Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bez tytułu


Rekomendowane odpowiedzi

Teraz wypada nam chwilę pomilczeć.
Zapalić mokrego od rosy papierosa i
wetrzeć w suchą skórę kilka kropel deszczu.


Zapatrzeć się w słońce jak płonący Rzym. Zapatrzeć,

by uniknąć spojrzeń. Opanować drżenie rozbieganych palców.

Wypić łyk letniej kawy z szarej szklanki.


Teraz wypada przez moment nie mówić.
Rzucić kilka nałogów wraz z ostatnim niedopałkiem, wraz
z niedopowiedzeniem wtartym w glebę obszarpanym butem.

 

Teraz, gdy jest lato oddychamy ciężej. Oddychamy jakby
każdy łyk powietrza przypominał koktajl ze startych na pył igieł.
Teraz należy wstać i iść. Iść i przeżyć mimo opasek,
które oplatają zawilgocone źrenice.

 

Teraz, gdy odleciały ptaki, nie zostało tu nic oprócz nas.
Nas zawieszonych. Błądzących. Nas i naszych przerażonych myśli.
Idźmy zatem, życząc sobie szeptem wesołych świąt,
tych zimowych i tych letnich. Wspólnych, a jednak
osobnych. Rozgrywających się w zupełnie innych galaktykach.

 

Teraz wypada nam chwilę pomilczeć i spróbować. Przynajmniej
starać się nie wpaść pod kolejny samochód. Przeprosić
tego co trąbi i przeklina pod nosem. Uśmiechnąć się.
Co innego nam bowiem pozostało, oprócz tego skrytego uśmiechu?
Babcia mówiła, że taki uśmiech to może raka wyleczyć. 

 

Oddalamy się. Oddalamy, nie pamiętając że przecież nie umiemy
pływać. Dryfujemy przez ocean miesięcy. Zapalamy ostatniego.
On zawsze jest ostatni. W ten sposób dopieszczamy nadzieję.
Ona bardzo lubi być na pierwszym planie. Ona jest matką. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...