Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

[z obłędem w oczach i płucach] 

 

z obłędem w oczach i płucach 
gryząc wargi do krwi zjadając paznokcie  
jak mysz pod miotłą kuląc się w kącie 
na kolanie po kiblach w samochodzie
kolejce i słysząc zbyt wiele a nie chcąc 
nic słyszeć poza graniem świata 
zamierając w pół ruchu próbując 
się wyprzezroczyścić albo chociaż przybrać
barwy otoczenia niech za ramię nie łapie
nie potrząsa nie chce nie rozprasza 
jak pies węsząc z nosem przy ziemi 
sikając pod wiatr rozrywany na sztuki
szponem codzienności z jej plwociny znowu
ocierając czoło w pogoni za ulgą 
i za cieniem sensu kiedy wzrok przymierza 
sosnową jesionkę pod żebro palcem Boga 
dźgany który twarzą ucieka żebym nie zobaczył
i jak oddawałem się samogwałtowi i kiedy
paliłem po i tamtego lata które całe
przespałem i tej zimy kiedy nie umiałem 
zasnąć dłubiąc w sobie szpikulcem twoją treść
pisałem ciebie teraz przytul

 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czarku, toś mnie przytrzymał na rąbek spódnicy i ciągniesz... i ciągniesz w stronę treści...

Jest tak bardzo nasycona obrazami, intryguje, że musiałam przeczytać wiele razy, ponieważ gdzieniegdzie

wyhamowywałam... niuansiki sposobu wypowiedzi kazały to zrobić.

Cytuję całość, naniosłam swoje 'korekciki', masz prawo nie zgodzić się, jesteś Autorem.

Tutaj natomiast... wypada mi trochę niegramatycznie.... jn. cyt.

(...)

  i cieniem sensu kiedy wzrok przymierza

  sosnową jesionkę pod żebro palcem Boga 
  dźgany który twarzą ucieka żebym nie zobaczył

 

Kombinowałam ba boku, ale na razie daję sobie spokój... CZAS.! no i... wyleciałam z forum.!

Na pewno tutaj wrócę, a wiersz skopiowałam, póki co, bo jest się nad czym zastanowić.

Serdecznie pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Napisałam "a", to muszę stawić się z obiecanym "b"...  mam szkic na brudno, łatwiej będzie.
  Czarku, sam tytuł już zachęca do lektury, osobiście lubię wiersze 'z pazurem',

a w Twoim jest ich więcej niż jeden i to, wg mnie, jest atutem wiersza.

Sama treść ciekawa i... b. ładna puenta, ale.... w całości, moim zdaniem, jest za dużo imiesłowów czasownikowych... gryząc, zjadając itd...
  Chwilami gubiłam się, z powodu.. jakby niegramatycznej budowy niektórych zdań złożonych...
i to właśnie spowodowało, że wczoraj 'utknęłam' pod Twoją treścią na... ponad godzinę.
Drobiazgi podałam w poście, plus to, co teraz piszę... ponadto, masz w ostatniej...

trzy razy.. "kiedy".. oraz sporo "i"... czy nie za dużo (?) 

  Fragment z Bogiem, chyba najbardziej mi w głowie namieszał, może nie tak czytam,

w każdym razie inaczej 'to' widzę... ale to na priv.

  Ostatnie cztery wersy, bardzo mi  się podobają.!!! i mam wrażenie, jakbyś napisał całość

i od razu wrzucił, "bez ostudzenia" wersów, ale to może chybiona myśl.
Tyle ode mnie i... wybacz mieszanie.

Raz jeszcze pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A ja serdecznie dziękuję za dobre chęci i uwagi, które są dla mnie zawsze ważne i pozwalają spojrzeć innym okiem, pod innym kątem. 

Nie wykluczam naniesienia jakiś zmian, ale póki co tak mi się go wypowiada. I nie chce mi się ;)) 

 

 

 

Trochę tak, i trochę nie, ale na pewno szczerze. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pisanie wkoło tak samo, albo o tym samym to cholernie nudna sprawa. 

My żeby nasze susły pobudzić puszczamy muzykę, a często jesteśmy zmuszeni ściągać z nich kołdry :)) 

Dzięki! 

@iwonaroma

Dziękuję

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • delikatny chrobotaniec za ścianą zaśnięcia pazury wydziergane z nieznanej przyczyny lęku ranią podświadomość zrywają ostatnią nitkę łączącą z zewnętrzem      pod sklepieniem umysłu gniją kolorowe gwiazdki spadają strzępki zwęglonego lśnienia     inny dźwięk stukających trupiocegieł ze spleśniałym nalotem nieuniknionych zdarzeń tworzy ciemną jamę z rozkładem cieni     nie możesz uciekać strach wycisnął całą tubkę na katafalk z twardych grudek popiołu      leżysz rozkrzyżowany przyklejony dodatkowo przebity szpilką jak martwy motyl z urwanym szybowaniem przeszła miękko przez calutki wczorajszy obiad    *** to wychodzi z otworu szelest i darcie materiału    szmaciana lalka trzyma igłę z nawleczonym oślizgłym jelitem bardzo cienkim różowawym jak krem ciastka tortowego    pocerowany uśmiech ze skrzepłej krwi ukazuje resztki dziąseł    czujesz nurkujące ostrze w galaretce źrenicy jakby chciało zaszyć widzenie wspomagane chichotem ciemnej plamki     gałkę wyjmuje łyżeczką wydzierganą z włóczki utwardzonej krochmalem ze sproszkowanych zadów starych ropuch      ściekają z niej warkoczyki spazmów bólu po dyndającym nerwie wzrokowym      kolejny uśmiech skrzypi trelem białych i czerwonych krwinek z nutką ob uplecioną z wianuszka wiolinowych żył      słyszysz ciche bulgoczące melodie kiszki grają żałobnego marsza w karawanie brzucha a serce pulsuje hymnem ostatniej chwili       to szmacianek koordynator wymierza karę za niewłaściwą ścieżkę snu    owszem podążasz ale nie tak i nie teraz      barwne gałganki są nagle sztywne stężeniem pośmiertnym skalpela     słyszysz trzaski usztywniania w pustej cuchnącej jamie wyrastają ostre zęby zaostrzone ideą drapieżnika      czujesz słodki odór stęchłych zbutwiałych szmat      rozwierają twoją szczękę wpełzają pod kopułę podniebienia dławią oddech przygniatają ciężarem klaustrofobii i duszności    większość szmaciozwłoka wygryza lepki czerwony tunel    znika w czeluściach torsu mlaskając rytmicznie krwawe kawałki we wilgotnych flakach rozedrganych wnętrzności    wywraca żołądek na lewą stronę nabija sobie guza o żebrowany sufit dureń chciał rozprostować gałganki stając nieroztropnie słupka    dodatkowo charczy wierszem niech to szlag durny świat gdyż niewielka kostka z treści utkwiła mu w przełyku    ostatkiem sił grzebie w szmacianym gardle jednocześnie rozszarpując nikłą szansę przebudzenia
    • @tie-break   Tak to jest niestety. Wiem coś o tym.
    • Ok, dał Gołas i P. Kain ok. - "Koniak pisało", gładko.
    • Światowid -  希維亞托維德 Xī wéi yǎ tuō wéi dé (Ś Wi A Tło Wi To) Się Wie A Tło Wie To Świętowić(ts)  Svętovitъ  <-----dziwne zabawy lingwistów   Opis znaków : 1. 希 (Xī) Podstawowe Znaczenie: "rzadki; nieczęsty; wyczekiwać; mieć nadzieję" Składnia: 巾 (miękkie tkaniny) + 爻 (hexagram, symbolizujący splot/sieć) Głębsza Interpretacja: Oznacza coś rzadkiego, cennego i pożądanego, czego się wyczekuje. Może implikować boskość jako coś rzadkiego, niedostępnego i będącego przedmiotem nadziei. W kontekście imienia: Może symbolizować "rzadki/niebiański" aspekt bóstwa.   2. 維 (Wéi) Podstawowe Znaczenie: "utrzymywać; zachowywać; wiązać; myśleć" Składnia: 糹 (jedwabna nić) + 隹 (krótki-ogonowy ptak) Głębsza Interpretacja: Obrazuje wiązanie lub podtrzymywanie czegoś razem, jak nici podtrzymujące tkaninę. Oznacza też zachowanie zasad, porządku i spójności. W kontekście imienia: Może symbolizować boga jako "tego, który utrzymuje i wiąże razem świat" – podporę kosmicznego ładu.   3. 亞 (Yà) Podstawowe Znaczenie: "drugi; Azja; gorszy" Składnia: Wywodzi się z pictogramu przedstawiającego zagrodę lub strukturalny szkic budynku bez wejścia. Głębsza Interpretacja: Reprezentuje coś, co jest drugie w kolejności, podporządkowane, ale także stanowiące podstawę lub ramę. W nowoczesnym użyciu oznacza także Azję. W kontekście imienia: Jako człon fonetyczny nie wnosi tu pozytywnego znaczenia, sugerując "drugorzędność", co jest efektem ubocznym zapisu.   4. 托 (Tuō) Podstawowe Znaczenie: "ufać; powierzać; podkładka; oprzeć się na" Składnia: 扌 (dłoń) + 乇 (wzrost roślin) Głębsza Interpretacja: Przedstawia akt powierzania czegoś w czyjeś ręce z ufnością, jakby coś na kimś spoczywało. Oznacza również podporę, fundament. W kontekście imienia: Może symbolizować boga jako "opokę, ucieczkę, przedmiot zaufania", na którym wspiera się świat i ludzie.   5. 維 (Wéi) - Powtórzenie Znaczenie: Jak wyżej – "utrzymywać; zachowywać; wiązać". Efekt powtórzenia: W zapisie fonetycznym jest to powtórzenie, które wzmacnia ideę podtrzymywania i spajania kosmicznego porządku.   6. 德 (Dé) Podstawowe Znaczenie: "cnota; moralność; siła charakteru; moc" Składnia: 彳 (krok) + 直 (prosty) + 心 (serce) Głębsza Interpretacja: To jeden z najgłębszych znaków w filozofii chińskiej. Oznacza wewnętrzną moc moralną, cnotę, która manifestuje się w prawym działaniu. W taoizmie 德 (Dé) jest mocą lub przejawem 道 (Dào) – konkretną doskonałością, jaką rzecz lub osoba przejawia, gdy jest w harmonii z Dao. W kontekście imienia: To niezwykle silny i pozytywny znak. Umieszczony na końcu imienia nadaje mu głębi, sugerując, że jest to bóstwo "Cnoty/Mocy".
    • Wiatr huczał na dworze, jakby się żalił na brak ciepła i słońca. Pod koniec listopada, babcia Ania miała zwyczaj częstego szperania na strychu. Segregowała ozdoby świąteczne, przestawiała stare przedmioty z jednego miejsca na drugie, czasem coś odkurzyła. - Was oddam wnuczkom. Są już wystarczająco duzi aby mogli się wami bawić. - Uśmiechnęła się pod nosem, odgarniając niewielkie pudełeczko ze starą kolekcją samochodzików. Z paroma innymi rzeczami spakowała je do torby i zeszła dół. - Jak zawsze, wszystkich widziała, pogadała, przygarnęła, chociaż odkurzyła, oprócz mnie...-Jęknął przy suficie, na sznurku mały wełniany sweterek. Niebiesko-beżowy, z sympatyczną buzią niedźwiadka i kawałkiem żółtego szalika. - Pff, pewnie zjedzą mnie tutaj mole...- Westchnął z żalem, zerkając na małe okienka. Pamiętał, jak powiewał dawniej susząc się w ogrodzie. Chłodne powietrze nie przeszkadzało mu nawet o tej porze roku. Przez długi czas, szczelnie zamknięty w plastikowym worku, zeszłego roku, wylądował na tym sznurku. Najwidoczniej, babcia, kiedy wyciągnęła go z worka, powiesiła go tam na chwilę i kompletnie o nim zapomniała. - Cześć Wełniaczku! Czemu tak się smucisz? - Z zamyślenia wyrwał go Michałek. Wróbelek wkradał się czasami na strych, jemu tylko znanymi sposobami. - Babcia nie chrupała dzisiaj herbatników do herbatki? - Zapytał rozglądając się po podłodze. - Dzisiaj nie było herbatki. - Odpowiedział bez entuzjazmu wełniany sweterek. - No trudno...A co tobie jest? Zbliżają się święta, radosny czas, a ty taki jesteś smutny... - - No właśnie... Radosny czas się zbliża, a ja kolejny raz, sam będę zbierał kurze...Rok temu Ania zawiesiła mnie tutaj na chwilę i o mnie zapomniała. Z pewnością grzałbym się teraz w szafie jej wnuczka. - O tam... Nie przejmuj się. Wnuczkom pewnie nie brakuje sweterków a Ty masz tutaj ciszę i spokój. Nikt cię nie plami, nie rozciąga ani nie podgryza twoich rękawków. Poza tym, na pewno w końcu cię tutaj zobaczy. -Chcę być plamiony, rozciągany, wiatrem w ogródku na suszarce dmuchany. Chcę być znowu potrzebny...Zanim mnie znajdą, będę już dziurawy a wnuczek wyrośnie...-- - Po pierwsze, nie widziałem tak czystego strychu jak u babci Ani, więc nie bardzo wiem kto miałby cię tutaj podziurawić...Po drugie, nawet jeśli wnuczek wyrośnie, na pewno oddadzą cię innym potrzebującym ciebie dzieciom. Wiesz Wełniaczku, widziałem tyle smutnych buziek, którym brakuje wielu rzeczy w domach...- - Ale ja nie chcę innych dzieci. Chcę podtrzymać rodzinną tradycję przekazywania zabawek, sukienek i sweterków następnym pokoleniom...- Grymasiła niedźwiedzia buzia na sweterku. - Skoro się upierasz, pomogę Ci. Jesteś gotowy na przygodę? - Zatrzepotał skrzydełkami Michałek. - Jestem gotowy na wszystko, aby tylko się stąd wydostać..- Uśmiechnął się w końcu, nieco ożywiony Wełniaczek. - Zaraz wracam. - Rzekł wróbel, znikając w zaciemnionym poddaszu strychu. Po niedługim czasie, wełniany sweterek, usłyszał z daleka świergotanie kilku ptaszków. Spod dachu sfrunęło gromadka wróbli. - Oto moi przyjaciele. Plan jest bardzo prosty: Zdejmiemy cię stąd naszymi łapkami, prześliźniemy przez okienko i zawiesimy w ogródku, albo położymy na parapecie..Tam gdzie wolisz. Wtedy na pewno Cię zobaczą i zabiorą do domu na prezent dla wnuczka babci. -Zachwycony pomysłem Wełniaczek, od razu się zgodził. Ptaszki delikatnie złapały go za ramiona i podfrunęły z nim do okienka. -Zamknięte...- Sweterek próbował popchnąć okno swoim rękawkiem, lecz był zbyt miękki aby podołać temu zadaniu. -My trzej uchylimy okienko, a ty z pozostałymi wyśliźniesz się przez szparę. Przyjaciele szybko cię złapią w powietrzu. - Doradził Michałek. Plan by się niemal udał, gdyby nie silny wiatr...Kiedy Wełniaczek przedostał się na zewnątrz, wiatr tak szybko go porwał, że wróbelki nie zdążyły go złapać. - Wełniaczku!... Trzymaj się przyjacielu, frunę za tobą!- Krzykną za nim Michałek, dzielnie machając skrzydełkami aby go dogonić. Tymczasem Wełniaczek, oddalony od domu babci Ani, zatrzymał się na gałęzi wielkiego orzecha. Choć nie tak to sobie wyobrażał, odetchnął z ulgą, szczęśliwy że w końcu odkurzyło go świeże powietrze. Zmęczone wróble już prawie do niego dotarły, lecz wiatr znowu lekko go poderwał, tak że spadł na ziemię. Michałek usiadł na chwilę na gałązce aby odpocząć. Kiedy jego przyjaciele chcieli sfrunąć na ziemię, zatrzymał ich. - Stójcie. Znam to miejsce, tutaj będzie w dobrych rękach, możemy go zostawić. - - Do zobaczenia przyjacielu. -Kiwnął sweterkowi główką na pożegnanie i odleciał. Wełniaczek, widząc to, nie rozumiał zachowania Michałka. Poczuł się zdradzony i opuszczony. Nie miał jednak zbyt dużo czasu aby użalać się nad sobą. Po krótkim leżeniu na pachnących suchych liściach, z drewnianego domku, zaskrzypiały drzwi. Ktoś podszedł i ostrożnie go podniósł. - Ale jesteś piękny...- Starsza kobieta strzepnęła z Wełniaczka przyczepione liście, oglądając go uważnie z każdej strony. Sweterek od razu polubił jej głos. Łagodny i miękki, jak babci Ani. Miała na imię Małgorzata, żyła sama w skromnym, lecz bardzo schludnym domku. - Skąd się tutaj wziąłeś...Zaraz cię wypiorę. Będziesz idealnym prezentem dla mojego wnusia. - Dodała zadowolona, zabierając Wełniaczka do domu. Ponieważ nie miała za wiele pieniędzy, wnuczkowi co roku, kupowała tylko czekoladki, ulubione ciasteczka bądź małą zabawkę. Wyprany, wysuszony, a nawet wyprasowany, mały sweterek czuł się jak nowy. Ładnie zapakowany, z czerwoną kokardką, w towarzystwie apetycznych czekoladek, dwudziestego czwartego grudnia, czekał podekscytowany pod choinką na swojego nowego nosiciela. Tak bardzo polubił nową babcię, że niemal zapomniał o pragnieniu podtrzymywania rodzinnych tradycji w domu Ani...Wnuczek Małgosi miał na imię Antoś. Na widok jego uśmiechniętej buzi, Wełniaczek nie tylko nie żałował dawnego domu, lecz był wdzięczny za to, że może teraz ogrzewać Antosia. Przepychany na stosie wielu podobnych sweterków, nigdy wcześniej nie czuł się tak doceniany. Po świętach, kiedy kiedy pierwszy raz poszedł z Antosiem do szkoły, podszedł do nich pewien chłopiec. - Popatrz! Mamy podobne sweterki, tylko mój nie ma takiego fajnego miśka...- Uśmiechnął się do Antosia, łapiąc za malutki szalik na Wełniaczku. Był to Wojtek, wnuczek babci Ani. Od tej pory, chłopcy szczerze się zaprzyjaźnili, znajdując mnóstwo wspólnych zamiłowań...Łącznie z wełnianymi sweterkami, rzecz oczywista.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...