z drogi spłoszona
już nietajemniczym milczeniem
brzoza goła
mokra od zimniej wilgoci czarna
spakował szybko
miłość z pakietem cierpienia
wtedy miała jedwabiste włosy
zmywa po nim
dla równowagi podniosłam oczy
teraz gdy nie dzwonisz
sypiam na lodowcu
lunatykując palcem z mokrych
do wilgotnych warg
szukam twoich drobinek
zła kołysanka
kochania