Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wstałem odbijam twarze w lustrze
ustalam stopy na spienione podłogi
na dodatek pochmurny sufit
a Bóg miał kolor skryty
zimne kaszlące budowlane potoki
wokoło dymiące kształty

chwilę po tym enklawa rąk
gdzie powstaje obciążenie szuflady
drętwieje recydywa

towarzyszem czołowe światło
ciszyzna jedynym plenerem
język żelazny rozlewa się powszechnie
bezdźwiękiem drapię się w głowę
dom jest blisko
idę szeroką niepogodą
wrażenie deszczu niezatarte
jak na płycie nagrobnej
mój kamienny bezdech broni się
przed przesypaniem w jutrzejszość
wtedy wiersze odchodzą kulejąc
na jedno oko(tak na oko)
nachylam się jak dźwig nad biurkiem
ostro nawiązują źrenice
kupa blasku wgryza się w krzesło
obrót planetarny na pięcie
przed zetknięciem palca
z kołyską zapala się Cefeusz-
dwa i pół tysiąca słońc
kładę na bok senne żebra
jakikolwiek poród męczy
słońce Cephei spopiela ściany
urodziłem matkę i jest wiersz

16 VII 00

Wiersz został przeniesiony do działu „Poezja – Forum dla początkujących poetów", ponieważ nie spełnia kryteriów określonych dla działu "Z"
MODERATOR

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Fajny koment - jak to jest konstruktywna wypowiedź to ja jestem Rambo.
Wiersz jest trochę przydługi ale wg bogaty w treść i umiejętnie dobraną do niej symbolikę np. Cefeusz. Może wybrałbym trochę inną formę zapisu ale mi się podoba i daję plusa!
POZDRAWIAM!
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Do górala z Synaju:

Czytając Twój komentarz nie opuszcza mnie wrażenie,że to ty -Natan Lemens-powinieneś zniknąć....z tego portalu.Ciekawa opinia wobec wiersza,który np.na Cernuus'ie robił małą furorkę.A zaraz,przecież ty nie jesteś fachowcem!Łee,to pisz sobie co chcesz....

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • człowieka biednego dobro omija nie ma na chleb nadzieja go żywi   człowieka biednego uśmiech nie zna  a jego drogi to wyrwy i dziury   człowieka biednego bogaty się wstydzi udając że to tylko cień   człowiekowi biednemu niebo nie pomaga dlaczego  - tego nie rozumiem
    • @Konrad Koper Coś jest.  
    • @viola arvensis pięknie dziękuję za dobre słowo :)
    • Och Karol ! Świetne! 
    • Poeta, w niemym geście, pochyla się nad stołem. Długopis, wąż z kryształowymi oczami, ślizga się po stole - zimny i obcy, sycząc alfabetem, który zapomniał istnieć. Jego tusz pachnie gwiezdnym pyłem i wspomnieniem spadających słońc. Kartka patrzy na niego niczym zimne, puste niebo po burzy - gotowa przyjąć wszystko, lecz nic nie wydać, choć skrywa w sobie miniaturowe galaktyki spragnione tylko hałasu. Ich orbitujące atomy tańczą w rytmie śmiechu kwantowego kota. Chce pisać - ale słowa uciekają, robią mu w głowie kabaret. Pomysły wirują jak kalejdoskop roztrzaskanych szyb. On łapie je dłonią pełną powietrza i chaosu, jakby łowił spadające gwiazdy w beczce mleka. A w kącie jego myśli samotny smok z migoczącymi skrzydłami, podśpiewuje starożytne formuły nonsensu. Lustro pokazuje go jako klauna w płomiennych skarpetkach, pół geniusza, pół katastrofę. Jego cień tańczy własnym życiem przez dziurę w suficie, a wnętrze -  puste jak opuszczony statek w porcie z mgły, pełne echa nieopowiedzianych legend i szemrzących w nim mgławic szeptów. Śmiech i rozpacz tańczą w nim tango groteski, wirując w rytmie, którego świat nie potrafi zobaczyć za kotarą absurdalnej codzienności. Długopis drży jak skrzydło motyla w trzęsieniu ziemi. Czas pęka jak bańka mydlana. A on siedzi - groteskowy i majestatyczny w swojej niemocy - jak kamień, który próbuje krzyczeć na ocean, a ocean odpowiada mu ciszą z dna świata. W jego cieniu rośnie las zrobiony z melodii, który szepcze w rytmie galaktyk. Kartka jest morzem ciszy, falującym od pustych słów. Każda linia niewypowiedziana - wybuch gwiazdy, eksplozja koloru i śmiechu w czerni, czasem rozpryskująca się w tęczę utkaną z chaosu komet. Poeta, zamknięty w swoim własnym teatrze, czuje, że jego niemoc to najbardziej dziki, najbardziej szalony i najpiękniejszy wiersz, jaki mógłby napisać. Bo Stwórca też czasem gubi długopis, a wtedy pisze sobą, udając, że wie, co pisze.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...