Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Łukasz Wiesław Jasiński

Łukasz Wiesław Jasiński

@Domysły Monika

 

                        Proza śmiertelnej nudy*

 

          I otrzymujesz formalną ankietę do wypełnienia drukowanymi literami - wersalikami, posiadasz swobodne pole - wypełniasz, niestety: twoja ankieta zostaje odrzucona, dostajesz kolejną ankietę, tym razem: pole zostaje ograniczone do napisania trzech słów, to jest: mój drogi czytelniku - narodowa integracja społeczna, inaczej: odgórne wytyczne systemu (Otwarte Drzwi - Dom Rotacyjny), otrzymujesz urzędowe pismo jako wniosek - on jest tak ułożony, aby obywatel wypełniał pod aktualnie panujący system, słowem: system potrzebuje mentalnych niewolników, to jest: mój drogi czytelniku - narodowa integracja społeczna, inaczej: odgórne wytyczne systemu (Opieka Pomocy Społecznej) i otrzymujesz zaoczny wyrok sądu: czytasz każdą literę - poddajesz ją analizie: wnioskujesz - wyrok został wydany solidarnie - zastosowano wobec ciebie zbiorową odpowiedzialność karną i nie przysługuje tobie jakikolwiek lokal socjalny, otwierasz ustawę zasadniczą - konstytucję: ona mówi co innego - ona jest po twojej stronie, to jest: mój drogi czytelniku - narodowa integracja społeczna, inaczej: odgórne wytyczne systemu (Ministerstwo Sprawiedliwości), cóż: taka jest rzeczywistość - fakty, bierzesz czysty papier - drukarski, układasz długie zdania czarnym długopisem, pokazujesz swój charakter pisma: estetykę, kulturę i logikę - dowód zdrowia umysłowego, inaczej: psychicznego, niestety: twoje argumenty nie są pod jakimkolwiek pozorem akceptowane, przypominam: jestem osobą niesłyszącą - posiadam całkowity ubytek słuchu, aparaty słuchowe nosiłem w ośmioklasowej szkole podstawowej - ropne zapalenie lewego ucha, aparaty słuchowe nosiłem w pięcioletnim liceum zawodowym - rutynowe bóle głowy i aparaty słuchowe nosiłem w pięcioletniej pracy zarobkowej - bardzo wysokie ciśnienie (dwutygodniowy pobyt w czerniakowskim szpitalu), niestety: moje argumenty nie są pod jakimkolwiek pozorem akceptowane, osobistą świątynię wiedzy budowałem przez całą dekadę - od dwutysięcznego piątego roku do dwutysięcznego piętnastego roku, tak: miałem już wszystko, teraz: niczego już nie chcę, tym bardziej: nie będę już niczego budował - zaczynał od początku, niestety: moje argumenty nie są pod jakimkolwiek pozorem akceptowane, ten system posiada charakter feudalny, ten system jest pod nadzorem czarnej mafii - kościoła i ten system demoralizuje takie jednostki jak ja - zmusza mnie do brania udziału w wyścigach szczurów - jest to niewiarygodnie chora konkurencja, muszę przechodzić przez różne stopnie hierarchiczne w urzędzie gminnych zasobów lokalowych: od noclegowni poprzez schronisko do lokalu treningowego, socjalnego i komunalnego, tak: nie mam przyjaciół - mądry człowiek w stadzie głupich ludzi wzbudza zazdrość, nienawiść i mściwość - mam coraz więcej wrogów i ten system posiada charakter niszczarki - niszczy ciała, umysły i dusze: cały czas pragnie uznania, akceptacji i szacunku, przykro mi - we mnie jest tylko pogarda, jestem osobą nielegalnie bezdomną, niepełnosprawną - niesłyszącą, jednak: myślącą, posiadam wykształcenie średnie zawodowe ze świadectwem intelektualnej dojrzałości - maturą, jestem po trzech legalnych pracach, jednocześnie: jestem racjonalnym filozofem - poetą, dokładnie: magikiem przepięknych słów - prawdy, kończąc: za ewentualne literówki proszę czytelników o łaskawe wybaczenie mojej skromnej osobie.

 

*publikuję jeszcze raz ze względu na zewnętrzną cenzurę pod postacią wyrafinowanej aluzji - tak działa głęboko zakonspirowany tchórz

 

Łukasz Jasiński (Warszawa: 2019)

@Domysły Monika

 

                                 Proza śmiertelnej nudy*

 

          I otrzymujesz formalną ankietę do wypełnienia drukowanymi literami - wersalikami, posiadasz swobodne pole - wypełniasz, niestety: twoja ankieta zostaje odrzucona, dostajesz kolejną ankietę, tym razem: pole zostaje ograniczone do napisania trzech słów, to jest: mój drogi czytelniku - narodowa integracja społeczna, inaczej: odgórne wytyczne systemu (Otwarte Drzwi - Dom Rotacyjny), otrzymujesz urzędowe pismo jako wniosek - on jest tak ułożony, aby obywatel wypełniał pod aktualnie panujący system, słowem: system potrzebuje mentalnych niewolników, to jest: mój drogi czytelniku - narodowa integracja społeczna, inaczej: odgórne wytyczne systemu (Opieka Pomocy Społecznej) i otrzymujesz zaoczny wyrok sądu: czytasz każdą literę - poddajesz ją analizie: wnioskujesz - wyrok został wydany solidarnie - zastosowano wobec ciebie zbiorową odpowiedzialność karną i nie przysługuje tobie jakikolwiek lokal socjalny, otwierasz ustawę zasadniczą - konstytucję: ona mówi co innego - ona jest po twojej stronie, to jest: mój drogi czytelniku - narodowa integracja społeczna, inaczej: odgórne wytyczne systemu (Ministerstwo Sprawiedliwości), cóż: taka jest rzeczywistość - fakty, bierzesz czysty papier - drukarski, układasz długie zdania czarnym długopisem, pokazujesz swój charakter pisma: estetykę, kulturę i logikę - dowód zdrowia umysłowego, inaczej: psychicznego, niestety: twoje argumenty nie są pod jakimkolwiek pozorem akceptowane, przypominam: jestem osobą niesłyszącą - posiadam całkowity ubytek słuchu, aparaty słuchowe nosiłem w ośmioklasowej szkole podstawowej - ropne zapalenie lewego ucha, aparaty słuchowe nosiłem w pięcioletnim liceum zawodowym - rutynowe bóle głowy i aparaty słuchowe nosiłem w pięcioletniej pracy zarobkowej - bardzo wysokie ciśnienie (dwutygodniowy pobyt w czerniakowskim szpitalu), niestety: moje argumenty nie są pod jakimkolwiek pozorem akceptowane, osobistą świątynię wiedzy budowałem przez całą dekadę - od dwutysięcznego piątego roku do dwutysięcznego piętnastego roku, tak: miałem już wszystko, teraz: niczego już nie chcę, tym bardziej: nie będę już niczego budował - zaczynał od początku, niestety: moje argumenty nie są pod jakimkolwiek pozorem akceptowane, ten system posiada charakter feudalny, ten system jest pod nadzorem czarnej mafii - kościoła i ten system demoralizuje takie jednostki jak ja - zmusza mnie do brania udziału w wyścigach szczurów - jest to niewiarygodnie chora konkurencja, muszę przechodzić przez różne stopnie hierarchiczne w urzędzie gminnych zasobów lokalowych: od noclegowni poprzez schronisko do lokalu treningowego, socjalnego i komunalnego, tak: nie mam przyjaciół - mądry człowiek w stadzie głupich ludzi wzbudza zazdrość, nienawiść i mściwość - mam coraz więcej wrogów i ten system posiada charakter niszczarki - niszczy ciała, umysły i dusze: cały czas pragnie uznania, akceptacji i szacunku, przykro mi - we mnie jest tylko pogarda, jestem osobą nielegalnie bezdomną, niepełnosprawną - niesłyszącą, jednak: myślącą, posiadam wykształcenie średnie zawodowe ze świadectwem intelektualnej dojrzałości - maturą, jestem po trzech legalnych pracach, jednocześnie: jestem racjonalnym filozofem - poetą, dokładnie: magikiem przepięknych słów - prawdy, kończąc: za ewentualne literówki proszę czytelników o łaskawe wybaczenie mojej skromnej osobie.

 

*publikuję jeszcze raz ze względu na zewnętrzną cenzurę pod postacią wyrafinowanej aluzji - tak działa głęboko zakonspirowany tchórz

 

Łukasz Jasiński (Warszawa: 2019)



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Cześć, dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @violetta O matko, jakie piękne...
    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
    • I namokłe dyby mamy bydełkom Ani
    • Ule dam, a sad, dom okrutny syn Turkom odda sam, Adelu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...