Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Genomowe false friendsy


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

                     graphics CC0

trudne słowa false friendsy

hedonistka na torrenty

coś podpowie --> innej wyśle

że do Raju mówiąc ściślej

nie po drodze jej i basta

choć to adamowa laska...

późną nocką wraże myśli

aby chłop się jej nie przyśnił

ani smukły ani krępy

budafoka --> czyli brandy

dziś popija - to nie wtopa -

no i stawia se tarota

topi smutki i złorzeczy

chociaż ładna i do rzeczy

bo ją męskie chromosomy

uwierają w „prążki g”

z chromosomów atelier

banc de travail --> czyli warsztat

biologiczna Boska łaska

w czuciu zmysłach i rozumie

zatem trzeba tu zrozumieć

atelier --> to w tym znaczeniu -->

dziedziczenie patogenu?...

przytoczona hedonistka

figowego nie chce listka

tylko szuka winy prostej

w samczym stadku pod zarostem

za swe troski i los cierpki

w comiesięcznym endometrium

żaden facet jej free-mości

figowego listka w złości

nie wymyślił nie nakazał

rodzić dzieci - do ołtarza

iść ---> za allel odpowiada

biologicznych cech podstawa

lokus loci - gen - struktura

na ki czort --> ta awantura?

dysydentka w to nie wierzy

prędzej barek sprzeniewierzy

niźli męskiej przyzna sprawie

racje - i zhejtuje gawiedź

myśli: męski arogancie-gadzie!

będziesz zwodził kózkę koleś?

dziś wypiję za niedolę

choćby kozły chciały społem...!

ja matołka --> ty matole! ;)

wychyliła znów kieliszek

w demoniczne wkracza nisze

pewnie barek w noc ogarnie

to gardełko ciut wulgarne

nie ucieknie od płci fobii

tarotowej demagogii

tak się pastwi emocjami

iż człek łączy się parami

potem nawet i --> paruje

cellulitem i pazurem!...

pan i pani to tsunami

groźna fala z piraniami

różnicami przyciągają

i zbliżają dzicz do Raju

będziesz zwodził kózkę koleś?

choć zmuszeni stamąd zmykać

musieliśmy się unikać

czyja wina? --> nasza wspólna

i płciowa i czupurna...

wciąż szukamy różnic w czynach

chłopak ciacho --> cud-malina

jaka śliczna ta dziewczyna?

tutaj minus a tam plus

gdzieś wystaje a gdzieś luz

nasza kózka myśli: co ty?

my cierpimy --> bo te chłopy

namawiają do głupoty

dziś boczymy się Parysie!

hegemonki to caryce!

kochać nie chcą i nie muszą

chłopskiej buty to ów urząd

odpowiada za cyc-cięgi

hedonistka skarg nie szczędzi:-->

to fałszywe męskie --> ego

winne tego jest wszystkiego

za ten samczy -->lajf is brutal

a po którym boli pupa:

nie darujem wam i basta!

kopię - gryzę - no i parskam!

toż wszelakie zło na świecie

w którym upatruję winy

w genosomie męskiej świni!

choć pół świata --> do niej ślini!

(tak se myśli - wierz kobiecie)

w męskiej heterogamecie

zagnieździło się na dobre

to co brzydkie no i obłe

więc wytłumacz że to kpina

i nie winna ci ta świnia

że jej „chrom...” nie lionizuje

„...o (i) som” - by był z tym chu..m

sam na sam i sobie glutem

wielorybem halibutem!

bo by wymarł bez tej ewki

co nie cierpi samczej cewki

wyklaruje cięższa głowa

że to męska--> cwana zmowa

metodystka onanistka

dzisiaj cytat jutro pliszka

artemida co na łowach

okupuje barek w czystkach

w tytanicznych ud umizgach

zrobi podcast --> myśl pijana

mikrofonu strof profana

ta furiatka na tle barku

sprofanuje męskie karki

każde „uje” zakreskuje

albo „ha” katapultuje

do mistycznych sztywnych stajlów

co opoką tła --> w realu

taka trendy całkiem nowa

choć jej free buduarowa

kwitnie falsem nawet w maju

słowotwórcza ćma punkowa

każe kąsać i fiksować

kocha dissy --> brzydkie słowa

każdy chłop od takiej laski

od Nevady do Nebraski

od Kamczatki do Uralu

w Karakorum i w Nepalu

w Barcelonie Saragossie

uciekłby --> skaranie boskie

z taką chiromantką - wróżką! -

która od Pandory z puszką

lata i częstuje panów

i wyzywa od baranów

fakt to --> przykładowy facet

w płci nie widzi „wroga klasy”

szybko zmyka z krzywej Pizzy

tak jak Popiel od swych myszy

do walizy pcha bambetle

byle dalej --> wolę w piekle!...

kuć kopyta pod kadukiem!...

zaraz zwiewam dużym łukiem

od tej ewki sufrażystki

co ład burzy od kołyski!

spokój --> to miłości cela

którą każdy pan otwiera

własnym kluczem -->otwórz serce -

choćby obcej innowierce...

miłość przecież nie wybiera

kogo kochasz --> ten dociera

do subtelnych twoich zmysłów

jest kochanie w niebie czyste

chce kobieta do kobiety

czulsze wieszczy epitety

skoro taki fason bierze

proszę bardzo --> zaliż szczerze...!

lecz płci wojen tu nie chcemy

Wars to Sawie oddał geny

nie mężczyzna winny przecież...

że zakochał się --> w kobiecie? ;)

--

*uwaga: tekst w wymowie nie jest antyfeministyczny. W charakterystyce kiczu i groteski, w humorystycznym fikcyjnym dystansie, bez uzasadnień personalnych. Tekst opisuje absurdy w poróżnieniu płci. Autor docenia i szanuje nurt feministyczny, traktuje jako uzasadniony w historii i w walce kobiet o swoje prawa. Autor stroni od ultra-postaw w zakresie o którym mowa. Interpretacja utworu nie jest oczywista to znaczy --> jednoznaczna. Nie bazuje w bezpośredniej krytyce. Otwiera drogi do porozumienia i do świadomości oraz szacunku ludzi względem siebie, dla alternatywnych światopoglądów subiektywnych (dokładnie wszystkich uprawnionych punktów ludzkiego wartościowania świata i otoczenia również płci). Autor zmierza do poszerzenia pola dla społecznej tolerancji --> właśnie poprzez zasugerowaną w tekście groteskę. Tradycyjny model rodziny jest autorowi bliższy lecz nie w nakazie i obowiązku wobec innych ludzi. Ci mają prawo i wolę do kreowania subiektywnych norm w każdej postawie estetycznej.

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja wiem czy zaraz rozważania? To wybrzmiewa aż filozoficznie? ;) W pewnym zakresie → na pewno tak, lecz tekst Valerio jest przede wszystkim humorystyczny. Widać tu parabolę → dość oczywiste przerysowanie rzeczywistości. Wiemy jednak, że życie jest sumą naszych ludzkich naturalnych zachowań, nie mamy na nie wpływu, albo ograniczony, a ten rys kiczowaty mocno jest zaaranżowany autorsko - i z przekąsem.

 

Ja jestem taki, jak napisałem w przypisie pod tekstem --> czyli:zwolennikiem tolerancji dla estetyki społecznych poglądów, jestem za wolnością:  myśli, sumienia i preferencji. Dlatego wierzę, że statystyczny czytelnik odbierze tekst z przymrużeniem oka i uśmiechem. A preferuję bardziej konserwatywny tryb życia.

 

Tolerancja - Chyba to prawidłowa droga myślenia? Co sądzisz?

 

A do „wybranki serca” i w realu to wolałbym pozostać w pewnej nieoczywistości. Tak po prostu mi pasuje. Nie ma wszak żadnych obciążeń poza marginesem tekstu, i o to chodzi? Przyjmiesz taką odpowiedź? Jestem szczery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Być może i za zimna. Ale naturalna wartościowa norma życia. Udawać nie chcę. Co do Boga --> miło przeczytać, u ciebie to zaangażowanie w sprawy wyższego rzędu jest nieudawane, z tego co zdążyłem zauważyć z komentarzy. Ok. Twoja postawa życiowa jest równouprawniona w normatywie wzajemnej tolerancji, o której opowiedziałem w przypisie pod tekstem.  

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

TAK. Dobra uwaga ;) Dlatego uważam, aby ta wymyślona na potrzeby wiersza ewka --> nie obwiniała za biologię potencjalnego adasia ;) A reszta jest wolą i sumieniem, może jeszcze wolą wyższego Autoramentu ;) Dzięki. Pozdrawiam ślicznie Iwon :)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, urzędnik ;))) hehs → no nie chciałbym w tym charakterze budować relacji, mocno stresogenna i nieprzyjemna to „kompilacja”.

 

False friends w tym wypadku jest jakby tym „fałszywym przyjacielem” czyli po prostu porównaniem do tych językowych złudności onomatopeicznych w językach - dobrze celujesz → to w treści dotyczy sposobu wartościowania rzeczywistości pomiędzy kobietą z wiersza a mężczyzną (w tym wypadku narratorem). Kobieta podmienia wypacza znaczenie w tej relacji damsko-męskiej, obarczając (oskarżając) płeć jako odpowiedzialną za jej kobiecą i subiektywną „niedolę”. Zastosowanie jest zatem takim „false friendsem” – złudnym nieuprawnionym poczuciem iluzji w płciowości człowieka, która naturalnie jest funkcją genomu czyli biologii. To chromosomy są odpowiedzialne za płeć, trudno więc, żeby (ten facet – wykreowany na potrzeby wiersza – nie dostrzegł jej „fałszywej przyjacielskości” - więc tutaj sam tytuł j(ak pewnie się domyślasz) – pełni rolę symbolu – tego znaczenia do którego zalinkowałeś. I świetnie, bo przy tej okazji → mogłem opisać znaczenie w zastosowaniu tej metafory porównawczej, które, nie każdy może sobie wyobrazić czy bezbłędnie rozpoznać → za co ci dziękuję Grzegorzu.

 

Co do „false friends” to można by użyć takiego znaczenia:

 

że, ta wyimaginowana bohaterka z mojego tekstu jest „coarse” → lekko ordynarna a ja „ordinary” czyli, że całkiem → zwyczajny. Dżwiękowo identycznie w znaczeniu całkiem na opak ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale to chyba nie do mnie? Bo treść utworu nie ma nic wspólnego z „lewicowym wartościowaniem świata”, nie mam zamiaru odnosić się do komentarzy pod innymi tekstami. Stosując takie manewry popadlibyśmy w absurd. Jeżeli gdzieś coś takiego zostało napisane to na pewno w subiektywnym odniesieniu do jakiś krytycznych uwag do mnie w zakresie wartościowania świata albo konkretnej treści. Proszę pana ja nie mam i nigdy nic nie miałem przeciwko „lewicowym poglądom a nawet ideologii”. Ba, znamienni ojcowie naszej historii mieli lewicowe korzenie → przykładem J. Piłsudski, którego sobie bardzo cenię. Treść tekstu dotyczy relacji męsko-damskiej i zakresu kategoryzowania i obarczania winą za subiektywne (osobiste) niepowodzenia zakresu samej płciowości człowieka. Jeżeli płciowość stanowi dla pana problem, to nie mamy o czym dyskutować. A takie postawy ja dostrzegam wokół siebie. Tutaj akurat – to kobieta obarcza definitywną płeć za subiektywne niepowodzenia, ale przecież mogłoby być zupełnie odwrotnie, i to mężczyzna mógłby w tym zakresie być odpowiedzialny za wykreowaną fikcyjną sytuacje w tym tekście. Tekst jest wymyślony, więc naturalnie opowiada o czymś – jak każdy inny. Nie wiem więc dlaczego akurat tutaj widzi pan problem, widocznie nie zrozumiał pan treści, ten utwór absolutnie nie dotyka preferencji ideologicznych czy światopoglądów ludzi? Sam feminizm jest ruchem pożytecznym, o czym informowałem w przypisie pod tekstem właściwym. Zwłaszcza ten historyczny. Sam tekst nie miał w mojej próbie nawet opisywać feminizmu, ale domyśliłem się (i jak się okazuje skutecznie - że tak może być odczytywany), więc w treści dokonałem drobnych korekt i podparłem to didaskaliami, ale jak widzę nie pomogło - a wręcz zaszkodziło. Szkoda. Smuteczek - z mojej strony.   Pan próbuje mnie uwikłać w jakieś fantasmagorie, proszę nie insynuować, że ja określiłem kogokolwiek słowem - „banda” → to duże nadużycie, nie używam takich określeń w komentarzach. A to, że poglądy mam bardziej konserwatywne to moja osobista sprawa, tu chyba pan nie zamierza mnie moderować.

 

A na marginesie. To ludzie nie mają prawa się różnić? Wszyscy musimy być tacy sami? Heloł. Poza tym jacy „my” i jacy „'wszyscy” - co pan klany tu tworzy czy układy na portalu? Piszemy teksty a nie koniecznie zaraz politykujemy ? Ja tego nie dostrzegam. Tych ich i nas/  Bez przesady, nie patrzę i nie oceniam ludzi pod względem poglądów, jak ktoś wstąpi z niemiłym komentarzem, to i takiej odpowiedzi powinien się spodziewać – to do tego pańskiego „jakiegoś komentarza” się teraz odnoszę. Proszę ostrożniej z komentarzami insynuującymi cokolwiek. 

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Tomku jakoś mi nie pasuje semantyczne przeciwności znaczeniowe "false friends" przyporządkowywać do stosunków między płciowych, to dużo bardziej skomplikowana sytuacja. Bo wiesz ile mamy płci? I co jest przeciwstawieniem czego? A może... za dużo pytań Tomku, a w - false friends wszystko mamy jasne.
 

Trzymaj się zdrowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To świetnie, że kochasz Boga. Dla mnie dla katolika Bóg ma znaczenie. I nie ma tu żadnego kontekstu czy szydery. Rozumiem zaczynasz kochać mnie NATURALNIE, czyli w znaczeniu bliźniego swego. Ok. W tej logice czystej platonicznej miłości - należałoby się zrewanżować. Jeżeli wystarczy mi woli, będę próbował ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Grzesiunieńku, mój ulubiony koleżko z portalu, czy my musimy wszystko tak sobie komplikować? Za to cię szanuję, bo lubisz docisnąć ;P

 

Wytłumaczyłem jak potrafię znaczenie metaforki. Po prostu → niech to będzie dosłowne znaczenie czyli: „fałszywi przyjaciele” odnosi się stricte do wykreowanej – fikcyjnej pani z wiersza. Nie ma czego tu się spodziewać po narratorze, skoro jako „samiec” sklasyfikowany został jako -”intruz” - no bo to wyraźnie wynika z treści tego tekstu. Bo tak sobie subiektywnie narracje poprowadziłem. Jeżeli poezja ma funkcje kreatywne – to naturalnie z nich skorzystałem. A precyzyjniej wszystko ci wytłumaczyłem w poprzednim komentarzu ;)

 

Co do płci – no to ja słyszałem o dwóch, a że istnieją ponoć jeszcze płci mentalne (ok – przyjmuję do świadomości), to też pewnie i dlatego w mojej koncepcji i strategii tego tekstu → te „zawirowania” występują. No wiemy o co kaman ;) „False frends” – potraktuj jako zdroworozsądkowy zwrot w opisie peelki przez narratora wiersza. To taki „fals kontekstowy”.jak wyskakujące okienko w kompie, albo przelatująca jaskółka – facet zły – bo ma płeć ;) Narratora czyli powiedzmy np. mnie – jeżeli tak to ci się kojarzy – niech będzie na mnie i już ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A po co poznać. U Platona świat składa się z pierwiastka poza materialnego. Można śmiało określić, że z duchowości – Ducha. Sama podstawa – rdzeń „miłości” o której piszesz ma u Platona aspekt poza materialny – dlatego jest tak ważny. Miłość taka nazywamy platoniczną → od nazwiska filozofa, idealizm Platoński mówi, że najważniejsza jest idea DOBRA, skoro mamy być dobrzy, nie ma potrzeby zakłócania platonizmu – np. obrazem, czy poznaniem. Poza tym sama Wiara odnosi się do czucia i czystej niezaburzonej DUCHOWOŚCI. Więc wszystko tu pasuje. Nic nie potrzeba zmieniać, bo nic nie musi burzyć mojego i twojego poczucia ładu – o który zabiegasz, którego potrzebujesz jak kania dżdżu,  i o tym też mówi sama Wiara katolicka i nie ma nic w sobie z autorytaryzmu czy hegemonii. Nie znam się za bardzo na tym jako laik i zwykły podrzędny parafianin – rzadziej uczęszczam do kościoła, ale religię w szkole miałem, i tak Wiarę sobie wyobrażam Valerio :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Zacytowałem tylko cudzą wypowiedź i ona była, chyba, do większości tutaj, czyli i do Pana.

Do mnie, chyba mniej, bo ja tu nowy. A jeżeli dzielę ludzi, to jak niejaki Pawlak, proszę Pana prosto, na mądrych i głupich.

Uderz w stół.......

Edytowane przez Antoine W (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

O niczym szczególnym nie piszę, napisałem o aspektach z idealizmu platońskiego. Nie ma co bawić się w filozofów. Wiara zaś jest "obiektem" mocno osobistym. I nie ma potrzeby epatowania sama Wiarą. Ty cały czas starasz się zakwestionować znaczenie Kościoła Katolickiego, i zastąpić Go własnym „gusłem”. Nawet jeżeli, nie mam powodu kwestionować twojej miłości do Boga do pana Jezusa (o czym pisaliśmy nie raz i nie dwa), to znaczy --> jej jakości, zwłaszcza, to chociaż zrozum, że to działa w obie strony. Jako zwolennik tradycyjnych wartości w zakresie Wiary, nie mam zamiaru wysłuchiwać od ciebie – jaka to ta moja Wiara jest niepostępowa, jaka wsteczna, bo podwaliny ma w instytucji archaicznej. To jest nieprawda. Wiara jest jaką być powinna. Nie mam zamiaru ukrywać, że uczęszczałem na religię w szkołach. Ten tekst jest mocno groteskowy, wyraża opis sytuacyjny w wykreowanym anturażu. Czy ten tekst uprawnia nas (ciebie i mnie) do dyskusji w tematach tak poważnych ale i dla niektórych prowokacyjnych? Bohaterka tego wiersza zapewne popijając brandy rzekłby: koleś przestań się zadręczać, daj se na luz ;]. No ale... ona na szczęście nie jest tobą i nie istnieje ;)))

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • spotkało się zimno i deszcz   a ja ja rowerem do pracy trochę daleko czterdzieści kilometrów ufam że…   spojrzenie w górę rozmowa z... nie lubię znajomości czasami jednak...   cuda  się zdarzają  wystarczy wierzyć ruszam samochód zostaje w garażu   11.2024 andrew Czy zmoknę…
    • @Jacek_Suchowicz Super bajka Miło zasnąłem    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...