Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Od brzasku do świtu


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy srebrzysty ptak krzyknie

I wszystkie zapłoną drzewa,

Blask ciemność potężny rozbudzi,

Purpurowa orchidea zaśpiewa.

 

Jak chmury z wulkanu popielne

I płomień w pąs lawy przechodzi,

Tak w błękit wybranka skąpana,

Spod ziemi okrutnej się zrodzi.

Jak w leśnym nokturnie cykada,

Raz na lat trzy i czterdzieści,

Rodząc się, śpiewem się karmi,

Rodząc się, śpiewem się pieści.

 

Kryjąc swą nagość pod suknią,

Lśnieniem dostojnie przybrana,

Jak pająk bezwolnie podąża,

Wzdłuż nici z Aldebarana.

Posłanka zgasłego księżyca,

Nieznanych bogów bogina,

Gdzie stąpnie to liści nie trąca,

Gdzie stanie to traw nie ugina.

Gdy zakwitnie pąk na gałęzi

Igliwia szmer czując, wilgoci,

Ukradnie żółć drzewnym kolorom

I pierwszym promieniem wyzłoci.

Ptak wyrwie się pierwszy z uwięzi,

Gdzie śpiewem wysokim zaklinał

I ślepe węże odganiał, gdy

Skrzydła nad ziemią rozpinał.

Lecz strząsnął kropel tysiące,

Kochanek tysiące przebudził,

Zaklęte w rosie drzemały,

Czekając pieszczot od ludzi,

Z łonami rozwarte płodnymi,

Pokarmu rośliny spragnione,

Na rozkosz wyśnioną czekały

W miłości niedoścignione.

 Lecz stopy niebieskiej wybranki

Okrutne karły zbudziły,

Co myśli lubieżne spijały,

Jaszczurczym pragnieniem kaziły.

Zwarły się gnomy ponure,

Biel śnieżną popiół bezcześci.

Przyjęły ich drżąc w obfitości,

Jęcząc z rozkosznej boleści.

Gdy mlecznej fontanny żywicy

Potworów w łona wytrysły,

Syciły tym swoje pragnienia,

Syciły tym samym ich zmysły.

Gdy podmuch krople roztrącił,

W mgłę się poświaty rozprysły.

Ich pocałunki śmiertelne

Zgasiły kochanek umysły.

Majaczą brązem kontury ,

W zieleń na wskroś wypełnioną.

Tłoczoną tętnią ofiarną,

Krwią z ofiar kochanków złożoną.

Pęki puszczają już kwiaty,

Woń sączy się nieskazitelna,

Drzewa hymn głosząc śpiewają

I paproć kwitnie tajemna.

 

Wybranka, dziewczyna gwiaździsta

Zrzuciwszy szaty zamarła,

Gdzie żywa błękit zgubiła,

Tam martwa szkarłat znalazła.

Z pierwszym brzaskiem poranka,

Który żywi się mrokiem i pieści,

Odeszła dnia budzicielka

By wrócić za lat trzy i czterdzieści,

 

Kiedy srebrzysty ptak znów zakrzyknie

I wszystkie zapłoną drzewa,

Blask ciemność potężny znów zbudzi

I orchidea w purpurze zaśpiewa.

 

  

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...