Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

łomot


iwonaroma

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jestem pewien czy to do końca słuszna teza. Czasami kataklizm może być akceleratorem właśnie do takich działań. Z ludzkiego punktu widzenia, tak powinno jednak być. Chociaż właściwie "z ludzkiego punktu widzenia" (cyt. z samego siebie :)))), nie powinno się wszczynać wojen w ogóle. Niestety, bywają okoliczności, że trudno ich uniknąć, w szczególności w obliczu agresji przeciwnika.

Pozdrawiam

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja też mam wątpliwości... Jednak istnieje coś takiego jak eskalacja, którą trzeba przerwać. To tak jak puknięcie się w czoło (bądź walnięcie w głowę:)) w 'zwyczajnych' sytuacjach.

Dzięki :)

 

 

 

 

Też nie jestem pewna... 

Choć czy kataklizm jest akceleratorem? Może dla drobnych złodziejaszków, rozrabiaków jednak w całości przeważa mobilizacja sił dobra. Oczywiście tylko na pewien czas... człowiek uczy się przez całe swoje życie ;)

Też jestem zdania, że należy dawać odpór agresorom. Ale to musi być poprowadzone mądrze, by nie doprowadzić do ogólnego zniszczenia zarówno jednej jak i drugiej strony.

Dzięki i pozdrawiam również

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Obserwując naturę, można dojść do takiego wniosku: dopóki organizm jest zdrowy, ma dużą szansę na przeżycie I rozwój, ale w przypadku jakiegokolwiek załamania tego stanu, ("kataklizmu"), z miejsca staje się narażony na ataki wrogów, zarówno zewnętrznych, ale też tych wewnętrznych. Myślę, że w "ludzkiej" skali, nie wiem jak byśmy zaklinali rzeczywistość, działa dokładnie taki sam mechanizm. Myślę że w historii można znaleźć wiele potwierdzających to przykładów. Żeby nie szukać daleko, zaliczyłbym do nich np. rozbiory Polski i rewolucję w Rosji.  Kataklizmy przybierają różne formy niestety. To nie tylko trzęsienia ziemi i kontrolowane "pandemie". Praktycznie więc cały czas trwamy w stanie permanentnej walki. Gdy z niej rezygnujemy, już nas nie ma.

Walka o pokój jest również, paradoksalnie, walką, a przestający walczyć giną.

Sorry za marudzenie ;)

Pozdrawiam :)

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, to na pewno bardziej skomplikowane, niż w moim wierszyku. Jednak nie zawsze jest tak, że kataklizm/choroba osłabia. Jednych osłabia a innych wzmacnia. Wzmacnia  na zasadzie odchorowania i nabycia odporności;  przejścia kataklizmu i nabycia pewnych umiejętności, radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych.

Nie zawsze jest też tak, że ci, którzy przestają walczyć - giną. Może zależy to od zasobów duchowych. Czytałam relację żołnierza amerykańskiego walczącego w Wietnamie. Na linii frontu pojawili się mnisi wietnamscy i spokojnie sobie przeszli gdy tymczasem żołnierzom amerykańskim opadła (dosłownie) broń. Ten żołnierz opowiadał później, że zupełnie nie wie, jak to się stało - po prostu nie potrafili strzelać. 

Człowiek, który nie walczy ale się boi - staje się ofiarą. Człowiek, który nie walczy ale jest w 100% spokojny- neutralizuje agresję. Tak to ponoć wygląda. Na mniejszą skalę (nie wojna :)) pewnie każdy z nas miał okazję zaobserwować, gdy ktoś potrafił załagodzić jakąś zadymę. 

Wcale nie marudziłeś :)

Również pozdrawiam 

 

 

 

 

No tak, politycy znajdą wytłumaczenie na każdą swoją działalność :) Mistrzowie ;)

Również pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...