Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

titrant ruskiej trucizny

odczynia umysł 

naród w staroczasy strąca

 

twarda mowa nie wyradza 

pokolenia homo sovieticus

i na kolanach białej rusi ścierwo 

 

po martwych piersiach własnych synów 

wjedziesz czołgiem na przedmieście 

 

obrońca 

 

soczewka świata tu

macki wokół planety 

chińskiego wirusa ciąg 

czasu znamię 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Somalija (wyświetl historię edycji)
  • Somalija zmienił(a) tytuł na rosyjska wojna świata
Opublikowano

Soma,

jesteś chemiczką? Przepraszam, że pytam. W każdym razie masz rację, że z tej rosyjskiej reakcji, powstanie historyczny osad, którego nikt nigdy nie rozpuści. Używasz mocnych słów, ale w tej sytuacji, mnie też się udziela ten klimat. Zresztą, chyba większości z nas cisną się wulgaryzmy pod klawisze.

Doceniam Twoje złożenia słów i aprobuję je w całej ich wymowie.

Pozdrawiam

s

P.S. Nie brakuje "i" w "piersach"?

Opublikowano

@samm Nie, biologiem, ale tak mi się skojarzyło, że trucizna doktrynacji, kropla po kropli zablokowała naród rosyjski. 

 

Literówką? Dysleksja nie widzę swoich błędów

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, dziękuję .

Opublikowano

@Somalija "Homo sovieticus" ok. Ale moim zdaniem problem jest głębszy. Losy narodu rosyjskiego poprzez jego historię, ukształtowały go na podobieństwo układnego, turańskiego niewolnika. Świetny przykład zawarł A. Mickiewicz w "Do przyjaciół Moskali" kiedy adiutant generała zamarzł, trzymająć jego futro po paradzie, gdyż generał o nim zapomniał.

Opublikowano

@Rolek O tym właśnie piszę, że można ułożyć naród, czas w Rosji mija a pokolenia nie wyradzają się ze pewnego schematu. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Piszę o zatrutym narodzie, który nie potrafi się odrodzić z propagandy. Podałam przykład że wjedzie czołgiem po ciałach wlasnych synów do Kijowa...

Opublikowano (edytowane)

   

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale zawsze można było wybierać, w jaki sposób się myśli - pozytywny czy negatywny. Oczywiste jest, że do zmiany myślenia na pozytywne potrzebny jest impuls. I pewna intelektualna podstawa. W drugą stronę wiadomo - zmiana jest łatwiejsza. Zrozumiałe są też: wpływ otoczenia: rodziny, znajomych, przyjaciół i systemu wokół. 

   Niemniej szczególnie w tych czasach Przebudzenia, kiedy proces dążenia ludzkości do Złotego Wieku już się rozpoczął - zmiana myślenia jest ułatwiona. Wystarczy zechcieć zobaczyć światło. Bardzo dobrze wiem, że łatwiej jest słuchać mroku: "Bo oni na pewno! Bo w telewizji powiedzieli, że... Bo... " I tak dalej. Nie. Nie śmieję się i nie wytykam. Przeciwnie . 

   Co ułatwia życie: światło czy mrok? Co buduje prawdziwe międzyludzkie relacje: światło czy mrok?

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Somalija Hmm a może oni to właśnie tacy "homo propagandus" ? W każdym z nas są takie zwierzęta , długo w to nie chciałem wierzyć ale już wojna na Bałkanach , wojna cywilizowanych Europejczyków z cywilizowanymi Europejczykami i te straszne czyny których dopuszczali się cywilizowani Europejczycy , co do odpowiedzi narodu sankcje pomogą , tyle że tak głębiej się zastanawiając to jest takie załatwianie rzeczy czyimiś rękoma , sankcje najciężej odczuje na skórze swojej ten zwykły szary Rosjanin , nie polityk , oligarcha i taki jest szatański ich sens by tym zwykłym nikomu , niczego niewinnym ludziom dopiec tak żeby zemścili się za to na swoich władzach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy była przesądna, wierzyła horoskopom i słowom Cyganek? Nie, a jednak pewnego zimowego dnia, w rozpaczliwym poszukiwaniu nadziei, zapukała do drzwi wróżki. Pani wróżącej z kart. Ale ta nie chciała jej wróżyć. Zrobiła coś innego... A na koniec dała jej kartkę ze słowami, które miała przepisać, codziennie rano czytać i zawsze nosić przy sobie. Taki talizman. A więc trzymała swój talizman w domu i zabierała go ze sobą wszędzie tam, gdzie szła.  Tamtego dnia też włożyła kartkę do swojej torebki. Tam gdzie zawsze, do małej, zasuwanej na suwak kieszonki. Oprócz kobiecych, jakże przydatnych drobiazgów miała w torebce też sporą sumę pieniędzy. Ostrożna jak zawsze była pewna, że nikt jej nie okradnie. A jednak stało się inaczej. Kiedy sięgnęła do torebki z przerażeniem odkryła, że schowane tam pieniądze zniknęły! Raz za razem wyjmowała zawartość torebki i sprawdzała każdy jej zakamarek, ale pieniędzy nie było! Zrozpaczona wracała do domu. Co teraz zrobi, jak się wytłumaczy, skąd weźmie taką sumę? W domu raz jeszcze przejrzała zawartość torebki mając nadzieję, że pieniądze się jedynie zawieruszyły i zaraz znajdą. Ale nie, nigdzie ich nie było. Zamiast nich trzymała w rękach kartkę ze słowami, które kazała przepisać jej wróżka. Słowami, które miały ją chronić... Właściwie była to modlitwa do aniołów - prośba o ich wsparcie i ochronę. Rozpłakała się. Mieli ją chronić, a zamiast tego... Nieistniejące anioły i bajki, w które naiwnie uwierzyła.  - Nigdy was nie było i nie ma... - drąc kartkę powtarzała przez łzy - Nie ma was, nie ma... A ja jak głupia w was uwierzyłam, że mnie ochronicie.   Podarta kartka z modlitwą do aniołów wylądowała na podłodze. A kiedy się już nieco uspokoiła, pozbierała kawałki papieru i wyrzuciła je. Umyła zapłakaną twarz i wróciła do pokoju. Pozbierała leżące na łóżku, wysypane z torebki drobiazgi, by znów je tam umieścić. Jakież było jej zdumienie, kiedy na dnie torebki zobaczyła leżące tam, jak gdyby nigdy nic, pieniądze. Wpatrywała się w nie bez słowa. Ale jak...? Skąd się tam wzięły...? Przecież tyle razy szukała ich w torebce, wszystko wysypywała i zaglądała w każdy zakamarek. Nie było ich! Ale teraz... Były. Jak gdyby nigdy nic leżały na dnie torebki. Wyjęła je z niedowierzaniem i ostrożnie położyła przed sobą. W jej oczach znów zamigotały łzy. - A jednak mnie strzegliście...    Historia prawdziwa. 
    • @Bożena De-Tre chciałeł pokazać ostatnie akordy życia. Tuż przed horyzontem zdarzeń. Piękno życia - rozpacz rozstania. Dzięki raz jeszcze. Sercem.
    • @Migrena Znależć odwagę opowiedzieć Światu to już jest dar.Tobie wyszło bez krzyki i pokazałeś”’ból istnienia”….dla mnie życie jest darem i to też między Twoimi wersami odczytałam… @Bożena De-Tre Tyle trudnych tematów przy nas…obok..opisujmy je.Są jak kamień pod stopą….
    • Ma te, i Oli kopa jaj; jaja po kilogramie tam.      
    • A z sadu judasz, a na "nio" był zły, bo i nana z sadu Judasza.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...