Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

We francuskiej wiosce Montrésor,
Uczy w szkole pies profesor,

 

W ludzkim stroju, na dwóch łapach,
daje lekcje jak czuć zapach,

 

jak zakopać w dole kości,
jak przywitać grzecznie gości,
jak wyniuchać w dziurze kota,
jak wywinąć Panu psota,

 

wszystko dzieci to notują,
i też czasem dopytują:

 

a czy można gonić koty?
czy to wpędzi nas w kłopoty?
czy na łóżku spać wypada?
jaka będzie Pańska rada?

 

Jack bez żadnego zawahania,
odpowiada na pytania:
posłuchajcie mojej rady,
jakie wszędzie są zasady:

 

nie należy robić tego,
co krzywdziło by drugiego,
co zaś idzie o psie życie,
wkrótce się wszystkiego nauczycie,

 

takich lekcji jest tysiące,
tak mijają dni, miesiące...

 

przyznać muszę całkiem szczerze,
chyba trochę w to nie wierzę,

 

i zapyta ktoś nieśmiało,
czy naprawdę to się działo?
czy to wszystko się zdarzyło?
Nie! To się tylko psu przyśniło!

Edytowane przez MxMxM
błąd (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @mariusz ziółkowski Znałem taką jedną dziewuszkę, która studiowała dziennikarstwo i w ogóle nie czytała książek. Nawet trudno to skomentować.
    • trudne słowa przykrywam białym obrusem srebrna  zastawa oddaje ciężar tej chwili mijamy się wówczas w gęstwinie myśli te wyrzucone słowa przykrywam białym puchem męczy mnie ich lekkość w czterech ścianach trudno schować niepotrzebne gesty tak daleko wtedy do ramion        
    • @andreas Masz rację. Ciekawe skąd biorą przykład? (Wystarczy spojrzeć na kilka tytułów w prasie). Pozdrawiam.
    • Nawet nie wiem kiedy przyszła, choć jej nikt nie prosił, robiąc sobie cichą przystań, chytrząc każdy grosik. Nie pytając nas o zdanie zamieszkała z nami, nasze menu ciągle ganiąc, częstując ziółkami. Wypełniła gaworzeniem zapomniane kąty i marudzi od niechcenia do dwudziestej piątej. Rozrzucała swe zabawki, pomazała ściany, jest w uśmiechu kilkulatki słodkim i kochanym. Lubi sobie ponarzekać, głośno utyskiwać, wsadzi szpilkę tak bez echa - ponoć nie złośliwa. Co i rusz nam coś zmajstruje, tak niby przypadkiem; wzrok zepsuje, słuch przytępi, lub ból sprawi w klatce. Ma pomysły nieskończone; jak pokory uczyć. Zatwardziałe charaktery sama zręcznie kruszy. Celną puentą podsumuje, na pogrzeby chodzi, bo krąg osób jej najbliższych - sami poborowi. Choć łagodna, ale czasem mięsem rzuci mocno, ma wokoło wianek osób - lecz cierpi samotność. Jak memento nam powtarza; czujcie się spełnieni i nauczcie się dniem cieszyć, a chwilę docenić.
    • Wprawdzie ten ładny wiersz jest w innym klimacie, ale brzozowy lasek przypomniał mi mój wesoły limeryk.   Pożyteczne wagary   nareszcie Ziemia Aśce z Prudnika zawirowała w cieniu młodnika choć gajowy był dość stary to przydały się wagary bo uwierzyła w myśl Kopernika   Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...