Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oskarżony Smok


Rekomendowane odpowiedzi

Co trzy głowy, to nie jedna – pomyślał banalnie Smok, aczkolwiek spłoszony nieco. Właśnie został przyprowadzony przed Wysoki Sąd. Mógłby oczywiście wszystkich spopielić, ziejąc wrzącym ogniem nienawiści, lecz tradycja to rzecz święta. Nie chce wychodzić przed przysłowiową orkiestrę. Tym bardziej przed kupkę popiołu.

                                  

                               •<Wysoki Sąd>•

 

–– Oskarżony Smoku. Jak zapewne się domyślasz, zostałeś słusznie skazany na karę ścięcia jednej głowy. Nie wymienię zbrodni, której się dopuściłeś, gdyż liczny tłum ciekawskich przybył i mogłoby dojść do linczu, niezgodnego z prawem.

                               

                              •<Obserwatorzy>•

 

–– A komu by się chciało? Upał jak cholera. Sędzio, daj se luz!

                               

                               •<Wysoki Sąd>•

 

–– Proszę o spokój, bo wszystkich wyproszę z sali.

                               

                              •<Obserwatorzy>•

 

–– Z jakiej sali? Najpierw by trzeba, salą nas obudować.

                                   

                                  •<Narrator>•

 

Zamieszanie jak diabli. Większe i większe. Każdy by chciał powiedzieć swoje. Aż oskarżone meritum sprawy, zaczyna być niecierpliwe, wydmuchując z nozdrzy dymne pierścionki. Więzów nie zrywa, lecz ma poczucie, że jest lekceważone przez Wymiar i całą resztę.

 

                                 •<Prokurator>•

 

–– Też nie wspomnę, za co ta kara, skoro Wysoki Sąd zdecydował, że tak bezpieczniej dla oskarżonego i pozostałych. Lecz muszę niestety z przykrością poprzeć, stanowisko mojego kolegi Obrońcy, że powstał pewien problem natury prawnej, skoro jak wiadomo, wyroku sądu nikt nie jest władny zmienić. Otóż chodzi o to, że w akcie oskarżenia, nie jest jednoznacznie napisane, którą głowę mamy oskarżonemu ściąć, a ponadto nie jest zaznaczone, że można ot tak sobie, dowolną. A zatem rodzi się pytanie: którą? Prawą, lewą czy centralną.

 

                                   •<Narrator>•

 

Tłum zawrzał jeszcze bardziej, gdyż całkiem fajnie i jeszcze ciekawiej się porobiło. Będzie o czym potomnym opowiadać. Pod warunkiem oczywiście, że rzeczony Smok, nie będzie miał w końcu w zadzie jakiejkolwiek tradycji i wszyscy przeżyją, do końca rozprawy.

 

                               •<Obserwatorzy>•

 

–– Wszystkie ściąć i basta. To przy okazji, ta właściwa spadnie!

–– Głupiś. Na cholerą trzy głowy na zupę. Przecie wielkie. Jedna wystarczy.

–– Najprościej Smoka zapytać, którą mu ściąć. Może wie, tylko milczy. Złośliwie sądowi utrudnia.

–– Gdyby chciał utrudnić, to by go spłonął ogniem, dupku.

–– Tylko nie dupku, bo łeb ci zetnę.

 

                                 •<Wysoki Sąd>•

 

–– Spokój tam. Cisza. Bo wszystkich wyproszę… z pola. Oddaje głos Obrońcy. Proszę wreszcie coś powiedzieć. Bronić oskarżonego. Od tego pan tu jest. I proszę nie dłubać w nosie. Smok się gorąco podnieca!

 

                                   •<Obrońca>•

 

–– Wysoki Sądzie. Popieram stanowisko rodaka z tłumu. Zapytam Smoka, którą głowę pragnie mieć ściętą. W końcu nie może narzekać. Jeszcze mu dwie zostaną. Jestem przekonany, że wskaże właściwą. Przecież znany jest z prawdomówności. Nigdy nie zjadł więcej nas, niż uprzednio zdeklarował. To chyba wszyscy przyznają?

 

                              •<Obserwatorzy>•

 

–– Taa… przyznajemy. Kłamać nie kłamie, tylko nie wiadomo, którą.

 

       •<Konwersacja między→Obrońcą a Smokiem>•

 

–– Smoku! Nie glap się apetycznie na białe baranki, wysoko nad tobą, tylko patrz na mnie. Chciałbym ci zadać ważne pytanie.

–– Obrońco! Jaja sobie robisz. Jestem tu cały czas. Chyba mnie wszyscy widzicie. Przecież nigdzie się nie chowam. Za duży jestem na takie numery. No dobra. O.K. Żeby było zgodnie z procedurą. Zadaj pytanie.

  

                                  •<Narrator>•

 

Zgromadzeni tylko gęby pootwierali z ciekawości, jakby słuchali nie tym, co trzeba. Cisza taka, że nawet porykiwania innych smoków, z dali nie słychać.

 

     •<Konwersacja między→Obrońcą a Smokiem→c.d>•

 

–– Drogi Smoku… no więc tak… którą głowę mamy tobie ściąć.

–– Na pewno nie tą, którą zamierzam odpowiedzieć, bo wtedy nie odpowiem. Czy to jasne?

–– A którą zamierzasz odpowiedzieć? Bo wtedy zostaną dwie do wyboru i będzie ci łatwiej podjąć decyzję.

–– Problem polega na tym, że sam nie wiem, którą w tej chwili odpowiadam. Czy na ścięcie, czy drugą… lub środkową. Jestem trochę brzuchomówcą. Nie zawsze odpowiadam z głową. Rozumiesz?

–– Nie bardzo Smoku. Ty coś kręcisz. Zyskujesz na czasie. Jeszcze sobie pomyślę, że żadnej nie chcesz mieć ściętej.

–– A wiesz… hmm… że też na to nie wpadłem.

 

                                 •<Wysoki Sąd>•

 

–– Oskarżony. Proszę odpowiadać jednoznacznie i nie kluczyć jak stado lecących gęsi.

 

                                      •<Smok>•

–– Wysoki Sądzie! Jakich gęsi. Przecie wszystkie zjadłem… o cholera… miało się nie wydać.

 

                               •<Obserwatorzy>•

 

–– No nie! To zielone duże zjadło nasze gęsi. Ściąć mu wszystkie głowy, bo sam to zrobię, jak babcię i niektórych kocham.

 

                                 •<Wysoki Sąd>•

 

–– Ani mi się waż. Tylko jedną i właściwą. Wy dwaj, proszę kontynuować.

 

         •<Dialog→Między Obrońcą a Smokiem→dalszy c.d>•

 

–– Drogi Smoku. Proszę wreszcie odpowiedzieć jednoznacznie. Którą mamy ściąć. Prawą, lewą czy środkową? Miejmy to już za sobą.

–– No nie. Muszę was wreszcie uświadomić, gdyż dosyć się już ubawiłem. Jesteście normalnie stadem baranów, podatnymi na sugestię. Posłuchajcie uważnie co wam powiem. Jestem rzadko spotykaną, odmianą Bezgłowego Smoka, z wielką siłą sugestii, wywołującą halucynację. Położę się na chwilę. Dotknijcie moich… głów.

  

                                       •<Narrator>•

 

Ze zgromadzonych wyłania się jeden odważny. Podchodzi blisko oskarżonego… i nagle przechodzi przez głowy, jak przez duchy. Po chwili wszyscy biegają wokół smoka. Nawet nie myślą, że bez głów jest mniej groźny i by go można ubić… jednak nie. To smok co ma pysk w ogonie. Nim wszystko zjada i rzecze, co rzecze. Lecz akt oskarżenia, nie dotyczy… ogona, co jest głową.

  

                  

                  ••<Nie wiadomo→kto, co, gdzie i kiedy>••

 

–– Kochanie. Spójrz. Naszemu dziecku, z tym smoczkiem całkiem do twarzy.

–– Taa… ale nigdy więcej nie łykajmy tych reklamowanych „halucynków.”

–– Przyznasz jednak, że fajnie było. Szczególnie gdy się zaczął zmieniać i zmniejszać.

–– Co tak ryczy na zewnątrz?

–– Faktycznie. I gorąco jakoś.

                               

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...