Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Gęste baldachimy, sięgające niebios,
Życiodajnych odnóży, nietkniętej flory,
Piętrzą się, kreując, zjawiskowe twory,
Nieskażone łono, niezachwiany menos.
 
Pośród tajemnic labiryntu równowagi,
Przesiąkniętych esencją dziewiczej natury,
W uśpionej wiosce; nosiciele ludzkiej skóry,
Wiedli żywot, znani ze swojej odwagi.
 
Przepełnieni siłą, energią witalną,
Wdychali powietrze przepełnione magią,
Praktykując pokój, bytując z makią,
Według założeń, substancją astralną.
 
Jednak pewną nocą, w świetle księżyca,
Pradawne demony, przez jego krwawe oblicza,
Zerwały okowy błękitnego znicza,
Skrzącego się, który wśród mroków zachwyca.
 
Milkną cykady, widoczne nieba lśnienie,
Skąd się wzięły? Księcia Hirohiego pragną,
Na co one? Życia i krwi za życie łakną,
Wiatr szarpie strzechami chat, bytu mgnienie.
 
Wtem Hirohi, książę wioski, niczym wierzba
Rozłożysty wyłania się spośród cieni,
błysk ostrza przy pasie, spowity w zieleni,
Choć gniewny, stoi tam, niby posąg; rzeźba.
 
Swym ciemnym i przeszywającym spojrzeniem,
Omiata istoty, a następnie rusza,
Zrywa się, po czym ściera z tym, co go zmusza,
Z diabelskim nasieniem, ze swoim cierpieniem.
 
Wiecznie będąca gotującym się kotłem,
Wewnętrzna walka pomiędzy dobrem, a złem,
Odpowiedzialnością za czyny, a błędem,
Jest upragnionym o przebaczenie modłem. 
 
Ostrze przenika bestie, jakby duszę
Jego ból, uciśnioną grzechem, 
Rozchodzącym się po kościach, ryku echem
Istot szatańskich, ciętych przez księcia okszę,
 
Władca czuje już smak swojego zwycięstwa,
Lecz nagle podczas uboju podłych tworów,
Książe przeszyty! Jedną z ich macek,
Zadaje sam cios, kończy prym czarnoksięstwa.
 
Pada na ziemię, szata barwiona karminem,
Bohater, ociekający płynem demonów,
Po uratowaniu ludu, od złych potworów,
Leży na wznak, przebity na wskroś klinem.
 
Zieleń mieszając się z czerwienią daje
barwę składającą się na odcień świtu,
Początku dnia, kwiecia żywota rozkwitu, 
Pory, od której się "nihon" zapoznaje.
 
Pozostaje zagubiony w odmętach pamięci,
Mimo rozchodzenia się po dolinach dzwonów
bicia, mimo pochlebnych za życia czynów,
Wybrańcy stają się na przyszłość zamknięci.
 
Przywracani jedynie przez starszy lud, 
Opuszczeni przez los, na samym dnie,
Niczym posągi, po których bluszcz się pnie,
Poszukując nagłego odnalezienia cud. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Beta, no co Ty, kołka nie widziałaś? Też lubię Twoje życiowe rymowanki, podpinam się pod rozmówców :)
    • @beta_b  No można by inaczej przelać na papier co miałem w głowie, fakt. Dzięki za odwiedziny i podzielenie się opinią.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... dosłownie, to ująłeś - "Fraszka na czas". Dzięki, że wpadłeś :)
    • @Brevkbevt Mega !!
    • Dziewczyna domyśliła się, że ci ludzie przyszli tu po jakieś paczki. Wyjaśniała, że jest umówiona z pastorem i na pewno nie przyjechała po żadne dary. - Tak to każdy może kłamać, aby się tylko nachapać! - odezwał się ktoś z kolejki. Na szczęście, w tej samej chwili przed budynek, na szeroki ganek wyszła wysoka, szczupła kobieta, która donośnym głosem zawołała: - Czy pani Karolina Wróbel z Olsztyna już tu dojechała? Pastor prosi! Studentka odetchnęła z ulgą. Tym razem ludzie w milczeniu sami się rozstępowali.   - Kiedy będziecie rozdzielać dary? - kobietę z ganku zapytała jedna z oczekujących, krzykliwych dam. - Za pół godziny, cierpliwości. Różnych produktów jest tym razem bardzo dużo i nie możemy tak szybko ich rozpakować - odpowiedziała ta na ganku. Karolina usłyszała tym razem odgłosy zadowolenia dobiegające z tłumu. Gdy dotarła do wejścia, kobieta poprosiła ją do środka. - Jestem żoną pastora, Irena Kocka - przedstawiła się. - Edward wiedział, że ten tłumek nie będzie chciał tak łatwo panią wpuścić - dodając uśmiechała się przyjaźnie. - Proszę wejść do biblioteki, na stole są wyłożone materiały do pani pracy. Mąż jak znajdzie chwilę, to się osobiście przywita. Dziś mamy urwanie głowy. Rankiem przyjechała ciężarówka ze Szwajcarii. Tamta społeczność protestancka przysyła nam różności dla ludzi, ale dziś to był największy transport - wyjaśniła jeszcze sytuację. I wyszła pomagać innym przy rozdziale darów.
    • od teraz stań się człowiekiem bądź sobą w każdej chwlii czas płynie więc nie zwlekaj bo może nagle przyskrzynić   pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...