Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

O trzeciej w sierpniu jest zawsze bezsenność,

bo pachnie tak mocno. Jabłkami i mokrą trawą.

Samotność z księżycem oddalają się, toną

w morzu tych nienapisanych słów.

 

Pijąc na wsi tanią wódkę z ojcem

słyszałem echo twojej smutnej twarzy.

Odbijało się w tafli brudnej Odry, płakałaś

dwanaście minut temu – zniknąłem znów.

 

Lśnią tory monologów niewypowiedzianych,

gorzka rdza czasu żre ich kręgosłupy.

Krzyczą w niebo ułożone wśród połonin,

które nigdy nie poczują naszych stóp.

 

W kieszenie czarnych spodni spakowałem

dłonie, zostawiłem tylko biały kurz.

Pyłek pozlepiany z małych chwil, tych wiesz,

niekoniecznie spędzonych w pościeli.

 

Kiedyś w końcu dotknę piekła i na dobre

wymażę po sobie ślad. Tymczasem

wybiorę chyba szlak poetów - dojdę

na wybrzeże, a potem

będę improwizował.

Opublikowano

Witam, po raz pierwszy czytam coś Twojego. Dość mi bliskie, ja też nie mogę spać tu i teraz nie mogę u Ciebie to już chyba przeszłość wnioskując po tytule. Masz szczęście, bezsenność jest okropna. Zmusza do przemyśleń, czasami b. bolesnych i dłuży się okropnie. Twój wiersz jest  mi bliski, jeżeli chodzi o treść, gorzej z przekazem, trochę rażą przerzutnie, czasami dziwne, o np, tu:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ogólnie fajnie się czyta. Pozdrawiam J. 

Opublikowano (edytowane)

@dach Dzięki, dachu.

 

@Justyna Adamczewska Cześć J., wczoraj (dzisiaj? ludzie różnie odliczają rozpoczęcie nowego dnia) ja też nie mogłem. Zasnąłem chyba przed czwartą. A tytuł nie bez kozery, ponieważ ten wiersz powstał 7 lat temu, a wczoraj (lub też dzisiaj) w nocy go znalazłem i minimalnie odkurzyłem. Stąd malutkie szanse, byś na czymś "moim" mogła zawiesić oko, ponieważ w internecie ostatnio opublikowałem coś chyba z 5 lat temu... A na tę stronę trafiłem przypadkiem i jakoś w środku coś chciało się wydostać na światło dzienne. Fakt, ta przerzutnia mogłaby być lepsza. Ale jest jaka jest...

 

@Gosława Dzięki Gosławo.. 
Raczej u mojego podmiotu lirycznego.. Muszę go trzymać na dystans. Mnie, autorowi, również bliżej do wschodu.

 

K.

Edytowane przez Zoso (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...