Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

"Teddy" numer 77


Gość Natalka16

Rekomendowane odpowiedzi


Małych okruchów kromki chleba
Pasiastych cieni to marzenia
Brutalnych zawodów im trzeba
Ginęli wśród okrzyków wrzenia
 
Jeden odważny, wątłe "sitko"
Pietrzykowski wygrywał wszystko
Ryzykując życie- bo trzeba
"Chłopaki mamy trochę chleba"
 
Techniką brak wagi wyróżnił
Wywołał podziw i podrażnił
Dumę nazistowskich oprawców
 
Polska szkoła Feliksa Stamma
Życie wielu uratowała
Niosąc szansę na kolejny dzień

 


 
 - Inspiracja filmem "Mistrz" onegdaj z braćmi oglądanym.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

zdj. internet

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że forma nie nadążyła za treścią, bo to mógł być naprawdę dobry wiersz.

Ale samą próbę pojęcia tematu, też doceniam. Obyśmy o nich nie zapomnieli... i co ważniejsze, żeby o nich nie zapomnieli ci, którzy po nas przyjdą, a mam takie niejasne przeczucie, że może się tak, niestety stać.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sylwester_Lasota Złość, to jedyne co może określić ten mój "wyczyn" Złość, bo temat ważny i mało znany jak napisałeś. Mógł iść do warsztatu. Głupi pomysł nigdy nie piszę mniej niż 12 zgłosek na wers lub 13. Rozjechało się, wczoraj to lepiej wyglądało, dziś...źle. Raczej poprawić też ciężko, trzeba by od nowa pisać. Dziękuję za koment. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pi_ Zdecydowanie lepiej.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ogólnie chodzi o to, że był więźniem w Auschwitz. Niemcy mieli taką zabawę, brali jakiegoś więźnia do ringu i tłukł ich jakiś kapo na śmierć. Ktoś powiedział, że Pietrzykowski potrafi boksować, bo nudne takie obijanie. Boksować potrafił! Wygrał większość walk i to z niemieckimi bardzo dobrymi zawodnikami, którzy byli od niego dużo ciężsi, wyżywione byki, nie takie chuchro. Nadrabiał brak wagi świetnym wyszkoleniem technicznym. Każda jego walka była o życie. Dostawał chleb, coś do jedzenia, czym dzielił się  z więźniami. Do sedna :) wątłe sitko, kwestia wychudzenia, tak mi się skojarzyło, tacy wychudzeni jak przezroczyste duchy. Nie wiem, jeszcze może być chyba. Techniką brak wagi wyróżnił, tu zastanawiam się nad logiką wersu? Oczywiście przez poszukiwanie rymu. Chyba ma to sens :) Chociaż wyróżnił technikę, a nie brak wagi czy masy. Nie wiem. W każdym razie dziękuję za poświęcony czas. Pozdrawiam.

Edytowane przez Natalka16 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Nie ma co się złościć...

Moim zdaniem problem nie leży w długości wersów (dziewięć zgłosek nadaje mu dynamikę i nie jest już tak infantylne, jak osiem, na przykład), ale pojawiających się w nim inwersjach, zbyt prostych rymach, itd.

Powodzenia w kolejnej próbie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sylwester_Lasota Tak jest zarys, ale muszę przemyśleć spokojnie, jutro myślę że poprawioną wersję wstawię. Nie czuję się dobrze właśnie w 9 zgloskach " nie mieszczę się" :) stąd te szukanie siłowych rymów. Dynamika, masz rację, ale to wiersz nad którym warto się pochylić, właściwie nad człowiekiem. Dlatego ta "złość" Lubię pisać o wydarzeniach, ludziach o których się niestety zapomina. Następny pomysł to Rotmistrz Pilecki, związany trochę z "Teddy" serdecznie pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@[email protected] Wiesz, że to nie jest dobre, chce wstawić jutro poprawkę, ale na spokojnie, przemyśleć itd.

Człowiek zasłużył na porządny tekst, a ...z  serem nigdy się nie cofaj, zawsze blaskiem do przodu, jest tylko jedno, więc zadbajmy by biło... tik tak, tik tak, aby do przodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Jacek_Suchowicz o niewinności to już dawno się zapomniało, a dobre wino i owszem też lubię  Kredens pozdrawia  @Waldemar_Talar_Talar wstrętny wynalazek Kredens pozdrawia  @[email protected] akurat nos jest gładki jak pupa niemowlęcia  Kredens pozdrawia 
    • nigdy nie ma pewności co jutro przyniesie czy będzie to pogrzeb a może wesele   nigdy nie ma pewności kto do drzwi zapuka czy bedzie to nadzieja czy chwile złości   nigdy nie ma pewności że las bedzie szumiał a człowiek ubierze szaty uszyte z dobroci   nigdy nie ma pewności czym poczęstuje noc czy dzień będzie od  wczoraj piękniejszy   nigdy nie ma pewności jest tylko wiara w to że Bóg się odważy o lepsze dla nas poprosi
    • 143 * Na Wejherowskiej dławi się czas; Czekam aż wszystko się ruszy. Liczne przekleństwa, któryś już raz, Pragnę siarczyście wyrzucić.   Na Wejherowskiej takie są dni; Wolniej mijają, niż reszta. W komunikacji z ludźmi się tkwi, A w autobusie orkiestra.   Co rusz w hałasie mija mnie ktoś, Z twarzą wpatrzoną w telefon. Za smartfonową manią, na wskroś, Ludzie zdążają na ślepo.   I choć znów jesień trąca nas dziś, Wszędzie duchota panuje. Jakimś sposobem chciałbym stąd wyjść, Bowiem jestestwa nie czuję.   Przy pneumatycznych ściskam się drzwiach, Czekam i czekam wytrwale, W myślach pytając: Jak długo, jak? Końca nie widać wciąż wcale.   Z radia bez przerwy zsuwa się bas, Żeby bieg czasu przyspieszyć; Rytmy wątpliwe cieszą znów nas, Trzeba jakkolwiek to przeżyć.   Dziurą w suficie uciec mam chęć, Bo wiem na pewno - nie przetrwam. Minut dwadzieścia, zaraz plus pięć, Na stu ulicy jest metrach.   Zimną jednakże trzeba mieć krew, Miast pójść do auta od razu, Bo zaparkować też nie ma gdzie, W zakorkowanym Wrocławiu.   ---   * Nr linii autobusowej, o której mowa w wierszu.  
    • Czekamy, cierpliwie czekamy. W szumiących lasach, na żyznych polach, w piwnicach starych kamienic. Potrafimy zaskoczyć podczas prac w ogródku, potrafimy napędzić niezłego stracha nurkom, bywamy też lokalną sensacją na budowach. Wojna - ta to powsadza swoje macki wszędzie, nieważne – suche, mokre, piaszczyste, gliniaste, kamienne – my nie wybrzydzamy – i tu, i tam przetrwamy, z niekończącą się datą przydatności do zabicia.       Czekamy, cierpliwie czekamy. I nigdy nie wiadomo - czy tym razem znajdzie nas ciekawski pan z ciekawskim pieskiem? I nic, niestety nic nie skończy się dobrze. A może grupa rozbawionych dzieci, którymi historia – zła jak Baba Jaga – zapłaci odsetki od minionej rozpaczy. Wojenne i powojenne matki, czasem na jedno wychodzi. Ale bywa i tak, że wszystko kończy się dobrze. Na przykład gdy trafia na nas paczka wagarujących gówniarzy, z których ten jeden gówniarz jest trochę rozumniejszy niż inni, w zasadzie można powiedzieć, że gość jest całkiem do rzeczy, i krzyknie w ostatnim momencie na tego, co z łapskiem podchodzi. No i ten głupszy nie tknie, coś sobie mruknie pod nosem, coś zaklnie, lecz w końcu odejdzie. Farciarze, nie dali się wrobić w domknięcie wojennych statystyk.       Nienawiść o lata przeżyła tych, którzy ją czuli. Wystarczyło nadziać nią miny, dokładnie poupychać w granaty, podrzucić w pociskach          i bombach. Nienawiść w konserwach na potem, na niedostatecznie czarną godzinę. Nienawiść obok polnej stokrotki, nienawiść pod listkiem paprotki, o włos od korzenia marchewki. Leśna nienawiść na drodze jelonka, podwodna nienawiść ściśnięta w minie morskiej, podziemna nienawiść na szlakach nornicy i kreta. I międzygatunkowa nienawiść, bo bywa, że upomni się i o walenia, i o orkę, wypłoszy lisy i zające. Rozrzuci swój gniew w promieniu o mniejszym lub większym zasięgu. Nie będzie dla niej ważne, czyja to noga, czyja ręka i czy to miała być właśnie ta głowa. Wymiesza dokładnie wszystkie grupy krwi od dawców mniej lub bardziej honorowych, od dawców niedobrowolnych.       My, zatopione w morzach głowice nuklearne, zagubione zabawki roztrzepanych, brzydko bawiących się w zimną wojnę dzieci, byłyśmy na tyle taktowne, że pozwoliłyśmy o sobie zapomnieć. Nie zakłócamy letnich turnusów, nie przeszkadzamy w zachodach słońca, nie wywracamy żaglówek. Czekamy, cierpliwie czekamy.
    • Witam - podoba się -                                             Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...