Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cześć Valerio ;) 
Czy ja wiem, czy upadłego? Raczej ubogiego. Ale ubogiego, bo uwikłanego w czasoprzestrzeń, w zasadzie w czas dziejów, w nurt historii oraz w epokowe możliwości. Różnica wieku, dwóch, przenosi człowieka w obszar futurystycznych wręcz obiekcji-stanów obserwacji. Systemy przeobrażania się świata na oczach cywilizacji są wręcz skokowe, kiedyś życie było podobne przez stulecia, czy millenia - teraz kilka lat wytycza zupełnie nowe perspektywy i normy zachowań, mody, trendy. Trochę o tym jest ten tekst. Zatrzymanie w stopklatce obrazka- li tylko w wyobrażeniu. Nie ma tu upadłego człowieka jest za to człowiek  umocowany w klauzurę wieku, w organoleptykę obszarów mu znajomych w życie i monotonię manufaktur. Przyznaję, może zbyt turpistyczny to opis. Reasumując: normalmy człowiek w normalnych i współczesnych mu "fundamentach egzystencji".

 

Wiersz podoba się, czy przytłacza? 


Miał tylko uruchomić mechanikę obrazu, nic poza tym. 

 

Szczęśliwego Nowego - również Tobie Valerio życzę.  U mnie sylwester  w domciu. Z woli i wyboru. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ach Pragę? No to mała teleportacja o sto kilometrów. Lubię stare filmy noir. Najlepiej noir-skandynawskie, ale najbardziej klasyka filmów z USA. Ostatnio powtórzyłem sobie "Świadka oskarżenia", "Dziewczynę Piętaszek", "Lecą żurawie". Głównie kino czterdzieste i pięćdziesiąte lata - widzę, lubisz też facetów w kapeluszach i z podniesionymi kołnierzami oraz babki z długimi lulkami w rękawiczkach do łokcia. Warszawka to raczej przodownicy pracy, nie mój klimat ;) Chyba, że przedwojenna - to i owszem ;) Czasy pra-pra-pra-babek i pra-pra-pra- pra-babek. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Są klimatyczne filmy z lat sześćdziesiątych i niekoloryzowane. "Echo", "Śmierć ma okna", "Elmer Gantry", polskie kino kryminałów czarno-białych, oglądałem "Złote koło" nigdy nie widziałem wcześniej, ale dla ciebie tam zbyt ponuro. Szarość ulic, turpizm w sferze intelektualnej tego kryminału, choć jak przypuszczam chyba miało być ultrastycznie - bo jest tam psychologia kryminalistyki i obraz uwikłania bohatera-milicjanta w normy osobiste i moralne. 07 zgłoś się - ten serial uwielbiam. Nie ma tam smutku i szarości. 

Opublikowano

@valeria

... a sam tekst (właściwy) ma charakter raczej notatnikowy. Nie ma tu szczególnej urazy do życia, a turpizm jest tylko wykreowany i opisowy. Nie dokonuję tu społecznej czy epokowej krytyki, nie neguję istoty piękna, nie pozuję w ironii. Można uznać, że jednak wyczuwalna brzydota w opisie - nie czyha na czytelnika, nie odczyniam tu przysłowiowego i literackiego „menueta z pogrzebaczem” jak np. jest u Grochowiaka, gdzie poeta fantastycznie i po mistrzowsku dopieszcza pozory.  Grochowiak w sposób zaplanowany potrafił fantazjować i grać turpizmem. Przeczytaj „Menueta” - to wiersz St. Grochowiaka. Uwielbiam ten utwór. 

Mój tekst to zwyczajna impresja - obrazek w opisie --> ale wykreowana - nieprawdziwa. Nie chce mi się pisać tylko wypacykowanych proestetycznych tekstów. Uznajmy: że ten - jest w wersji czarno-białej ;) Jest bardziej indyferentny. Zdystansowany do wszystkich napotykanych śliczności w otoczeniu. Żyjemy w czasach dystansu i zimne wiersze są na podorędziu. Witalizm tak - dla kurażu sumienia, dla proporcji życia, ale czasem i chłodny wiersz nas uwiera. Trzeba go wydalić a pozostawać optymistą u źródeł moralnych.  

Opublikowano

nie wiem czy wiesz, ale w takich domach, gdzie były spiżarnie tętniło życie, wieczory, zabawy jak w teatrze :) Grochowiaka chyba ostatnio czytałam w szkole:) lubiłam polski, aczkowiek średnio mi szło, może dlatego, że nigdy nie miała czasu na nic, wolałam siedzieć w ogórku i śpiewać sobie. nie jestem taka światowa :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ludzie robią małosłodkie grzybki marynowane. Gdy ktoś mnie poczęstuje przeważnie kończy się to posypaniem ich cukrem, ale trzeba odczekać, aż grudek już nie będzie, kwestia 5 minut. Dynia w occie też musi być słodka i koniecznie z goździkami. Formułujemy więc postulat: "garderoby na spiżarnie" hehs ;P Więcej "brzydkich"za to "słodkich" ;))))

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tam zaraz wróciłem? Przecież nigdzie stąd nie uciekam. Zwyczajnie nie chcę organizować życia poprzez internet i robię sobie przerwy. Smak i papu wpisują się trochę w definicję elementarnej brzydoty. Tak pięknie sobie jedzonko upiększamy - to niemal rytuał wizualny, a jak człowiek głodny to zje byle jak, i ma gdzieś sztukę optyki kulinariów, a mówią, że "jemy oczami"? ;)) 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne,  rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
    • @Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super!  Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :))) 
    • @Gosława Masz rację.  Opowiem Ci, jak zajęta byłam prasowaniem, nagle zaniepokoiła mnie cisza, myślę sobie,  co się dzieje? Schodzę na półpiętro, a chłopcy wyciągnęli z piecyka, który zwie się 'koza' - szufladę z popiołem. Popiół szczęściem był już zimny, ale mnie zrobiło się gorąco. Całą zawartość, rozsypali po pokoju, gdzie się dało, garściami na dywan, na fotele, na podłogę. Wiesz ile było sprzątania? Nie wciągniesz przecież popiołu do odkurzacza. Nawet kilkukrotne mycie podłogi - to za mało. Ufff...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...