Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Płyną zajadle, jak wzburzone wody,

Dusze nieczyste, upadłe, niewierne;

Dusze bluźniercze - czarcich nasień płody,

Płyną w ogniste czeluści piekielne.

 

Płyną i płyną rzesze niezliczone.

I ja za nimi, gród odwiedzić Złego.

Choć życie moje jeszcze nie skończone, 

Brnę do bram piekła śladami Dantego.

 

W oddali wrota na oścież rozwarte

Łuna z nich bije, zwodnicza, wabiąca,

W nie płyną dusze, posępne, rozdarte

I potępieńców pochód nie ma końca.

 

Stąpam po bruku. Niegdyś, dobre chęci,

Gładziły kamień drogi zatracenia.

Dziś starte szkliwo wszetecznej pamięci,

Do wieczystego prowadzi więzienia.

 

Coś mnie rzuciło w te strony odległe

I wiedzie w otchłań złowrogiego mroku,

Jako te tłumy bez wiary, uległe

Gdy pragnę zwolnić to przyspieszam kroku

 

I prę wraz z nimi ku piekielnej bramie.

Tuż nad nią napis - treść twarda jak życie

Czas tutaj panem - on zniszczy cię, złamie

Porzućcie nadzieję - którzy wchodzicie.

 

Skrzypią zawiasy zdarzeń zardzewiałych,

A pamięć miesza z teraźniejszą chwilą

Miriady przeżyć w umyśle skostniałych.

Prastare wrota złowieszczo się chylą.

 

A tłum spieniony , jak fala wezbrany,

To gaśnie nagle, to znowu przybiera;

Strzegą go widma i przez nie spychany,

W ognistą czeluść wierzei napiera.

 

Dreszcz zimny strachu na wskroś duszę wierci,

Gdy tuż za sobą szept rozwiany słyszę,

Cichy i zimny niczym oddech śmierci,

Dźwięcznym sztyletem godzi w martwą ciszę.

 

Nie bój się człecze . Jam twoje sumienie-

Rzecze przeźrocze, z wiatrem się unosząc-

Wzbić się jak Ikar chcesz? Na zatracenie?

Słońce wosk stopi zgubę ci przynosząc.

 

I mnie unosi złotą nicią więzi,

Z dala od łuny bijącej z ościeży

J bruku drogi - pełnym dobrych chęci,

Którą wabiony, duszny pochód bieży.

 

Z dala od gniewu, zazdrości i zdrady,

Wyżej i wyżej w nieboskłon szeroki.

Od potępieńczej straceńców parady,

Gdzie nierozważne mnie zawiodły kroki.

 

Lecz wicher nagły, bez żadnej przyczyny.

Zrywa złocistą nić sumienia pieczy;

Strąca mnie w wądół - bym odkupił winy-

Tu, gdzie swój żywot wiedzie ród człowieczy.

 

Tu -  gdzie nie wszystkie grzechy odpuszczone.

Gdzie dusza grzęźnie w bagnisku szarości.

Moje jedyne Piekło zasłużone - 

Boska Komedia... Z mej teraźniejszości.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KOBIETA też jestem piękna:)  @infelia musiałabym dorobić drugi talerz, bo za mało by było:) nie ma co zmywać, tylko opłukać w wodzie:)
    • Z kominka dym unosi się kłębami, Na salony się wdziera, cugu brak? A cóż to? noga zwisa nad paleniskiem. Dziadek z babcią, wnuki z nimi,   O kocie i myszy nie wspominając, Ciągną, ile sił starczy: i raz, i dwa, i trzy! Bum! padają na plecy, a przed nimi dziwoląg W czerwonym kubraczku wypada.   „Hu, hu, hu!” – zakrzykuje – „niosę niespodzianki!” Oj, bidulo, skąd się wziąłeś taki usmolony? Brodę masz przypaloną, portki w strzępach, Co tam masz na plecach? worek piasku?   Nie mów, że prezenty, pokaż, nie bądź chytry, Komisyjnie otworzymy, rach-ciach. O! fajowo! jest ciuchcia, dziadek już się cieszy. Łyżwy, moje, moje! – Emilka piszczy.   Sweter w bałwany… głęboka cisza zapada. Jest i paczka, a w niej model pajęczyny Do sklejenia tylko dla wytrwałych, Napisano drobnym druczkiem na odwrocie.   Szalik, dziwnie długi, jakby dla teściowej… Pomarańcze i orzechy, jabłko i migdały, Piernik nawet nos podrażnia… apsik! Tylko tyle, a gdzie auto i rowery?   Miał być jacht i karnet na siłownię, lot balonem I safari po Afryce dzikiej, niezbadanej. Stasiek, kartkę bierz i pióro mi w te pędy Skargę oficjalną podyktuję do Rovaniemi!   W tym zamęcie, nie mówiąc zbędnego słowa, Gość zdjął czapkę, brodę, wytarte szaty I nagle stał się zwykłym, starym człowiekiem, Co patrzy na tę chciwość ze smutkiem.   „Prezentów dałem w bród, lecz wy nie pojęliście, Że najcenniejszym darem nie jest rzecz żadna, Lecz radość świąt, wasza bliskość, czułe słowa I ten widok was wszystkich, jako rodzina zgodna”   Zanim zdołali jęknąć, rozpuścił się w powietrzu, Jak zapach ulotny, ledwo nosem uchwycony. A pod choinką rozświetloną, w miejscu na prezenty, Kartka została z napisem: „podarujcie sobie siebie”  
    • @violetta Do tego zdjęcia trzeba jeszcze domalować mój widelec! Gary pozmywam.
    • Spisuję wszystkie smutki nigdy niewysłane łzy są znaczkami adresat między wersami listonosz krąży chcąc zostawić uśmiech w skrzynce poczta zgubiona prosi o nowe nadanie łzy są znaczkami adresat między wersami donikąd wyślę żal że nie wychodzi życie poczta zgubiona prosi o nowe nadanie tak żeby trafić do serca postrzelonego donikąd wyślę żal że nie wychodzi życie listem bez błędów który istnieć nie potrafi tak żeby trafić do serca postrzelonego a może samo siebie zakochaniem zbawi listem bez błędów który istnieć nie potrafi dostarczę sobie priorytetem nadzieję a może samo siebie zakochaniem zbawi cierpiące życie uwięzione w poczcie smutków listem bez błędów który istnieć nie potrafi spisuję wszystkie smutki niewysłane cierpiące życie uwięzione w poczcie smutków listonosz krąży chcąc zostawić uśmiech w skrzynce
    • @violetta   :))) o a ja lubię piękno …nie tylko w jedzeniu :)   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...