Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
W naszym pokoju anielska polana,
w jedwabnej pościeli leży moja dama.
Zaspana, cała słońcem skąpana,
pachnąca, rozebrana,
raduje me oczy od rana.
 
Więc patrzę na Ciebie i myślę,
nie wstawaj jeszcze.
Nie wstawaj, nie siadaj, niech się napatrzę,
w Twe oczy niebieskie i na coś jeszcze...
 
Na linię co biegnie,
od palców i kostek - przez łydkę bo prościej,
przez wzgórek i mostek - tam nic nie jest proste,
po siłę kobiety, gdzie oddech się unosi,
po mężczyzny tęsknotę - one są w ciągłej wiośnie.
 
Więc patrzę na Ciebie i myślę
nie wstawaj jeszcze.
Nie wstawaj, nie siadaj, niech się napatrzę,
w Twe oczy niebieskie i na coś jeszcze...
 
Na ciało co odpoczywa, na duszę pełną życia,
na śniadość Twej twarzy, ona wiąż marzy.
Czas chcę zatrzymać, by z Tobą tak marzyć,
lecz chwytasz za rękę i w myślach Twych czytam,
wracaj do życia, jestem prawdziwa.
 
Więc patrzę na Ciebie i myślę
nie wstawaj jeszcze.
Nie wstawaj, nie siadaj, niech się napatrzę,
w Twe oczy niebieskie i na coś jeszcze...
 
Na włosy co pachną hotelem za miastem,
na szyję i ślady miłosnej zabawy.
Na dłonie, na łokcie i na czerwone paznokcie,
lubię kiedy są ostre.
Już tęsknię za Tobą, pachnącą, jaśminową.
 
Więc patrzę na Ciebie i myślę
- wstań proszę, już tęsknię.
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez brzezinskijan (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
    • @Alicja_WysockaNo i zawstydziłaś mnie. I kto tu czaruje! :))) 
    • @lena2_ Piękny poetycki portret kobiety - drzewa ukazanej przez pryzmat cyklu przyrody. Używasz metafory drzewa, by opowiedzieć o przemijaniu - od wiosennego rozkwitu ("perliste kwiecie na oczach lata"), przez macierzyńską troskę ("wykarmiła szpaki"), aż po jesienną melancholię ("gubi liście", "nagie ramiona"). Piękny wiersz o upływie czasu z bardzo subtelną refleksją.
    • @Berenika97 Tym, że jesteś :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...