Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Witajcie.

 

Chciałbym wystawić pod obstrzał krótkie opowiadanie, które zamierzam zgłosić w konkursie.

Jeśli ktoś znajdzie chwilę na przeczytanie i "feedback", będę zobowiązany.

Prosiłem najbliższe mi osoby o informacje zwrotne co do tekstu.

Nie były dla mnie zbyt czytelne stąd i moje wątpliwości czy aby nie trzeba nanieść jakichś poprawek.

Zwyczaje Grupy są mi obce i mam nadzieje, że nie jest to nietaktem z mojej strony.

Pozdrawiam.

 

"Mały palec"

 

   Świat ponownie stanął twarzą w twarz przed groźbą rozpętania globalnego konfliktu. Jedynym ratunkiem na ocalenie ludzkości miał być tajny projekt, którego realizację rozpoczęto niezwłocznie. "Czarny Gabinet" powołano w Saksonii lecz dokładnego położenia tego miejsca nie zdradzono nikomu poza jego członkami. W skład gabinetu wchodzili: jego założyciel i pomysłodawca projektu, niejaki Lord Fox oraz pozostali: Sir Nikola T., konstruktor, wynalazca i specjalista w dziedzinie elektryczności, prof. Jan ze Stobnicy, astronom, geograf, pionier w dziedzinie kartografii, który podobno odkrył Amerykę przed samym Kolumbem, Sir Piguet, o którym wiadomo było niewiele lecz nieoficjalnie twierdzono, że miał szwajcarskie korzenie i koneksje w tymże właśnie kraju, a w kuluarach mawiano nawet, że jest najbliższym przyjacielem samego Lorda Foxa, prof. Puusepp L., lekarz neurolog i pionier w dziedzinie neurochirurgii, odkrywcy tak zwanego odruchu "małego palca". Tych czterech, powołano natychmiast z nadania samego Lorda Foxa. Pozostałe dwa miejsca były do obsadzenia. Narada odbyła się ad hoc.

   Po kilkugodzinnych i ożywionych dyskusjach, wymianach za i przeciw, kilku kłótniach, rozciętym łuku brwiowym, poszarpanych koszulach i rozbitych talerzach, wytypowano jak dotąd się uważa, dość kontrowersyjne osobistości. Nikomu przedstawiać ich nie było trzeba.

   Blady strach padł na Czarny Gabinet kiedy stukot oficerskich butów dał się słyszeć w holu.

- Heil ! Melduję się na posterunku!

Trzaśnięcie obcasów mimowolnie postawiło wszystkich na baczność.

Nawet sam Władimir wyciągnął się jak struna, zauważony dopiero teraz, a który znikł gdzieś na chwilę za plecami Austriaka. Może i z powodu niskiego wzrostu.

- Witam Panów. Lord Fox uścisnął dłonie nowo przybyłym.

- Możemy zaczynać. Jesteśmy już w komplecie.

- Jak Panowie wiedzą, zebraliśmy się tutaj żeby ocalić świat od zagłady. To bardzo poważny kryzys, a jego eskalacja przybiera na sile. Lada dzień i dojdzie do jego rozprężenia, a tego wolelibyśmy uniknąć, prawda?

W gabinecie zapadła niezręczna cisza, przynajmniej dla niektórych, przerywana tylko miarowym tykaniem zegara.

- Trzeba ocalić świat od tych...

- Cisza!

Lord Fox huknął jak grom z nieba.

- To nie jest zebranie antysemickie! To nie jest miejsce na wyrażanie swojego spaczonego światopoglądu! Chce Pan ocalić świat niszcząc jego integralną część?! A gdzie logika Panie Adolf? No gdzie? Proszę się jednak nie martwić. My tutaj naprowadzimy Pana na właściwe tory.

   Austriak wyraźnie posmutniał na twarzy. Stanął z grymasem przeszywającym szczęki. Mięśnie na jego twarzy zesztywniały i na chwilę odebrały mu mowę.

- To się nazywa mordoflexus. Początkowe stadium. Jedynym ratunkiem dla Pana, to chyba jednak będzie malarstwo tak mi się zdaje. Dużo spokoju przede wszystkim. Układ nerwowy takiego napięcia długo nie wytrzyma. Poza tym chroniczny przebieg tej choroby grozi odruchowym pociąganiem za spust. Wiedział Pan o tym? To może się tragicznie dla Pana skończyć.

- Dobrze, zacznijmy w końcu działać konstruktywnie ale i niekonwencjonalnie.

   Sir Nikola wyciągnął ze swojej teczki stosy dokumentów i położył je na stole.

- To moja działka. Zawsze działam niekonwencjonalnie.

   Ręka Władimira spoczęła na stole tam gdzie znajdowały się papiery.

- My wiemy, że działa Pan inaczej niż inni. Ale z całym szacunkiem, to co Pan wyprawia, to jest działanie przeciw konwencji - odparł spokojnie Fox.

   Władimir szczerze i wyraźnie zgłupiał. Nie wiedział czy sobie z niego żartują czy to polityczna zagrywka. Chwilę się zawahał zanim zapytał:

- A to nie jest przypadkiem to samo?

   Na twarzach członków gabinetu malowało się zdziwienie z niedowierzaniem. Nawet sam Adolf spojrzał nań krzywo kręcąc przy tym głową na znak dezaprobaty ale i w tej samej chwili poczuł wyraźnie rozluźnienie szczęk.

- Panowie, nie mamy czasu na zmiany w składzie. Będziemy od początku do końca konsekwentnie realizować nasze zamierzenia.

- Dobrze - zabrał głos Sir Piguet. Musimy wymyślić coś, za czym ludzie będą chcieli pójść.

- Trudno iść kiedy nie wiadomo dokąd - odparł rzeczowo profesor Jan ze Stobnicy.

- Dlatego też tu Pana zaprosiłem - rzekł Fox. Opracuje Pan mapę. Globalną, z uwzględnieniem Ameryki oczywiście. To musi być mapa ogólnodostępna, dla każdego kto będzie chciał mieć ją w swoim posiadaniu. Rozumie Pan? Czy jest to możliwe?

- Myślę, że konieczne Lordzie. W zaistniałych okolicznościach, nawet i konieczne. Rozumie się, że dysponujemy wystarczająca ilością środków finansowych na pokrycie kosztów produkcji, tak?

- Oczywiście i aby nasza praca mogła piorunem pójść na przód, przygotowałem z Sir Piguetem kilka miesięcy wcześniej koncept, oparty na ludzkiej chęci posiadania rzeczy materialnych. Ten kierunek pozwoli nam przekierować uwagę świata tam gdzie chcemy aby była skierowana. Musimy odwrócić oczy ludzkich serc od wojen, od nienawiści, od mordu i głodu. To jest nasze zadanie. Panie Nikola, we wcześniejszej depeszy otrzymał Pan wyczerpujące dane projektu. Czym nas Pan dzisiaj uraczy?

- Tak. Dogłębnie przeanalizowałem dane i na ich podstawie skonstruowałem mini mechanizm napędowy, który zasilać będzie całe urządzenie. Energię czerpać będzie z fal wysyłanych przez słońce. Raz uruchomione nie przestanie działać. To mogę zagwarantować. Wszystkie testy zakończyłem pomyślnie.

- Wspaniale. Więc Panowie, pragnę Wam przedstawić nazwę projektu. Brzmi ona: "Garmin Fenix Solar". Tak się nazywa.

- Czy to jest tank Panowie? A może samolot lub przynajmniej okręt? I jeszcze jedno pytanie zasadnicze. Jak chcecie czerpać energię w sposób inny niż powszechnie znane nam silniki, piece et cetera? Żachnął się Austriak.

- To będzie coś, co wykracza poza naszą erę - dumnie odparł Nikola.

- W dodatku przedmiot swoim wymiarem będzie tak mały, że każdy z łatwością zmieści go w kieszeni - rzekł Piguet.

- No to już jesteśmy na straconej pozycji. Jak można wygenerować na ludziach zainteresowanie czymś skoro tego czegoś nawet nie będzie widać? Czyż jesteśmy w stanie zrobić bombowe wrażenie bez użycia prawdziwych bomb? Szczerze zaczynam w to wątpić - jęknął Władimir, po czym podszedł do okna i wpatrując się w dal, rzekł cichym głosem do siebie:

- Wjelka Rasyja, ja tak sobie Tiebiu ukochal, a Ty tieraz po cichu, nietożna bedziesz...bez kul, bez olowiu, bez stali, jak dziecko bez matki...

- A jakie jest moje zadanie jako specjalisty neurochirurgii?

- Pan...Panie Puusepp, zajmiecie się integracją i łącznością pomiędzy przedmiotem, a ludzkim organizmem. To jest zadanie dla Pana. Na piętrze jest gotowy gabinet urządzony zgodnie z wytycznymi które od Pana otrzymałem. Możecie wspólnie z Panami Adolfem i Władimirem od razu przejść do działań. Zapraszam.

   Przez moment obaj starali się protestować lecz ulegli pod surowym spojrzeniem Lorda Foxa i udali się posłusznie za Puuseppem w stronę drzwi wyjściowych.

- Dobrze, teraz skoro praca wre, weźmy się Panowie na poważnie do dzieła. Nie mamy czasu do stracenia - odrzekł Lord Fox i objąwszy ramieniem Pigueta zwrócił się do Sir Nikoli i profesora Jana:

- Zegarek.

   Fox wyjął z pudełeczka małą pozłacana kopertę, którą pieczołowicie i z troską przekazał Piguetowi.

- Piękna, bardzo smukła i wygląda na wytrzymałą. Wizualnie prezentuje się niebywale. Nigdy czegoś takiego dotąd nie widziałem. Czy to będzie działać?

- Musi zadziałać, inaczej cały nasz trud pójdzie na marne.

   Kiedy skończył mówić, Sir Nikola zabrał głos:

- Wspólnie z Thomasem opracowaliśmy i opatentowaliśmy mini kompas, który w czasie rzeczywistym będzie podawać kierunek i pozycję urządzenia, to znaczy, zegarka chciałem powiedzieć. Wprowadzeniem danych zajmie się profesor Jan. Przedstawię oczywiście sposób ich wprowadzenia do tak to nazwijmy, pamięci. Tak, zgadza się, do pamięci. Proszę nie pytać o detale, bo nie mamy wystarczająco dużo czasu aby to zagadnienie wyłożyć choćby po trochu. Proszę mi tylko zaufać. To na prawdę działa.

- Tak, następnie kiedy tamta trójka już skończy, będziemy dysponowali techniką, która scali zegarek z ciałem człowieka. Będzie jak jego organ i ponadto pokazywać będzie informacje dotyczące funkcjonowania parametrów życiowych. Wszystko bez ingerencji w struktury ludzkich tkanek. Sam nie mogę w to uwierzyć Panowie. Powiem więcej. Przejdziemy do historii jako ci, którzy uchronili świat od kompletnej zagłady. Dobrze, dobrze ale nie traćmy już czasu...

   Lord Fox pogładził wąsa, uśmiechnął się lekko do towarzyszy i tak zaczął się pierwszy dzień wzmożonej pracy.

   Wszystko w sumie trwało około miesiąca. Nikt przez ten czas nie opuszczał budynku w którym znajdował się Czarny Gabinet. Trudno to było znieść co poniektórym, bo byli zdania, że projekt poniesie totalne fiasko. Pomimo tego nie zaprzestano prac i wkrótce Fox ogłosił wszem i wobec, że zegarek został ukończony.

- Oto on!

      Wszyscy skupili uwagę na małym przedmiocie. Nikt nie wyrzekł ani słowa. Członkowie gabinetu po kolei oglądali ukończone dzieło. Przy dźwięku "ochów" i "achów" przekazywali zegarek z rąk do rąk, oglądając go z każdej możliwej strony, naciskając guziki, sprawdzając wagę i jak leży na ręku. Duma rysowała się na obliczach Lorda Foxa oraz Pigueta, Nikola usiadł w fotelu, schował twarz w dłoniach i płakał ze wzruszenia, neurochirurg i kartograf wlewali już do karafek szkocką lecz tylko Adolf z Władimirem miny mieli nietęgie.

- Nie martwcie się Panowie - rzekł ze spokojem Fox. Jako pierwsi otrzymacie dwie pierwsze sztuki jako nagrodę za wasz wkład w pracę i poświęcenie.

- Chcecie powiedzieć, że sterczeliśmy tu cały miesiąc po to żeby dostać od was zegarek? To wszystko? - wyrzucił Adolf stukając swoimi obcasami o podłogę.

- Hańba! Jesteście niepoważni! Ośmieszyliście mnie! Zmarnowaliście mój czas! Ograbiliście z godności kiedy w gabinecie musiałem do rosołu się rozebrać! Wy podstępne...

- Dobra Adik, chodź już stąd idziemy. Nic tu po nas jak widzę. Panowie nie wiedzą jak się robi porządek na świecie - Władimir wziął Adolfa pod rękę i poprowadził holem w dół.

- Proszę pamiętać o mordoflexus, to nie są żarty. Sugerowałbym niezwłoczną wizytę u neurologa.

      W holu jeszcze dało się słyszeć sarkania i groźby rzucane pod adresem członków gabinetu ale po chwili błoga cisza zalała pomieszczenie i tylko tykanie zegara miarowo przerywało zdumienie, jakąś nostalgię. Nie wiadomo co. Trudno to było wyrazić słowami.

- Obawiam się, że z porady neurologa biedak już nigdy nie skorzysta, a szkoda chłopa. Na prawdę maluje świetnie. Pomyśleć, że taki talent się zmarnuje.

- No nic Panowie. Gratuluję i wam i sobie, że ukończyliśmy to, co założyliśmy. Aha, czy z małym palcem poszło wszystko dobrze u obu?

- Tak. Wszystko zgodnie z planem.

- Wspaniale.

 

   Produkcja ruszyła natychmiast. W niedługim czasie w każdym kraju, w każdym mieście, miasteczku oraz wiosce mieszkańcy dumnie nosili Garmin Fenix Solary. Ludzkość była tak zafascynowana wynalazkiem, że wkrótce zapomniała jak pachnie proch i smakuje wojna. Jedynie Adolf i Władimir z wciąż nietęgimi minami sarkali na los i knuli swoje plany podbojów świata drogą inną niż ta, która była im dana przez łut szczęścia.

   20 listopada The New York Times wypuścił broszurę informacyjną dotyczącą tajnego planu, który ocalił ludzkość od zagłady:

 

"Garmin Solar Fenix ratuje świat od zagłady!"

 

   "Gdy my spaliśmy i śniliśmy o przyziemnych sprawach nad naszymi domami wisiało widmo rozpętania okrutnej wojny. Siedmiu odważnych, nowatorskich i wspaniałych ludzi walczyło z czasem aby zażegnać eskalację konfliktu na całym świecie. Lord Fox, Sir Piguet, Nikola Tesla, profesor Jan ze Stebnicy, lekarz neurolog Ludvig Puusepp, Adolf oraz Władimir w pocie czoła opracowywali wynalazek, który jak się okazuje uchronił nas i nasze domy przed totalna zagładą. Towarzystwo Izby Lordów Nadało oficjalną nazwę dla zegarka na cześć siedmiu wspaniałych: "Garmin Fenix 7X Solar". Od teraz to oficjalna nazwa zegarka."

 

   I co ważniejsze. Po wielu latach, udało się pojmać Adolfa za życia. Alianci w ostatniej chwili udaremnili próbę samobójczą. Oficerowie armii brytyjskiej zeznali przed Trybunałem w Genewie, że oskarżony skarżył się na niemożność naciśnięcia spustu, co udaremniło zamach na własne życie. 

Z kolei Władimir, trafił na oddział zamknięty dla psychicznie chorych. Jak twierdzą lekarze specjaliści, u pacjenta wystąpiła głęboka depresja w związku z rozległa dysfunkcją mięśni prostowników wszystkich palców, która uniemożliwiała naciskanie guzików.

Jakie były tego przyczyny, trudno określić. Tak czy inaczej, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Siedmiu wspaniałych i siedem powodów dla których warto mieć Garmin Fenix 7X Solar.


 

 

 

 

Edytowane przez Tommy (wyświetl historię edycji)
  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.      
    • Przerażone czekały na śmierć... W barakach okolonych kolczastym drutem...   Choć wielka światowa wojna, Pochłonąwszy miliony niewinnych ofiar, Z wolna dobiegała już końca, A wolnym od nazizmu stawał się świat… Na obrzeżach czeskiego Holýšova, Z dala od teatru wojennych działań, Z dala od osądu cywilizowanego świata, Rozegrać miał się wielki ludzki dramat...   Dla setek niewinnych kobiet, Strasznych dni w obozie zwieńczeniem, W okrutnych męczarniach miała być śmierć, Żywcem bez litości miały być spalone... Podług wszechwładnych SS-manów woli, By istnienia obozu zatrzeć ślady,  Spopielone bezlitosnego ognia płomieniami, Nazajutrz z życiem pożegnać się miały…   Przerażone czekały na śmierć... Utraciwszy już ostatnią, choćby nikłą nadzieję…   W obszernych ciemnych baraków czeluście, Przez wrzeszczących wściekle SS-manów zapędzone, W zatęchłym cuchnącym baraku zamknięte, Wkrótce miały pożegnać się z życiem… Gdy zgrzytnęła żelazna zasuwa, Zwierzęcy niewysłowiony strach, W każdej bez wyjątku pojawił się oczach, By na wychudzonej twarzy się odmalować…   Wszechobecny zaduch w barakach, Nie pozwalał swobodnie zaczerpnąć powietrza, Gwałtownym bólem przeszyta głowa, Nie pozwalała rozproszonych myśli pozbierać… Gwałtownym bólem przeszyte serce, Każdej z  setek bezbronnych kobiet, Łomotało w młodej piersi jak szalone, Każda oblała się zimnym potem…   Przerażone czekały na śmierć... Łkając cicho jedna przy drugiej stłoczone...   W ostatniej życia już chwili, Z wielkim niewysłowionym żalem wspominały, Jak do piekła wzniesionego ludzkimi rękami, Okradzione z młodości przed laty trafiły… Jak przez niemieckie karne ekspedycje, Przemocą z rodzinnych domów wyrywane, Dręczone przez sadystyczne strażniczki obozowe, Drwin i szykan wkrótce stały się celem…   Codziennie bite po twarzy, Przez SS-manów nienawiścią przepełnionych, Doświadczyły nieludzkiej pogardy I zezwierzęcenia ludzkiej natury… Wciąż brutalnie bite i poniżane, Z kobiecej godności bezlitośnie odarte, Odtąd były już tylko numerem W masowej śmierci piekielnej fabryce…   Przerażone czekały na śmierć... Pogodzone z swym okrutnym bezlitosnym losem…   W zadrutowanych barakach, Z wyczerpania słaniając się na nogach, Wycieńczone padały na twarz, Nie mogąc o własnych siłach ustać… Gdy zapłakanym oczom nie starczało łez, Fizycznie i psychicznie wycieńczone, Czekając na swego życia kres, Strwożone już tylko łkały bezgłośnie…   Przeciekające z benzyną kanistry, Ustawione wzdłuż obozowego baraku ściany, Strasznym miały być narzędziem egzekucji, Tylu niewinnych istnień ludzkich… Przez SS-mana rzucona zapałka, Na oblany benzyną obozowy barak, Setki kobiet pozbawić miała życia, W strasznych męczarniach wszystkie miały skonać…   Przerażone czekały na śmierć... Gdy cud prawdziwy ocalił ich życie…   Ich spływające po policzkach łzy, Dostrzegły z niebios wierne Bogu anioły, A Wszechmocnego Stwórcę zaraz ubłagały, By umrzeć w męczarniach im nie pozwolił… I spoglądając z nieba Bóg miłosierny, Ulitowawszy się nad bezbronnymi kobietami, Natchnął serca partyzantów z lasów dalekich, Bohaterskich żołnierzy Świętokrzyskiej Brygady…   I tamtego dnia pamiętnego na czeskiej ziemi, Niezłomni, niepokonani polscy partyzanci, Swe własne życie kładąc na szali, Prawdziwego, wiekopomnego cudu dokonali… Silnie broniony obóz koncentracyjny, Przypuszczając swymi oddziałami szturm zuchwały, Sami bez niczyjej pomocy wyzwolili, Biorąc setki SS-manów do partyzanckiej niewoli…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dla tysięcy kobiet był wolności zarzewiem...   Niebiańskiemu hufcowi aniołów podobna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, By znienawidzonemu wrogowi plany pokrzyżować By wśród hitlerowców paniczny strach zasiać… Tradycji polskiego oręża niewzruszenie oddana, Chlubnym kartom polskiej historii wierna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, Paniczny w obozie wszczynając alarm…   Brawurowe ze wschodu natarcie, Zaskoczyło przerażoną niemiecką załogę, Z zdobycznych partyzanckich rkm-ów serie, Głośnym z oddali niosły się echem… By tę jedną z najpiękniejszych kart, W długiej historii polskiego oręża, Zapisała niezłomnych partyzantów odwaga, Krusząc wieloletniej niewoli pęta…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Przeraził butnych SS-manów załogę…   Odgłosy walki niosące się z oddali, Do uszu udręczonych kobiet dobiegły, W tej strasznej długiej niepewności chwili, Krzesząc w sercach iskierkę nadziei… Na odzyskanie upragnionej wolności, Zrzucenie z siebie pasiaków przeklętych, Wyjście za znienawidzonego obozu bramy, Padnięcie w ramiona wytęsknionym bliskim…   Choć nie śmiały wierzyć w ratunek, Ten niespodziewanie naprawdę nadszedł, Wraz z brawurowym polskich partyzantów szturmem, Gorące ich modlitwy zostały wysłuchane… Wnet łomot partyzanckich karabinów kolb, W ryglującą barak zasuwę żelazną, Zaszklił ich oczy niejedną szczęścia łzą, Wyrwały się radosne szepty wyschniętym wargom…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dnia tego zwieńczonym był wielkim sukcesem…   Wielkie wrota baraków wyważone, Rozwarły się z przeciągłym łoskotem, Odsłaniając widok budzący grozę, Chwytający za twarde żołnierskie serce… Ich brudne, wycieńczone kobiece twarze, Owiało naraz rześkie powietrze, Nikły zarysowując na nich uśmiech, Dostrzeżony sokolim partyzanckim wzrokiem…   I ujrzały swymi załzawionymi oczami Polskich partyzantów niezłomnych, Niepokonanych i strachu nie znających, O sercach anielską dobrocią przepełnionych… Dla setek kobiet przeznaczonych na śmierć, Polscy partyzanci na ziemi czeskiej, Okazali się wyśnionym ratunkiem, Zapisując chlubną w historii świata kartę…   - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ i grupa uwolnionych więźniarek z obozu koncentracyjnego w Holýšovie (Źródło fotografii Wikipedia).              
    • @Roma

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jeszcze się trzymasz? Powodzenia, bo nerwy jak szwy, łatwo puszczają, szczególnie jak stres trwa długo.    
    • @Domysły Monika cudna jest ta Twoja analiza emocjonalna wiersza  Wiesz czasami relacja matki z córką jest trudna  I tylko od dojrzałości jednej ze stron zależy czy w ogóle będzie możliwe jakiekolwiek pojednanie  Najgorzej jest wtedy kiedy zachowanie matki zaczyna powielać dziecko i przenosić takie patologiczne stany na swoją nową rodzinę  Ten wiersz jest właśnie o tym 
    • @Unapali Nie za dużo entera? Gdyby był dłuższy, szukałabym jedynej kropki na podłodze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...