Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Kiedy rano pogasną latarnie
kiedy ranek się zbudzi ze snu
myśl mnie smutku jak co dzień ogarnie
odjechałeś i nie ma cię tu

Może kiedyś powrócisz z daleka
wiedz że czekam bo tu jest twój dom
niech twe serce tak długo nie zwleka
kiedy oczy zachodzą wciąż mgłą

Córka dawno wyrosła z sukienki
a syn pobiegł jak zwykle na mecz
ładna panna z tej naszej Malwinki
czasu jednak nie cofniesz już wstecz

Janek marzy o ojcu choć skrycie
przecież każdy z kolegów go ma
jakże trudne dla dzieci jest życie
i niejedna spłynęła już łza

Może kiedyś to jeszcze zrozumiesz
jaki w życiu powinien być dom
kiedy miłość i ciepło w nim czujesz
obydwoje rodzice wciąż są

Opublikowano

@joanna53 Bolesna cena przemijania. Czas otwiera myślom przestrzenie zadumy, ten czas boli potem najdotkliwiej, gdy zbiera żniwo przemijania. Wszystko płynie, wszystko mija, wszystko poza naszym większym wpływem. Ale trzeba się w tym nurcie odnaleźć. Piękna refleksja brzmi w Twoim wierszu. Pozdrawiam.

Opublikowano

Witam - podoba sie - przemawia...

                                                            Pozdr. lekkim mrozem.

                                                                                                          

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trudno mi o tym pisać, ale lubię gdy znikasz sprzed mych spragnionych oczu i jaśniejących od Twego anielskiego blasku myśli. Uciekam na długi czas lecz wiedz, że codzień wyglądam przez okna mej utraconej duszy, by choć przez krótką chwilę wyłapać twój cień, cichcem stapający w mgielnym oparze przedświtu, przez bruk parkowej alei. Ja już nie umiem kochać. Lecz nadal staram się wielbić Cię jak w boginię. Tak moje uczucie to skrajne uwielbienie. Jego wykwintny, najprzedniejszy rodzaj. Po co mi wiara w lepszy dzień? Gdy noc zimna scala mnie w jedność z łóżkiem. Pęta mnie i dusi wśród trumiennych trenów, jedwabnych sukien zesłanych mi przez demony snu, piekielnych mar.   Lecz wiem, że jest jeszcze czas. Unosi się i kręci coraz to szybciej wśród gasnących gwiazd i ciemnej materii ta niebieska mała kula. Twoje oczy prowadzą mnie w kojącą czerń niebytu. Droga mleczna, zamienia się w cichy, szemrzący głucho, westchnieniem tysięcy dusz Styks Mam tutaj Ciebie szlachetna Muzo. Twą najukochańszą, ciepłą dłoń. Wyjdę z Tobą na brzeg.   Charonie, nie trzeba mi obola. Nie dla mnie kwitną, ogrody Twej miłości. Znikaj a mnie pozostaw wśród pustynnych wydm piekieł. Jak Persefona, nie z umarłym i przeklętym a na powierzchni czas swój doczesny, wśród najpiękniejszych chwil i zabaw spędzaj.
    • @Robert Witold Gorzkowski Miło mi, że się wiersz spodobał. Pozdrawiam
    • @Migrena tak to jest. dziękuję
    • @huzarc dzieki ;););)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @MIROSŁAW C. Taka chata ze słomianą strzechą, a w niej kuchnia rozgrzewana drewnem jest ciągle żywa w mojej pamięci, chociaż już dawno nie istnieje. Nie zapomnę nigdy zapachu niezapominajek 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...