Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

                                                                                                                                                                              NA PUSTYNII LOON OP ZAND - CZĘŚĆ DWUDZIESTA ÓSMA!

 


 

Nie obchodzi mnie, że wyrzeźbiłaś rysy
w uśmiechu twarzy liczysz moje chmury
obchodząc wokół serca trzy szczyty...

 

Były więzieniem moje majtki 
bez których uwolniony już cień
prawi

 

niekrótkie studium o produktywności:

 

im mniej ich, tym większy ścier
gałęzi drapiących się po korze

 

Nie poznawszy własnego dołka
jaki kopie nam umysł fiołka
posłuchaj dźwięki ot! Muszla
szumem spragniona morza mówi:

 

tam twoje muły to nie udręka
wydobywa jedynie - goła ręka
prowadząc ciebie bez umysłu 

 

Inteligencja fontanną zmysłów prysła
drogą poznania poprzez korzenie ;
liści wygnania niełatwa ścieżka
spija żywicę czystej natury Świata! 

 

Oczętom otwiera prastara wiedza
furtki poznania niczyjego drzewa
jakimi poezja!!

 

NIEBIEZPIECZNA BYWA NA UMYŚLE
ROZMOWĄ W AFEKCIE  WALENCJI
W SZCZĘPKU GÓRNYM OBFITUJE
MÓZG W NASZE SUPER EMOCJE!

 

Jestem tego świadom....Bo wiem!
Dlatego! Tak iskrzy się łańcuchem;
stopy uziemieniem dostrzegł piorun
trzasnął nowym prądem pod drzewa

 

Bez bólu porażony - dębi się powrót
włosów na czuprynie, mnogi świecie
Łysy się nie stanę w kolejnej odsłonie
Chodząc grzywą lawirujących nasion
po naturze

 

Powiem wam szczerze!  To co dotykam
niecudze róg unikorna  bagnetem czaruje
w serce wbijając dopływ adrenaliny cud

Żyję!

 


 

Edytowane przez Nefretete (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Dag Cieszę się! 

Zajrzałaś (eś ) - bo nie wiem -:))

Mam nadzieję, że nie żałujesz swojego czasu po treścią tego wiersza!

Miło mi. Dziękuję za zajrzenie i zaciekawienie. 

 

Podrowionka dla ciebie!

W sumie to już śpię; więc jeśli kolejnych komentarzy nie odfajkuję, będzie to oznaczać , że śpię albo umarłem z wrażenia napisanego wiersza - hahaha

 

 

 

 

Opublikowano

@Nefretete Tak jak Autorki powyżej czytałem i coś mnie na moment urzekło i wciągnęło. Znaczy się jest w tym pisaniu już ogromny potencjał poprawiłbym niektóre rymy np. ręki - udręki powtórzenia drzewa i choćby szyk w wersie Muszla
szumem spragniona morza mówi

na po prostu muszla szumem morza spragniona mówi:

 

Strofa z wielkimi literami tzn. dużymi :) zupełnie niezrozumiała dla mnie razi oko dodając dodatkowy bodziec niezrozumienia i kolejne pytanie dlaczego taki zapis, co to ma wywołać i spowodować w czytelniku? 

 

Ogólnie na duży plus, doszlifowałbym tylko bo może to pomóc wydobyć jeszcze więcej mocy i stać się Petardą. 

 

ps. a byłbym zapomniał  TYTUŁ 

skąd, po co, dlaczego???? 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Do wszystkich, czytających ten wiersz,

Bardzo was przepraszam za nieobecność!

 

Ciepłe pozdrowienia przesyłam

 

Zdradzę pewną rzecz; jestem obenautą...

 

Pozdrawiam wszystkich, dziękując zarazem, za wpisy pod treścią wiersza!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar @Marek.zak1 Panowie, jestem wdzięczna za lekturę. Delikatność się przyda na świecie! Bb
    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :) @beta_bNo to jeszcze coś. Wiesz, jak obok mnie usiądzie ktoś w wełnianej bluzce, albo w czymś, co jest szorstkie (marynarka, żakiet) - to się przesiadam - no po co mam się drapać? Dzięki :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...