Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zniczem zagaszonym

 

Położył znicz kres życiu w koszmarze 

Zgaszony dymił przez krótki moment

Tylko boski raj ofiarowany mu w darze

Słyszał ziemski za człowiekiem lament

 

Jestem dziś zniczem zagaszonym łzą 

Spróchniałym zębem całkiem marnym 

Marną losu zabawką, co jej żyły tną 

W obozie zagłady, w piekle bezkarnym

 

Zapalą pochodnie, złudzeń światło razi 

Mroki rozświetlą mary i koszmary złe 

Tylko czy czas w niebo odejść doradzi 

Gdzie radość i śmiech staje się bytu tłem 

 

Nie wiem czy uda się skosztować dnia

Który odpowie na wieczności pytanie 

Który wydobędzie jaźń z ów utrapienia 

Który wypowie przeklętej prawdy kazanie

 

Ale wieczności pani zlituj się i zabierz

Wieczność mi zmęczonemu żywotem 

To będzie zło, ale to dobra jest grabież

Mam nadzieję że nie jest to kłopotem

 

Zgasnąłem jak gwiazda co już spadła 

Wybieliło mi sumienie anielskie dzieło 

A śmierć zmęczenie stare mi ukradła 

By w piekle po drabinie się komuś pięło 

Opublikowano

@Rodrigo de lagarza Dziękuje. Myślę, że nieco się pospieszyłem z publikacją, mogłem dopieścić, ale czytając dzisiaj uznaje, że czasem wady czynią coś mocniej charakternym, czymś swoiście oryginalnym. Gdyby każdy człowiek był lalką barbie, to nie bylibyśmy oryginalni, nie bylibyśmy sobą, a jesteśmy tylko dzięki wadom, dzięki temu ze sami bądź Bóg odłupał z kloca materii te fragmenty które dziś odłupane ukazują piękno rzeźby, ukazują nas. Tak samo jest w wierszu.  Czyli metodyczny defekt - tworzy. To odłupywanie z kloca materii, czyli de facto niszczenie prowadzi do postaci bardziej doskonałej. Defekty, wady staja się naszymi cechami oryginalności.

Nie sposób zepsuć dwa razy w taki sam sposób, może dlatego wieczność i jej spędzanie poświęcamy samozagładzie metodycznej, po to aby stać się kimś innym od reszty, aby nabrać charakteru i wyrazistości. Nie mniej dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam !

Opublikowano

@Dawid Rzeszutek  Zastanawiam się , czy zycie samo w sobie tak męczy, czy nasz sposób jego odbioru i przeżywania... W Twoim wierszu nie znalazłam odpowiedzi na to, lecz obraz umęczenia zyciem jest bardzo sugestywny i intensywny - aż przygniata. Po przeczytaniu szukam sama wyjścia z tego odczuwania - w kierunku lżejszego i jaśniejszego, może w kierunku miłości życia... Pozdrawiam :)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

@duszka Jeśli założymy związek systematyczny - przyczynowo skutkowy, to wiadomo, że zmęczenie jest uzależnione od odporności i podatności na zmęczenie i jego odkładanie w psychice i od tego w jakich warunkach żyjemy i czym się zajmujemy. Im więcej trudności musimy pokonać, im więcej impulsów płynie z otoczenia, tym większe zmęczenie. Im człowiek silniejszy, czy to naturalnie od urodzenia, czy nabył ową odporność drogą treningu, tym trudniej go zmęczyć i zniszczyć. Niestety ludzie są różni, często natrafiamy na pasożytów energetycznych i psychicznych, którzy żerują na niszczeniu drugiej osoby jak komar wbijając się w nasze źródło energii witalnych, więc musimy takich ludzi rozpoznawać i omijać, gdy się nie uda umiejętnie obronić. Można trenować i wykształcić taką siłę, że zmęczenie przestaje być tak dotkliwe, ale ludzie często są jak ryby złapane i zaplątane w sieć, wpadają w nią i nie mogą się wyplątać aż do śmierci. Odpowiadając prosto - zmęczenie jest wynikiem obopólnego wpływu środowiska na psychikę, które co dzień nierozłącznie współpracują. Relacja zależy od nas samych, póki jesteśmy wolnymi ludźmi, sami dysponujemy czasem nam danym i selekcjonujemy, co robimy i co do nas dociera a co nie. Każdy jednak jest inny, inaczej wyglądają jego siły i słabości, różną ma naturę. My artyści jesteśmy wrażliwi, co oznacza, że ta sama dawka obciążeń może działać 1,5 do 2 razy silniej i powodować straszne konsekwencje. Przez to izolujemy się, próbujemy dawkować dostęp do świata po przebudzeniu, tak jakby kontrolować stream sygnałów zmysłowych do mózgu. Wszystko jest kwestią oporu, kwestia wrodzonej lub nabytej odporności, jak kiedyś powiedział mało przeze mnie lubiany Maleńczuk u Kuby Wojewódzkiego - Potrzebny jest chitynowy półpancerzyk. A jeśli chodzi o formę wpływu mojego wiersza, to ja jestem zahartowany w bojach i nie boje się zatonąć po usta i nos, w dodatku umiem obrócić obciążenie w ładunek ładujący, jest to wynikiem stosunku do przeciwności, być może ze względu na pewne sadomasochistyczne skłonności jest to realne. Jednak muszę zaznaczyć, że biorąc na plecy pełen ciężar obciążeń, niejednokrotnie sam upadam i obijam kolana ranie dłonie i łokcie, mam siniaki i stłuczenia psychiczne, ale cóż, takie jest życie, że zawsze próbuje nas wyruchać ( przepraszam za określenie ) i musimy z tym żyć. Mroki mnie kręcą, a trudy życia wydają się dyscyplinami sportowymi, więc co bym trudnego nie napisał, budując obronne, kontr afektywne tło możemy obniżyć szkodliwy wpływ, ale do tego potrzeba wiary w siłę dobra i normalności, w dobre intencje autora, należy odpowiednio się ustosunkować, w sposób poprawny umysłowo określić w czym rzecz. Dla mnie tematyka cierpienia, a nawet śmierci nie jest straszna i ją bagatelizuję, bo jestem upewniony, że żyje się wiecznie, a śmierć to jedynie przystanek w podróży, a trudności takie jak cierpienie to hartowanie siły ducha, lub być może dążenie ku statusowi świętości, bo nie widzę innej opcji, aby skorzystać w pełni z podstawowej funkcji egzystencji, jaką jest poznanie życia w każdym odcieniu, w każdej barwie i to na różnych poziomach trudności. Myślę, że mimo że jestem katolikiem, to filozofie wschodnie dużo uzupełniają niewiadome. Czyli życzyć mi teraz wypada odporności na powszechnie uznane za negatywne treści i życzyć udanego wzrostu w siłę i piękno, jakie to uznaję za cel nadrzędny egzystencji. I nie bać się trudnej poezji, ona nie gryzie, ale rozumiem, że potrzeba do niej odpowiednich warunków umysłowych. Takich też życzę Tobie Duszko w przyszłości i przepraszam, jeśli moja liryka powoduje negatywne konsekwencje.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...