Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak piękne tliło się tam uczucie
każdy z przechodniów zdołał zobaczyć
gdy głowę zadarł - tam na balkonie
dziewczyna z piętra ciskała łachy

w gniewie eksmisję chłopcu szykuje
trafiona tępym obuchem zdrady
a skoro pozbyć się ma co jego
na koniec puszcza się balustrady

każdy z wzruszenia uronił łezkę
że miłość wielka - choć tak cierpiała
ckliwy policjant miast w biały kontur
w serduszko ujął resztki jej ciała

 

 

 

Gość Natalka16
Opublikowano (edytowane)

@error_erros W końcu z humorem, wydaję mi się, że z policjantem było coś nie tak. Zaskocz czymś,  dziesięciozgłoskowa forma 3x4 jakoś staję się Twoim wyróżnikiem, co też nie jest złe. Nie daj się zaszufladkować :)))

Edytowane przez Natalka16 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyżby? xD Policjant to reprezentant sporej części naszego społeczeństwa, niestety.

Gość Natalka16
Opublikowano

@Marek.zak1 Też ubrania wyrzucała. Oczywiście masz rację, podchodzę do tekstu bardziej humorystycznie, szczególnie znając już trochę autora.

@error_erros reprezentant...postawy chyba o to chodzi. Dlaczego niestety. Znam kilku bardzo miłych i inteligentnych- na szczęście prywatnie.

Gość Natalka16
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie wiem, co on z tymi resztkami robił, ale źle mi się to kojarzy. Moim zdaniem tekst od początku do końca ma charakter ironiczno- humorystyczny. Już od samego tytułu, który kojarzy się również z dramatem o miłości "Romeo i Julia" Druga strofa kończącą się "a skoro pozbyć się ma co jego
na koniec puszcza się balustrady" wywołuję uśmiech nie jakiś tragizm (przynajmniej u mnie) Dwa wersy ostatniej strofy wprowadzają tragizm, ironią podszyty i ostatnie, wprowadzają zamieszanie typu, a teraz kombinujcie. Taka moja interpretacja :)))

Edytowane przez Natalka16 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo dobra interpretacja, bo wierszyk jest wybitnie szyderczy, a sytuacja w nim opisana - bezczelnie abstrakcyjna. Chociaż zważywszy na światopogląd, jaki się nam w ostatnich latach przedstawia jako właściwy, są obawy, że niestety straci na abstrakcyjności.

Dziękuję. Fakt, komediodramat - trochę śmiech przez łzy.

Może nie trudno, a nie do końca zrozumiale - ale nie dbam już o jasność przekazu tak jak kiedyś. To powoduje ciekawsze interpretacje ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

O to właśnie chodzi! Po bożemu, po polsku, wedle cnót niewieścich.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Mitylene   Pamiętasz mnie?   (Autor tekstu: Marianne Faithfull   Pamiętasz cokolwiek? Nie udawaj, że nie było wesoło Zapisz to pod hasłem "rozrywki przeszłości"   Rozglądam się po pokoju Wspominam bliskich memu sercu I chyba pamiętam wszystko Lecz przede wszystkim Ciebie Bo zawsze chodziło tylko o Ciebie   Nigdy nie interesowali mnie inni Ani to co myślą To mnie mogła przypaść Twoja miłość A Tobie cały świat Gdybyśmy tylko potrafili to sobie dać..."   (tłumaczenie: Tomasz Beksiński)            
    • @tie-break Bardzo poruszający wiersz o byciu w zawieszeniu, w oczekiwaniu, niby blisko cudzego ciepła, ale jakby zawsze odrobinę za późno, za szybą. Puenta jest pięknie skromna i boli dokładnie tyle, ile trzeba.
    • Gwiaździsta pożoga przegarnia łan podnieba, pnącze ognia rozciągając się w mętną kolumnę powietrza szczelnego jak czerń tuląca trumnę, nad jaką wisi słońca wykluta maceba.   Jestem tu — w owalu światła, u brzegu kresu, niemy, choć głośny; ślepy, choć nadal widoczny; bladym palcem naznaczam szept na ustach mroczny, jak zapis dni ludzkich na krawędzi limesu.
    • Zawsze zbyt późno gdzieś przychodzę. Latarnia dławi się od światła. Przynoszę moje śmieszne słowa i karmię nimi obce gniazda.   Dawne ogniska wciąż się jarzą, nie pozwalają mi wejść dalej, niż do zacisza wiatrołapu, gdzie tylko letarg czeka na mnie.   Patrzę na ślady innych cieni, które tu przecież są u siebie; słyszę ich głosy, gdy gorąco pragną się splatać z twoim śmiechem.   Zawsze rozumiem, zawsze czekam, z niewidzialnością pogodzony, bo może jeszcze, może kiedyś - ktoś szerzej jasne drzwi otworzy.   A to co moje, deszczem spływa, jak mgliste krople - z drzew bezlistnych, a to co daję - na stracenie - skrzętnie upycha noc w klepsydry.   Byłem pomyłką od początku, będę pomyłką aż do końca, zawsze zbyt późno gdzieś przychodzę,  by odbić blask cudzego ognia.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      O, tak.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...