Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Poranek Taliba


Rekomendowane odpowiedzi

Gdy słońce zalało porannym blaskiem  

Przedziwnie cichą dolinę Panczsziru,

Baszar pogładził gładką już brodę

Przed lustrem, w koszuli z kaszmiru.

 

Dotknął z uśmiechem ostrze golarki,

Którą to twarz był golił z zamachem.

Kopnął  w połowie rozwartą bramę

I wsiadł do Hummera z rozmachem.

 

Trzasnął o deskę kapsel od PEPSI,

Choć w zasadzie to detal niewielki.

Przekręcił zapłon z gazem do dechy

I wlał w gardło zawartość butelki.

 

Wraz z piskiem opon pierzchło kóz

Stado i chwilę poczuł się jak outsider.

Lecz trwało to krótko, sekundę ledwie,

Bo ze słuchawek leciał już Easy Rider.

 

Zerknął w lusterko, spuszczając szybę

I szybkim ruchem wyrzucił kałacha.

Ponownie uśmiech na twarzy zagościł,

Gdyż obok Magnum już lśniła blacha.

 

Gdy mijał wioski, kamienne równiny

Łza szczęścia spłynęła spod powiek.

Zapalił skręta, poprawił lustrzanki i

Jechał ku słońcu, ten wolny człowiek.

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...