Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ćma barowa


Rekomendowane odpowiedzi

Galileusz wezwany na końcową mowę,

Kiedy przed Świętym Oficjum stał,

Z przekorą szepnął: Epurr si muove,

Choć topór czekał, żeby głowę dał.

 

W wielości rzeczy oraz pośród paru,

Co przez stulecia z Ziemią kręcą się,

Ta boska, piękna, ruda Jola z baru,

Ta jedna tak naprawdę kręci mnie.

 

Gdy wchodzi wieczorem za kontuar,

Ubrana w krótki fartuch rouge-écru,

Uchyla wrota pełny smaków jej buduar.

Zaprasza szkło i wieniec z butli stu.

 

Lśni blat, kontuar błyszczy chromem,

A złoty kurek leje piwo w kufle dwa. 

Wzrok na jej biust kierują łby ruchome.

Oczy zielone jak wielkie grochy ma.

 

I w każdy wieczór tu siedzę urzeczony.

Spoconą dłonią przekładam monet plik.

W zielone oczy, dwie gwiazdy zaopatrzony,

By monet dźwięk zamienić w boski łyk.

 

Gdy tłum klientów kręci się spragniony,

Wabiony smakiem i szybkim skokiem w bok,

Odchodzą z kwitkiem słono zapłaconym,

Gdy ona uśmiecha się i gładzi rudy lok.

 

I marzę, by podejść do niej niezrażony,

Tak podejść i w słodki klepnąć zad.

Pozostawimy za sobą białe paragony

I bukiet świateł, i niespłacony VAT.

 

By potem siedzieć pod żółtym parasolem.

Przez jedną słomkę sączyć z miętą rum.

Dwa grochy wielkie pod nieba Akropolem,

Wpatrzone we mnie i w kolorowy tłum.

 

Zanim się ziści, nim za chwilę to się stanie,

Z ręką na kurkach ruda Jola dzierży prym.

Nim tam się zbliżę po rouge-écru dywanie,

Powrócę jutro wciągnąć w płuca baru dym.

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...