Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

[Tekścidło konkursowe o tematyce: Drzewo, lub Drzwi; Nie miałam pomysłu, więc przerobiłam stare wierszydełko ;)]

___

 

W szczerym polu pod lasem rośnie wierzba płacząca. Listki ma zielone, gibkie i wiotkie pnącza. Chociaż sama tam stoi na czarnej, glinianej ziemi, to smutku nie czuje, gdy las barwą się mieni. Zasłuchała się wierzba przez czas długi, miniony, że las zmienia swą szatę, a drzewa korony. I tak stała i rosła i była szczęśliwa, bo świat, który znała ciągle ją zadziwiał. Przychodziły zwierzęta małe, trochę większe i snuły opowieści odważne i śmielsze. Mówiły o drzwiach w lesie prowadzących do domu, a w tym domku cuda… ciiii, nie mówcie nikomu. Ptaki wiły gniazda wśród wierzbowych liści i snuły wieści, że coś złego się ziści.

 

Roztrzęsione drzewko słuchało i truchlało, a czasami sobie po cichu zapłakało.

 

Mijały wiosny, lata, a także jesienie i zimy mijały i wierzby płaczenie. Choć listki zielone, choć pnącza wciąż gibkie, to czuła się wierzba jakby po bitwie. Bo biła się co dzień ze swemi myślami, co będzie teraz, co będzie z nami… Gdy się okazało, że zbrakło kilku drzew, zadumała się wierzba – wnet zabraknie mnie. Ciężko jej było słyszeć o metamorfozie wokół, więc skarżyła się cicho do mglistych obłoków. W końcu przyszedł dwunożny i wyrąbał drzewko, machał i ciachał bez namysłu, krewko. Zasmucił się las, ptaki i zwięrzęta, nie ma z nami wierzby, niech każdy pamięta! W szczerym polu pod lasem rosła wierzba płacząca, rosła w polu samotnie, ale była znacząca.

 

Czy to koniec historii? Co się stało z wierzbą? Czy skończyła w ogniu, co z jej dalszą ścieżką?

Jeśli chcesz wiedzieć, to już służę klechdą, może też inni posłuchać mnie zechcą?

 

Pamiętacie domek, w którym cuda były, a które nikomu się nigdy nie śniły? Drzwi do tego domku dwunożny uszkodził i tak w jego głowie pomysł się narodził. Bowiem był to czarodziej, co o wszystkim wiedział i o wierzbie i o tym, co jej kto powiedział. Pomyślał, więc sobie, że dobrze mieć drzewko, które wie o wszystkim i myśli wciąż trzeźwo. I takim sposobem płacząca wierzba stała się pomocnicą, piękna była z niej rzeźba. I oko dostała, by bacznie spoglądać, co dzieje się wokół, by wnioski wyciągać. Czarodziej w tym czasie mógł podróżować, z innymi się spotykać, o świecie dyskutować. Wierzył, że jak wróci, to wszystko zastanie w idealnym porządku, w swoim domowym zakątku. Tak było. Niewiadomo, czy komuś to się przyśniło, ale wierzba już nie płakała, tylko nad wszystkim czuwała. Znowu zwierzęta przychodziły i o różnych cudach prawiły, a wierzba słuchała, oko przymykała i wzdychała...

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk  smutno, ale nikt nie dał gwarancji na tylko szczęśliwe życie, szczęśliwe tylko chwile są, ale dobrze że tak jest, bo inaczej życie byłoby niemożliwe
    • @Nicość674  Każdy ma swój czas. czas urodzin i czas śmierci. Bóg nie chce niczyjej śmierci, zawsze wybacza.
    • @Mikołaj Szklanecki   to fragment z poematu Norwida. Pierwsza część.   Dziś tak bardzo aktualne, bo niszczone są dziedzictwa kultur narodowych( u Norwida wyrzucenie fortepianu Chopina), tożsamość narodową. Wojna to śmierć, ona nie zna litości  
    • Całkiem niespodzianie w oczach dwa promienie zobaczyłam przy kasie w Biedronce. W moje ciemne wpadło szare spojrzenie z zadumania się nagle ocknęłam, w zachwyt wpadłam. Ale to nie byłaś Ty.   Czasem na ulicy Cię szukam, w sklepowej witrynie widzę, w jabłkowym sadzie wczoraj, gdzie z zielonych można zebrać ślady gwiazd. Na tarczy zegara też były sny niewyśnione, słowa niewypowiedziane. Już nie gram w gumę i w klasy, Ty to robisz z Nim, śpiewasz kołysanki. Jaki jest?   Do kogo jest podobny, czy nos tak śmiesznie marszczy gdy się złości. Nie wiem, kiedyś się dowiem. Ty znasz już tajemnice, one przechodzą przez fibryle mózgu. Nićmi radości są zszyte, mają moc nieśmiertelności. Poczekaj na mnie, będziemy alejkami razem chadzać, i nikt nie będzie nam przeszkadzać.   Miłość ma jabłek rumieńce, bo przecież tam jest pięknie.        
    • Zagłada Tarragony 1811   “- Gmach - zajął się ogniem, przygasł znów,   Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę -   Widzę czoła ożałobionych wdów   Kolbami pchane - - [...] Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,   Nawołując: "Ciesz się późny wnuku!...   Jękły głuche kamienie -   Ideał sięgnął bruku - - " “   Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...   Zaczarowane latające mary Czarne krzyczące koszmary Wrzesczą, jaka straszna goń! Po francusku “Dedends-toi!” Jak ostry kamień w powodzi  Nie widzi, choć okiem wodzi Miasto załał płomienny wir I zgasił jak zasypany żwir   Kłusują tak ulicami te wilcze Sny. Kiedy krzyczą, milczę Ale drżą ręce i płyną krople  potu ciurkiem i tworzą sople Czy to pot? łzy, mocz, krew Nie wiem, może szum drzew Co na ulicy trącane przez  Tłum koloru szkarłatnych bez   Złapali! Nie! Puść potworze  Potwór, jak puste przestworze Nie słucha, tylko pakuje ręce Nie myśli, to zwierze udręce  Ogromne, czerwone, gorące  A twe w pacierzu się modlące  Włożona pod spódnicę płonie Jego szorstkie, ohydne dłonie   Cienkie palce wiją się uważnie Kędy sobie nagle zapragnie Jak ogony ludzkiego węża Już wciska za otwór kołnierza I szuka, zciska, dotyka, zwęża Trzyma, nie puści, zdzierża Pochłania chmara koszmaru  Trawi cię palcami pożaru    Trzyma za twe ramiona, ciąga Je wykręca, nie słyszy jak błaga Ta istota straszliwie cała pobita  Bo bije dalej i ma gdzieś hoplita Co mówi głupia hiszpańska kobita  Jedynie cień, jaszczurka jadowita W ciemnościach nie ma twarzy W tłumie są sugestie miraży   O Meduzo! Pomścij córki ciało Zgładź tego, komu się chciało Zlituj się! Posejdona w kamień spraw. Spal wapnem i zamień  Perseusza powieś i zabij  Pomścij swe siostry i rozbij Łotrów ostrym swym biczem  Bezlitośnie, jak oni przed twym obliczem.   Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...