Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rozumiem, że ktoś odchodzi z portalu i zabiera (kasuje) swoją zawartość.

 

Rozumiem, że ktoś co jakiś czas robi remanent i kasuje część słabszych swych (w swoim odczuciu :)) utworów.

 

Rozumiem, że kogoś raz czy dwa poniosły nerwy i pokasował.

 

Ale nie rozumiem notorycznego kasowania. To po co taką osobę komentować jak i tak zaraz to zniknie...

Opublikowano

@iwonaroma  ja co jakiś czas kasuję swoje wiersze, a więc Twoje słowa odnoszą się między innymi do mnie. Skąd takie zachowanie? Problemy emocjonalne. Niemniej przepraszam wszystkich, którzy mnie odwiedzali i poświęcali swój czas na komentarze pod moimi wierszami. Jeżeli to nie wystarczy zainteresowanym - zabijcie mnie...

Żart oczywiście, bo chciałabym jeszcze pożyć na tym pięknym łez padole ;)))

Pozdrawiam serdecznie wszystkich :) Jesteście fajni ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

;)

 

;) albo gorszym ;)

 

 

 

 

 

 

 

Wojtku :) 

Nie pisałam o dybach i chłoście tylko o zasadności komentowania tekstu, który po godzinie, najdalej - dniu, znika.

Wiesz, że do Ciebie 'piję', bo właśnie Ty tak robisz. Nie czynię Ci zarzutu tylko autentycznie mi szkoda, że tak świetne limeryki Twojego autorstwa zaraz znikają... 

 

 

 

 

Och, fun... Ty to tak od razu krańcowo ;) 

 

 

 

Vanilio :) O Tobie nie pomyślałam :) może za rzadko do Ciebie zaglądam... :)

Co jakiś czas to znaczy po godzinie od razu kasujesz? Szkoda.

Też jesteś fajna :) I również serdecznie pozdrawiam.

 

 

 

 

 

Bo Ty jesteś Marku niespotykanie tolerancyjnym człowiekiem :)

Również zdrówka

 

 

 

 

Serdecznie Cię Wojtku pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Halinka vs Aldona

 

Dlaczego wyrywasz kwiaty, które nie tak dawno posadziłeś?

- Halinko, korzenie są chore, nic z nich nie będzie.

 

Za dziesięć minut przechodzi Aldona.

Patrzy zdziwiona, o nic nie pyta, idzie i krzyczy: Nerwowe ruchy... Nie rozumiem ludzi... Nerwowe ruchy...

 

Iwonko, autor ma do tego prawo. Tak jak Ty masz prawo, niekomentowania tych tekstów, które podejrzewasz, że mogą zostać usunięte wraz z twoim cennym komentarzem.  

 

"Nie rozumiem ludzi"

 

Myślę, że gdy nie rozumiemy zachowań ludzi, najlepiej jest zapytać bezpośrednio człowieka, którego zachowanie nas zaintrygowało.  To, ze względu, że info będzie ze "źródła". Druga sprawa, ktoś inny, może robić to samo z innego powodu. Dobrze jest szukać odpowiedzi u źródła i pewnie tak by wypadało. Pozdrawiam :)

 

 

Opublikowano

@iwonaroma Najpierw Iwonko trzeba być surowym dla siebie, a dopiero później dla innych, to jest jego dorobek artystyczny i może z nim robić co chce. Na Beju czytałem podobną opinię niejakiej Krzemanki, czyżby echo poniosło.
 

Pozdrawiam Iwono, miłego dnia.

@iwonaroma Iwonko mam propozycję, wywrzyjmy presję na Adminie, aby wraz z usunięciem wierszy znikały wszystkie serca, jak na innych portalach punkty, tutaj tak nie jest i dziwię się dlaczego?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie napisałeś, że wiele razy Cię chwaliłam, ale tego nie widać bo pousuwaleś swoje teksty :(

 

 

 

 

 

Fun ;) nie masz rozeznania całej sytuacji. Otóż pytałam Wojtka o to bezpośrednio, ale zignorował moje pytanie i nie odpowiedział. 

Wiem, że ma prawo ale i ja mam prawo. To jest Hydepark i nie takie rzeczy my tu widzieli ;)

 

 

 

Na Beju nie przebywam. 

A ja jestem surowa? ...

Może i jestem saute, to całkiem możliwe :)

Ok, jak Wam to nie przeszkadza to zamykam temat, po prostu będę surowa indywidualnie ;)

I oczywiście pozdrawiam, również milego 

Opublikowano

@iwonaroma 

 

Jakby co, to mnie akurat nie zdenerwowałaś :*

 

Przeciwnie - uważam, że to bardzo nieładnie i niekulturalnie usuwać tekst w którym ktoś zaznaczył 

 

swoją obecność, a przede wszystkim poświęcił temu komuś swój czas. Tym bardziej gdy dodał dobry

 

merytoryczny komentarz, dzięki któremu początkowy „zarys” tylko zyskał, a Autor skorzystał z tej. „pomocy”.

 

Mnie s trafił ów despekt nie raz i nie dwa. Nawet niedawno jeden z Autorów po prostu wywalił

 

wszystkie teksty, w których wielokrotnie pomagałem mu np. zachować układ wersów, rytm, średniówkę,

 

po czym już bez (nie tylko moich) poprawek ale i innych komentarzy wstawił je (poprawione) po raz kolejny.

 

Co do komentarzy negatywnych lub „zawstydzających”, wiem, że mogę licz na szczerą i mocną chłostę,

 

bo faktem jest, że często takie wrzucam. Uwaga i wrzucał będę nadal, głównie z powodów gramatyczno-

 

ortograficznych. Nawet, jeśli Parlament Europejski uzna to zjawisko za wykluczające, stygmatyzujące

 

czy inny bzdurny nowomodny bzdet. :)

 

Rozumiem, że boli, trudno – wystarczy się trochę bardziej przyłożyć lub zajrzeć do słownika.

 

Ale nie wyrzuca się gości z domu, że przypomnę pewną „Kwokę” J. Brzechwy.

 

 

PS

 

Jasne, że każdy ma prawo wywalić, z tym że wywala czasem przy okazji "dusze", ale i złości innych

 

zawarte w komentarzach.

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

@jan_komułzykant Janku tak się zastanawiam, co jest ważniejsze mój wiersz czy komentarze do niego, które się pisze niejednokrotnie z różnymi intencjami. Np: aby komuś dowalić /są takie/, bo za wysoko główkę podnosi, aby kogoś nauczyć sylabiki /sam takie pisałem/. Ale wybacz do głowy by mi nie przyszło aby jakikolwiek komentarz wynosić ponad wiersz, to jest totalne nieporozumienie. To tak jakby autora tekstu w gazecie, cenić niżej od korektora, reżysera czy autora sztuki teatralnej niżej od suflera. Nieistotne jest że w naszym przypadku, ci co piszą są zarazem komentatorami, ale niech swoje dwie role traktują całkiem odrębnie.
 

Pozdrawiam pięknie.

Opublikowano
Trochę się nie rozumiemy. Nie twierdzę, że komentarz jest ważniejszy od utworu, tego nie napisałem.
Chodzi mi bardziej o zachowanie pewnej kultury "portalowej", a nie wyolbrzymianie wartości komentarzy.
Jednak, że komentatora należy szanować powinno się wiedzieć, podobnie jak gościa w domu i to
zarówno kiedy chwali, jak i wtedy gdy gani - bo być może ma rację. Można oczywiście
się spierać i wmawiać gościowi, że kotlet nie śmierdzi, mimo iż ewidentnie nie chce go do pyska włożyć,
ale przecież go nie wywalimy za to za drzwi... ;D
Prawda jest taka, że czasem czegoś "nie widzimy". I inne spojrzenie trochę skraca nam piedestał
ale wyrównuje formę. Nieomylnych wtedy odpuszczam. Szkoda atłasu.
Ja wiem, że są Autorzy, którzy "nie znoszą żadnej krytyki" i się potrafią "obrazić",
brzydko zignorować, albo właśnie "wywalić", bo ucierpiało ego, chociaż gdyby się naprawdę zastanowili... :)
Nie znaczy. że wszyscy to robią z powodu ego. Po prostu wywalają i już.
Bo mogą. ;)
Pozdrawiam Grześ.
Opublikowano

@jan_komułzykant Jak ma rację komentator to wiersz usuwam, przecież chyba o to mu chodzi aby złego na portalu nie było. Janku błądzisz. Zapominasz że komentarz zawsze będzie tylko komentarzem, czymś pomocniczym, uzupełniającym, ale nie można go zamiast wiersza stawiać na piedestał.

@iwonaroma Iwonko ważne jest to że każdy kto chce przeczyta komentarz i wyciągnie własne wnioski, ale żeby je tylko trzymać dla samego zaspakajania ambicji komentatora, tego nie rozumiem, to stawianie bryczki przed koniem.

Opublikowano (edytowane)

@[email protected]  "przecież chyba o to mu chodzi aby złego na portalu nie było"

 

Można coś skrytykować jednocześnie nie uważając, że powinno być skasowane.

Nawet słabszy utwór ma wartość historyczną, pokazuje rozwój i różne próby autora i może wraz z komentarzami czegoś nauczyć.

Edytowane przez Jakub Adamczyk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie lubię takich "kategorycznych" stwierdzeń Grzegorz, bo najczęściej mnie śmieszą.

Dlaczego? Bo zwykle nie są do końca przemyślane.

Ale ok - niech Ci będzie. Być może i błądzę, z tym, że podobno "ludzką rzeczą jest błądzić", ale...

nie wyrzucam, nie palę, nie niszczę - książki, rzeźby, obrazu - autora, z którym się nie zgadzam,

albo z którym mi nie po drodze. Swojego też nie, bo można oddać na aukcję, oddać temu komu pasuje.

Czy przypadkiem, wyrzucając czyjąś myśl, spostrzeżenia, uwagi, nie przyznajesz racji komentatorowi,

zarazem obrażając go? Toczył przecież z Tobą zażartą dyskusję, wymienialiście poglądy, to nic nie znaczy?

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...