Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To miał być zwyczajowy koncert, w malowniczo położonym miasteczku, u podnóża góry. Ośnieżone okolice, pięknie zdobiły wigilię Bożego Narodzenia. Zgodnie z tradycją, rozpoczęcie nastąpiło w obszernej, acz przytulnej sali, w drewnianej chacie ozdobionej lampkami i słonikami. Symbolami szczęścia.

 

Początkowo nic nie zapowiadało zdarzeń, które miały niebawem nastąpić. Zasłuchana publiczność, płynąca muzyka, a za oknem spadające srebrzyste gwiazdki.

 

Nagle światła pogasły, a śnieg na zewnątrz zastygł w czasie. Gdy sala pojaśniała, trąbki zaczęły grać pierwsze skrzypce.

W tej samej chwili umarli pierwsi słuchacze. Zgodnie z rytmem muzyki, w dziwnych tanecznych konwulsjach, padali martwi na podłogę. Tylko nieliczne zwłoki zostały na swoich miejscach.

 

Orkiestra nie mogła przerwać koncertu, a żywi nie mogli wyjść. Jakby jakaś siła tym wszystkim sterowała. Coś niewidzialnego, nie pozwalało wstać z krzeseł. Mogli tylko siedzieć, słuchać i myśleć, kto następny.

 

Gdy dźwięk trąbek trochę przygasł, pierwsze skrzypce, zaczęły grać skrzypce. Umarła następna część publiczności.

  

*

Wtem zauważono niewielkie, raczkujące. Weszło po schodach na scenę, trzymając malutkie cymbałki. Zagrało swoją melodyjkę i momentalnie zapadła oślepiająca cisza. Żywi odetchnęli z ulgą. Martwi, nie.

  

*

Członkowie orkiestry nic nie pamiętali. Łącznie z dyrygentem.

Nigdy nie zdołano wyjaśnić owych zdarzeń, a wielu zadawało sobie pytanie, dlaczego nie postukało wcześniej.

 

Cymbałków także nie odnaleziono.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • O_mim   idzie traktem                           zatrzymał się zastygł w bezruchu ze spuszczoną głową wierzbom podwiesił czas                                       pod którymi oddycha ziemia w głębi skorupy rosną kamienie przypisane wielkim blagom                                                 pękają hałdy przewinień                               bałwanieją winowajcy naginając sumienia                        wichrzy się myśl  kłębią pięści to oni to ci ...a my      listopad, 2025            
    • @violetta Ale to nie jest wina psów, tylko ludzi, którzy nie potrafią psa wychować i odpowiednio zsocjalizować, nie orientują się w jego zachowaniach, nie mają kontroli nad jego emocjami. Niektórzy specjalnie chowają psy w skandalicznych warunkach, głodzą, zamykają na cały dzień, żeby były agresywne. Inni podchodzą beztrosko do faktu, że pies to jednak tylko zwierzę i nigdy nie wiadomo, jak zareaguje w stresie. Często też nie znają dobrze swoich pupili, nie wiedzą, co ich może niepokoić (czasem wystarczy np. jakiś zapach, dźwięk, źle kojarzący się ruch), nie potrafią odczytywać psiej mowy ciała (a to widać, jak zwierzak jest zdenerwowany, wystraszony, ma czegoś dość, większość psów daje sygnały ostrzegawcze przed atakiem)... No i to również ludzie wyhodowali zdegenerowane rasy, np. do walk psów, selekcjonując i wzmacniając konkretne geny. Ponadto psim (nomen omen) obowiązkiem właściciela jest dopilnowanie psa, aby nie uciekał, nie szczekał na innych, nie ganiał innych zwierząt. W 99% przypadków odpowiedzialność za to, co robi pies, ponosi człowiek, no chyba że pies jest chory (też zdarzają się zaburzenia psychiczne, guzy mózgu, wpływające na zachowanie zwierzęcia, ale to rzadkie przypadki).         Do tego psy mają wybitną intuicję i wyczuwają bezbłędnie ludzkie intencje, emocje, wibracje energetyczne, co też może mieć wpływ np. na to, że są poddenerwowane. Ale to już właściciel powinien również umieć zaobserwować i zapobiec nieprzewidywalnej reakcji pupila.
    • @Annna2... dobrze, że o tym napisałaś. Co rok stawiam światełko na takim grobie, nie tylko utracone, bo ktoś ich nie chciał (truuudny temat), ale i z przyczyn niezależnych od kobiety... wiele ciąż się po prostu nie kończy, ku rozpaczy rodziców. To także strata, utracenie kruszynki. Ostatnia strofka porusza... :(    
    • "Sypią się" jesienne wiersze.. taki czas i tutaj u piszących. Wyżej Irena Santor, a można by i słowa tego wiersza ubrać w melodię, wypadłaby nieźle, wg mnie.
    • @tie-break Obrazy, które namalowałaś, mają w sobie ból przemijania, a jednocześnie dziwną czułość: świadomość, że wszystko, co minęło, żyje w pamięci i w sercu. Nawet te codzienne, pozornie drobne rzeczy - butelki szampana, imiona w szklankach - stają się symbolem życia, które było i już nie wróci, a jednak wciąż w Tobie istnieje. Wiesz spokojny, przejmujący i pełen prawdy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...