w kolorze śliwki nad fangą.

 

Po wojskowemu, choć mu się czkało

i słowa w krtani lub w gardle grzęzły

próbował oddać obraz tej bitwy

i jak ciąć trzeba gordyjskie węzły.

 

Sprytnie, sposobem otwarto flaszki

by każdy skupił się na swym celu

i tak walczyli po samo denko

kilku z nich legło, jednak niewielu.

 

Sanitariuszek przy tym niebyło

więc ci, co legli leżą pokotem

lecz bez histerii przyjdą władczynie

odbiorą swoich, nie teraz, potem.

 

Kto mógł to taszczył wojenną zdobycz

choć niedopitą zdobyczną flaszkę

na dowód tego, że było ciężko,

że nie chodziło tu o igraszkę.

 

Nie wszystkie panie wiem to z praktyki

gotowe witać wojów kwiatami

wtedy w ruch idą kuchenne wałki

lub okładają wojów laczkami.

 

Takich powitań nikt z nich nie lubi

za trud zapłata to bardzo licha

a trzeba było wziąć na swe barki

zawartość flaszki pitej z kielicha.

 

Zapoczątkuję i prekursorem

stanę się pisząc właśnie te słowa

wojowie walczcie, walczcie do końca

choć to dopiero pierwsza połowa.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nosiła zawsze szeroką bluzę i ciemne okulary nikt nawet nie zapytał   - wystarczyło im logo, postrzępiony materiał poczuli, że mogą wyszydzać   a jednak ona szła : stopień po stopniu   choć każde z rzucanych ciężarem krępowało nie pozwoliła się zatrzymać   aż w końcu dotarła tam, odwróciła się tylko raz   gwałtownie uniosła głowę, sponad oprawy  poraziło ich złoto, błękit i zieleń spojrzenia   zdjęła obszerne ubranie  z kieszeni wypadł nóż co uchwyciła _ odeszła jak przyszła       na skrzydłach poruszył mnie Twój wiersz... cholera mnie bierze na takie sytuacje..rozszarpałabym każdego za zabawę drugim człowiekiem...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Annna2 To jest prawdziwy obrazek i zapis myśli „ zranionego Szkła”.Ja tylko połączyłam kropki.
    • wiersz-o-dystans    wschód kwitnie dzień się osadza  i z brył kondensuje miasto  nabiera mięsa nakłada skórę  obrasta drzewami obrastają betonem kondesacja tężenie    drgania ponad czarną arterią  odejść mlaszcząc w chodnikach  niech gołębie wschodu krążą  nad kamienicami na dzień  dobry na dzień ledwo    ozłota kształtów i ruchu  stoję dziecko w brzasku  dziecko niebytu piszę go raz  i zmileczę przemilczę a na zawsze zniknie  a zniknie na zawsze        
    • ten rodzaj energii mogę ci przekazać wyłącznie językiem. z ust  – prosto w serce. niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu... przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem. ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim, niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości: od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc! kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny, jak się zdawało, pomyleniec, na posesję, by imitowały marsjańskie głazidła? chyba mniejsza o to. ważne było czekanie, tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz, upodabniając się do skalnego odłamka. ta wiara kierowana wzwyż. aż pewnej nocy całe jego  obejście zakwitło, z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi. ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli rozścieliła się na dachach budynków, rudym piasku, na studni. ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka, znaleziono w zagonie petunii. pochowano w pudełku po zapałkach na kocim cmentarzu. jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną. ...widzisz, jaka ładna historia? powiem w sekrecie: to nie wymysły. choć też – bajka!
    • @Simon Tracy  Czasem wystarczy przetrzeć szybę - tam naprawdę jest słońce i zieleń. Możesz nie nazywać tego narzekaniem, ale Twoje wiersze niosą bardzo dużo bólu, bezsilności, samotności. I to właśnie one mówią najwięcej jak Ci jest teraz. Nie warto oszukiwać siebie - siebie najlepiej słuchać uważnie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...