Polonez
Jasnozielone lasy i pożółkłe pola
i stawy rozmaite jak żywioły płoną,
płoną we mnie i za mną - taka moja dola
jakie snu widnokręgi za modrą zasłoną...
I horyzontu niebo czerwonego blasku
jak jasne iskry słońca promienieje w oczy,
abym nie widział jasno - może trochę piasku,
a może łuk księżyca wyblakłego w nocy?
Liche i ciche gwiazdy nad chmurami lasu
drogowskazem szerokim kłaniają się ziemi
i rzewny wietrzyk cichy od czasu do czasu
zawieje niczym grzmoty: czyż jam nie jest z niemi?
I ostre błyski świateł, wichru zawieruchy,
grzmotów pisk jak kamienie - to imiennik burzy,
to serce moje w pląsie szybko tworzy ruchy
niczym pieśń kołysanki i sen snu zaburzy...
Łukasz Jasiński (czerwiec 2007)