Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 30


Rekomendowane odpowiedzi

   - Przygotujemy im - tu kapitan Nemo uśmiechnął się zupełnie jak Jango Fett w analogicznej sytuacji - małą niespodziankę * .

   Cała ósemka: trzej legioniści, profesor Aronnax, Conseil, Ned Land oraz kapitan i sternik - znajdowała się obecnie w sterówce. Goście obserwowali, jak Nautilus zanurza się stopniowo, po czym dokonuje zwrotu, obierając początkowo kurs zbieżny z torem ostrzeliwującego go niedawno trójmasztowca. 

   - Dokąd dokładnie płyniemy? - zadał pytanie pasjonat wulkanów. Przejęty ciekawością, jak to on. Ale i z niejakim niepokojem. Też jak to on. Tym bardziej, że przez przednią szybę i boczne bulaje widział tylko otaczającą ich wszystkich wodę. Przepełnioną słonecznym światłem, jako że płynęli na małej głębokości tak, aby być widocznymi dla załogi pancernika. Niemniej jednak wodą, której rzeczony żołnierz obawiał się ze względu na morskie potwory. 

   Profesor, domyśliwszy się dalszego ciągu zdarzeń, spojrzał nieco rozbawiony na kapitana. W ślad za nim spojrzeli jego towarzysze. Kapitan odpowiedział im równie kpiarskim uśmiechem. 

   - Panie kapitanie, dokąd? - nie doczekawszy się odpowiedzi, legionista powtórzył pytanie. 

   - Nie jestem pewien, czy naprawdę chcesz to wiedzieć - dowódca Nautilusa wciąż uśmiechał się tajemniczo. - Mogę powiedzieć ci jedynie, że do pewnej jaskini. Podwodnej, aby nie było wątpliwości. 

   - Do... podwodnej... jaskini? - niepokój legionisty zaczął się pogłębiać, by po kilku  chwilach przeistoczyć w przerażenie, gdy jego wyobraźnia zaczęła podsuwać mu obrazy monstrów, opisywanych w bajkach za jego dzieciństwa. Jako że pochodził z wioski nad morzem. - Ale... po co? - już nie powiedział, ale wyjąkał, przestraszony nie na żarty. 

   Kapitan uspokajająco położył mu dłoń na ramieniu. 

   - Powiedzmy że po to, abyś kogoś poznał - odparł enigmatycznie. - Zarazem po to, żebyś lepiej poznał siebie. 

   - No i mamy niespodziankę dla naszych prześladowców - wtrącił Ned. - Taką... mm, zaskakującą. By nie powiedzieć wciągającą - dodał z uśmiechem po chwili namysłu. 

   - Nie... spodziankę...? - wykrztusił żołnierz odrobinę tylko swobodniej. 

   - A niespodziankę - powtórzył Conseil ze stoickim spokojem, jakby chodziło o coś naprawdę małego. 

   - Po prostu bądź cierpliwy, a wkrótce zobaczysz. 

   Na polecenie kapitana sternik zaczął wynurzać Nautilusa, pozwalając marynarzom na bocianim gnieździe ścigającego ich żaglowca wyraźnie go zobaczyć... 

Cdn. 

 

* W "Ataku Klonów", II epizodzie "Gwiezdnych Wojen", ścigany przez Obi Wana Kenobiego Jango Fett wypowiada do syna Boby podobne słowa. 

   

Voorhout, 25.04.2022

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Trzy wiewiórki na moim małym  parapecie :) Nie, wiewiórki same sobie dają radę, wszystko sobie znajdą, sikorskim troszkę trzeba pomóc, gdy zasypie. Co może ciekawe, wypatrywały mnie przez szybę, wieszały się na oknie, chyba tresowane, po prostu nie było wyjścia ;) Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

          Popatrz, sam zmienia na Sikorskiego, te telefony są nienormalne ;)
    • Rozdział dziesiąty       - Czcigodni a wielce urodzeni panowie senatorowie - rozpoczął obrady król Zygmunt III Waza - jak wiecie, sytuacja naszego wielonarodowego imperium jest wielce korzystną: politycznie, wewnętrznie i miltarnie. Jednak tym, czego nie wiecie jest to, że politycznie może stać się korzystną o wiele, wiele bardziej - po tych słowach władca przerwał, nie chcąc zostać zagłuszonym przez ewentualny aplauz. Jednak godność i stateczność zebranych - pominąwszy już królewski majestat - oraz waga tak obrad, jako i podejmowanych kwestii - nakazały im zachowanie spokoju.     - Co dokładnie wasza królewska mość ma na myśli? - zaindagował Jan Zamoyski, kanclerz wielki koronny. Czując się wszak niefortunnie, iż królewskie zamysły stanowią dlań tajemnicę, która to prawda, zwłaszcza w obecności tak wysoko postawionych person przykro go dotknęła - a z drugiej przywykł już do sekretności władcy, tym samym do ujawniania przezeń planów po dogłębnym ich przemyśleniu.     - Stan rzeczy tam - król Zygmunt, będąc w doskonałym nastroju, pozwolił sobie na swobodniejszy gest, wskazując przez wielkie okno rozległej komnaty warszawskiego zamku północny zachód - i stan rzeczy tam - jednakim gestem pokazał na wschód.    Pewnego stopnia niepokój zagościł na obliczach książąt senatorów województwa bałtyckiego oraz sprawujących władzę na terenach, sąsiadujących bezpośrednio z Carstwem Moskiewskim. Dobrze wiedzieli - gdyż jakże inaczej? - zarówno o szwedzkim pochodzeniu jego wysokości, jak i o tym, że silny korpus wojsk koronno-litewskich zażywał ostatnimi czasy gościny na stolicznym kremlu. Ale fakty te nie wyjaśniały wszystkiego. Więcej nawet - po prawdzie wyjaśniały niewiele.    - Otóż propozycja moja jest taka, aby zgodnie z tym, na co za naszą wymowną zachętą - tu władca oparł dłoń na rękojeści rapiera - zgodził się w Sztokholmie Riksdag i zgodnie z tym, na co, także pod naszymi dyplomatycznymi prośbami - tu król powtórzył gest - zgodzili się członkowie tamtejszej Dumy - żeby poprzez moją osobę imperium nasze weszło w unię ze Szwecją, co rzuci jeszcze więcej strachu na naszych sąsiadów tam - w tym momencie Zygmunt uczynił ruch dlonią ku zachodowi - zaś przez osobę królewicza Władysława połączymy się w jedno z owym prawosławnym krajem. Żeby nasi synowie, nasi wnukowie i postenaci wszystkich kolejnych generacyj byli bezpiecznymi po wsze czasy.    Milczenie, które zapadło, przerwał nie wielki kanclerz koronny, ale śmielszy od niego książę Jeremi Wiśniowiecki, wojewoda ruski. Śmielszy i żywszy umysłem, chociaż historia mu tego zapomniała.    - Suponuję - przemówił donośnym głosem - że wasza królewska mość wie coś, czego my nie wiemy. A któż to zacz, kto zdaje się, że zajrzał w przyszłość? Skąd bowiem inąd wieści o przyszłych niebezpieczeństwach owych?    - Ano od tego - król Zygmunt III Waza zebrał całą swoją odwagę, takiego bowiem zapowiedzenia nie było mu pisane ni przeznaczone dotąd wygłosić - w którego wszyscy tu, jako jeden, wierzymy.     Co rzekłszy, ukłonił się nisko Pojawiającemu Się. Swoim zwyczajem, kiedy i gdzie zechciał.     - Taaak - Jezus powiódł wszechprzenikliwym  spojrzeniem po oniemiałych senatorskich obliczach - pora wam na prawdziwe oświecenie...      Voorhout, 25. Listopada 2024 
    • @Stary_Kredens Ludzie nie mają wyboru? Może od razu się zabij. Nie komentuje reszty; bo to bzdury.
    • Dziękuję @iwonaroma @piąteprzezdziesiąte

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Domysły Monika Dziękuję za naprawdę przemiły komplement. :-)   Po pierwsze, jeśli Pani to nie przeszkadza, możemy spokojnie przejść na ty.   Po drugie, jeśli o wiersze chodzi, niewypały się zdarzały, owszem, bo to nie jest tak, że wszystkie utwory podobają się z definicji, czy są prawidłowo napisane, niemniej jednak, odkąd świadomie zacząłem uczyć się, jak pisać, staram się przestrzegać matematyki w tekście, by np. płynnie się go czytało.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...