Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@valeria Rozumiem. Doceniam twoją troskę o mnie. Ale na serio życie realne przebiega w innych płaszczyznach. I nie powinnaś relacji internetowych traktować aż tak na poważnie. Powinnaś nauczyć się to rozgraniczać. Spróbuj chociaż wyłączyć - wyrzucić poza nawias własnych wrażeń wszystko to o czym ludzie w necie piszą, nie angażuj żadnych uczuć w necie, bo ludzie są podstępni. posługuj się tylko zimnym intelektem. 

 

Mam w tej chwili już dość internetu i jak zawsze w takim momencie ograniczam i to od zaraz publikacje i komentarze - TUTAJ - na jakiś odpowiedni czas. Dla uzyskania przyjemności w obcowaniu z ludźmi. Bo trochę już to wszystko zaczyna mnie męczyć. Głównie od komentowania muszę odpocząć. 

 

Do napisania za jakiś tam czas. Dobre chociaż 2-3 dni pauzy od monitora ;) Trzymaj się. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To widzę, że balon z mojego wiersza uniósł cię jednak wysoko. GRATULUJĘ 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

- z całego serca. Ja uwielbiam cieszyć się sukcesów ludzi. Więc super.

 

Masz szczęście, że wyśwlietliło mi się powiadomienie, a miałem wyłączyć wszystkie powiadomienia , bo filmy oglądamy w domciu. Kino skandynawskie. Lubimy!  szedzkie i norweskie kryminały.  

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziś skończyliśmy serialik "Maskineriet" tzn. "The Machinery". 3 bandziorków. Robią napad zgarniają hajs.- jeden ucieka z promu z kasą, pozostali przestępcy z laską psychodeliczną na czele zakochaną w nim na zabój - to jego pierwsza żona - chcą go pogrążyć - chodzi m.in. o czasy ich młodości i i inny rabunek. Dalej - nic nie podpowiem - nie będę ci psuł oglądania. Ogólnie dobry początek, potem akcja jest moim zdaniem przesadnie zagmatwana, a koniec bezpłciowo-mdły. Aż dziwne, że bez finezyjnego rozwiązania jak to bywa w kinie szwedzkim. Ale klimat wciąga. Nie ma w tych kryminałach skandynawskich czy serialach tego kiczu zakropionego humorem jak np. w polskich produkcjach. Akcja u Skandynawów jest mozolna, okryta tajemnicą. Dużo ciszy na planie, nie ma tego hałasu, zgiełku, szybkich ruchów kamery. Jest psychologicznie i bez komediowego jajcarstwa. Takie kino uwielbiam. Ten serial też taki jest. Ale oglądałem bardziej wciągające i z o wiele lepszym finałem. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Spokojnie ;) Pani --> "w kropki bordo"  nie zauważyła, że tekst jest z dedykacją i zapewne nie ma woli przyjąć do wiadomości  tych subiektywnych aspektów, nie moja w tym rola, by interpretować jej "antygrafomańskie" upodobania. Liryka jest różna, tłumaczyłem to dość precyzyjnie chwilę wyżej. Dlatego nie skomentowałem nawet bezpośrednio tego wrażenia, nie ja jestem od smaków czy absmaków czyli gustów innych autorów. I zresztą mało mnie to interesuję. Pan za to nie pierwszy raz próbuje dopowiedzieć za mnie coś pod moim tekstem. Doprawdy, nie ma takiej potrzeby ;) 

Grubo ;) Do tej z którą obserwujemy w treści wiersza jak wsiadasz do balonu na tarasie? ;) Dobrze chociaż, że nie ma trzeciego balonu - np. w kropki bordo ;D LOL. Wyobraźni już na to autorowi zabrakło ;) Ehhhhh ;) 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Poza tym @valeria co ty z tą miłością? Miłość jest zawsze tylko jedna np. jak ta Dolores

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

z teledysku;;)

 

Najlepiej przez słuchawy mi podchodzi klip

 

Wiesz, pewnie zauważyłaś, że słucham dość wytrawnej i zaciężnej muzy, ale jeżeli wypad na disco to przy tego typu "desperadores", lubię, tego ostatnio sobie słucham ;)  Pozdrawiam, miłego wieczoru Valerio. 

 

via @youtube #youtube via #Łobuzy - "Zbuntowany anioł". 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Teraz zaglądam na chwilkę do was. Trochę chcę odpocząć od internetu. Bo nienawidzę uzależnień. Za dużo czasu spędzam w necie, więc naturalnie ograniczam to, świadomość jest ważna, dlatego robię sobie przerwy, net jest niemal --> jak zły duch, bo w jakimś tam stopniu uzależnia. 

 

Nie wiem, nie znam się na obcych kobietach. Ale już np. wiem, że wszystko może dla nich stanowić problem, nawet bardziej wyszukane słowo - przeszkadza, ogólnie - współcześnie jakakolwiek ekskluzywność stanowi probem dla niektórych ludzi - choćby powoduje „grafomaniczne” odium. 

 

Acha ;)

Teraz do merytoryki tego komentarza:

Rozumiem, że swój „spontan” - o którym piszesz - ubrałaś w ekskluzywną metaforę i w odniesieniu do mitologicznej Afrodyty? - wszak wyszła z piany;)

 

Nie kwalifikuję się  do takich mitologicznych endogenicznych analiz - kocham słowa, słowem się bawię - to też jest jakby lot balonem - ale samotny - niezakłócony.;) Chyba tyle z tych lotniarskich porównań wynika ;) Czyli zwyczajne - nic ;D 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie, nie śpię na forsie, zasugerowałaś się teledyskiem. To był tylko bonus- ekluzywność o której mowa odnosi się do samego słowa jako stylu, tła dla potrzeby wymowy w tej przysłowiowej "grafomanii" ;D To jasno wynika z poprzedniej odpowiedzi. Dokąd zmierzasz w analizie? Jest czysta jak kropla rosy na balonie w tym wierszu. hehehe ;)) 

Opublikowano

dokąd zmierzam, nie zmierzam. czysta jest nie jak kropla rosy tylko jak rzeka w Kussamo pod śniegiem. mam nadzieję, że nie jestem dla Ciebie obcą kobietą. to, że nie śpimy ze sobą, to nie znaczy, że jesteśmy obcy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...