Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mucha w nosie


Rekomendowane odpowiedzi

Przy ścianie za starymi meblami,

Gdzie kłąb pajęczyn i puch,

Mieszka i sobie nieźle poczyna

Jedna z okropnych 'tych' much.

 

Przyznaję - sprytnie się umieściła,

Pod osłoną gazet i szmat.

W dzień cicha, przed światem ukryta -

Śledzę ją z góry od trzech lat.

 

Tylko z wyjątkiem nocy i ranków,

Gdy śpię odwrotnie, czyli na gębie.

Gdyż brzęczeć zaczyna upiornie,

Z pierwszym rannym gołębiem.

 

Jedną paskudną ma cechę : 

Gdy w człeku plącze się duch,

Nie wiedzieć czemu w gadzinie

Jest zdrowy - jak bywa wśród much.

 

Brzęczeć zaczyna niewinnie,

Kręgi zataczać ponad tapczanem.

By zdradziecko nurkować jak sztukas.

Prosto w nos o czwartej nad ranem !

 

Próbowałem wziąć ją na cukier,

Lub lep wyłożony w miseczkę.

Lecz sprytna cukier zeżarła,

Więc na noc włożyłem maseczkę.

 

Gdyż za nią potęga się kryje -

Jak twierdzą osoby znane.

Maseczka przed każdym ochroni,

Przed każdym czynnym szatanem.

 

Niestety mimo zasłon na twarzy

I potęgi nocnej udręki,

Podstępnie w nos wejść potrafi

Bez względu na szybki ruch ręki.

 

Może znajdzie się jakiś mocarz,

Który węzeł gordyjski zerwie.

Niech Władca Much skinie berłem,

Niech potworne bzykanie przerwie.

 

W miarę walk narastała wątpliwość,

Lecz przekonanie teraz wręcz mam,

Że mucha to upierdliwa wybitnie,

Wśród wszystkich much jakie znam.

 

Może weźmie ktoś sprawę w swe ręce ?

Politycznie, sprawnie nagłośni.

Niech Rząd się weźmie, coś zrobi,

Rozwiąże problem muchy nieznośnej.

 

 Trzeba śmiało petycję napisać,

Oprzeć na liczbach albo szacunkach.

Czas od Rządu żądać dodatku

Za sen w bardzo ciężkich warunkach !

 

Jeśli nie, za obrót sprawy nie ręczę,

A głosy zgasną, jak śpiewy po rosie.

Zamiast tego wstaną wściekli rodacy,

By rozwiązać kwestię much w nosie.

 

Wezmą żonę lub męża rodacy,

Lub kolegę by rozmach swój wzmóc.

Kupią packi nowe na muchy

I czwartą plagę zaczną much tłuc.

 

Jak wytłuką uparte robactwo

I złość poza tapczan zepchną,

Wystawią nosy na rześkość poranną

I pełną piersią wreszcie odetchną.

 

Z życzeniem na bok się obracam,

Choć wiem, czy pełnia lub nów,

Wyfrunie z dziury poczwara,

By furczeć, by brzęczeć nam znów.

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Edytowane przez Father Punguenty (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Trudno z takim przekazem czytać wiersze żonie i zdobyć się w pisaniu choćby na westchnienie przecież ona w zazdrości żywym ogniem płonie i mogą spokój  życia  strawić te płomienie...   Nie jestem ryzykantem sweterków nie noszę choćby nawet misterne miały warkoczyki żonę o zrozumienie moich wierszy proszę wręczając ulubione czerwone goździki...   Pozdrawiam Adam
    • zdanko prosto ze snu. przelazłe z niego i  wpływające na real (aż postrzeganie świata od tego dziczeje, kiełkuje w niebezpieczne rejony, a charakter – awangardowieje na bezczelnego!).    uczucie, jakby się liznęło gwiazdę  – i aż na jawie czuć!   ...a ty powiesz, że to byle poezyjniak, składzik  dźwięków, wymuszony i mało głęboki, jak cały ja (przypominam, że na internetowym teście IQ uzyskałem szalone 20 punktów!), i nawet,  gdyby dałoby się coś z tego wycisnąć  – byłoby piękne, jak scenariusz remake'u Złotopolskich.   poza tym – jest jak post, co wrósł mi w gałkę oczną  i którego nie mogę edytować.   i że "zapisz je, zapisz, niech się rozrośnie do rozmiaru pełnowymiarowej historii – a ludzie powiedzą, że ostatni raz tak się wynudził na Srpskim filmie  albo Zmierzchu".   e tam. obracam w ustach tę gorącawkę, zdanie proste jak jedzenie chleba. jak judzenie. niewtłaczalne w czarny prostokąt,  niezamalowane kółko.   zdanko za zero punktów, dumne z własnej  bezwartościowości i ciemnoty ("Możecie nie ćwoknąć!" – warczy półgębkiem.).   wypowiadam je na głos i czuję, że "Zadebiutowało coś złego w tym zdarzeniu."*   budzi się magia, z krainy bajek, zakosami,  wyjeżdża kichowóz, bajecznie kolorowa łada rapan, autko do przewozu flaków. zbyt szybko wchodzi w zakręt, wywraca się – i cieknie więcej treści.  *autentyczne zdanie ze snu, z września 2024 r.  
    • @Marek.zak1 to są właśnie artysty:)))   @andrew bywa różnie - niestety :)))   Dzięki i pozdrawiam
    • @Łukasz Jasiński Dziękuję. Cały ja jestem sarkastyczną iluzją :)
    • ja proponuję nic na siłę żyć marzeniami wspomnieniami wziąć stworzyć nowe bardzo miłe a czas zagoi wszystkie rany
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...