Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dzisiaj musiałem zawieźć swego szefa

Wprost do siedziby gestapo na Szucha,

Miał tam spotkanie z ważną personą,

Po czym zawsze był w złym stanie ducha.

 

Bywało, że miałem wręcz ochotę

Walnąć go w pysk, ot tak, po ludzku,

Ale przypominałem sobie o konsekwencjach

I tylko burczałem po cichutku.

 

Dyżury miałem we wtorki i czwartki,

W godzinach siódma – piętnasta,

W zamian otrzymywałem darmowe kartki,

Na zakup żywności (aczkolwiek na ćwiartki).

 

Aha, no i jeszcze trochę bilonu,

Tak, żeby starczyło mi do pierwszego,

Zakupy robiłem na Kercelaku,

Do domu przynosząc zakupione warzywa.

 

I, raz do roku, olbrzymia radość,

Podwyżka w czerwcu plus bon żywnościowy,

Żyć nie umierać – o... jedną markę,

(Bo tak się nazywa pieniądz obiegowy).

 

Ech, jak mnie ręka nieraz świerzbiała,

By dać mu w mordę i skopać nabiał,

Lecz pozbawiłbym się możliwości zapłaty,

A w inny sposób nie umiem zarabiać.

 

Musiałem zacisnąć zęby, nie widząc

Żadnego wyjścia z tej kwadratury koła,

Musiałem nadal szoferzyć, nie wiedząc,

Kiedy się skończy ta męka zgoła.

 

Warszawa, 30 XI 2021

 

Edytowane przez Michał1975 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Och Bereniczko, Ty jesteś cudownie poetycka, (patrz na komentarz)  Ty cała jesteś wierszem, dziękuję :)
    • Czasami mam wrażenie, że moja wolność ogranicza się do wolnych żartów.
    • @Alicja_Wysocka Twój wiersz to uroczy i niezwykle ciepły utwór, który działa jak balsam, jak chwila wytchnienia od codziennych problemów. Przypomina, że źródło piękna i kolorów jest tuż obok nas – w buraczku, groszku, oliwkach. To pochwała dostrzegania poezji w najbardziej prozaicznych elementach rzeczywistości. Zadajesz pytanie: "jaki problem, kochani?", a potem sama udzielasz odpowiedzi: problem znika, gdy zanurzymy się w prostym pięknie świata. Bawisz słowem w niezwykle subtelny sposób. Tworzenie nazw kolorów od ich źródła („buraczkowy z buraczka”, „popielaty - z popiołu”, „butelkowy - z butelek”) jest nie tylko pomysłowe, ale też przywraca słowom ich pierwotny sens. Wiersz staje się swoistą genezą barw. A jednocześnie kolory opisujesz tak, że można ich niemal dotknąć i posmakować. „Groszek, który w ustach się słowi”, „karmelowy, jak ciepło". To tekst, który otula i koi, a jego łagodny ton jest niezwykle kojący. Ostatnie zwrotki, w których kolory pożyczane są od księżyca i słońca, wynoszą ten "codzienny" świat na poziom kosmiczny. Inspiracji i piękna można szukać wszędzie – od tego, co na talerzu, po to, co na niebie. A myśl, że każdy promień słońca „przebiera w dobranoc”, jest cudownym obrazem na zakończenie dnia. To tekst, który otula i koi, a jego łagodny ton jest niezwykle kojący. Jest jak antidotum na szarość i zmartwienia. To tekst pełen światła, ciepła i subtelnego czaru - Alicjo z poetycznej krainy.
    • @wierszyki Ekstra !!!!
    • Wcale nie fastrygowany, szyty na miarę, wturlał się we mnie jak szpuleczka po niciach.  Zagrałaś na mojej fantazji po nutkach uśmiechu :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...