Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nowy dzień otwieram wierszem

choć on jeszcze w powijakach

w myślach mu nadaję tytuł

Spływ zimowy na kajakach”.

 

Tytuł jest i nic poza tym

pustka, mętlik, spadam z łóżka

już wiem skąd to skojarzenie

bo pod łóżkiem płynie stróżka.

 

Pewnie się dziwicie ze mną

układając sobie w głowie

czy on poszedł po całości

czy jedynie po połowie.

 

Owszem do snu się wypiło

dwie szklaneczki kompociku

ale żeby po tej dawce

w nocy w łóżko zrobić siku?

 

To jest do mnie niepodobne

nigdy mi się nie zdarzyło

czy wystąpił tu wyjątek

czy po prostu mi się śniło?

 

Odzież nocna na mnie sucha

prześcieradło także suche

macam ręką o cie Florek

przecież mokrą mam poduchę.

 

Wnet się wszystko wyjaśniło

to pod łóżko pot mój spływał

kiedy zimą kajakami

nasz spływ Odrę pokonywał.

Opublikowano

No to w nocy popłynąłeś

Cienką strużką mój Henryku

Bacz by się nie zbudzić kiedyś

Ze swoją ręką w nocniku ;)

 

Pozdrawiam. FK.

 

 

Opublikowano

@dot.

Ja też mieszkam w tej mieścinie

bo mówimy o Szczecinie,

który z morzem się kojarzy

ale Bałtyk, piach na plaży

 

od Szczecina oddalony

i metrówką pomierzony

ten odcinek, co to dzieli

poniedziałek od niedzieli

 

choć to tylko metafora

to od rana do wieczora

na tą drogę nie ma siły

nogi by nam odmówiły.

 

Pozdrawiam serdecznie:)

 

Opublikowano

@dot.

Kiedy trochę się ociepli

wtedy nowy spływ się skleci

Ty pod pachę weź małżonkę

zabierz z sobą także dzieci.

 

Niech machają, czym popadnie

z braku czegoś to rączkami

kiedy my będziemy płynąć

rzeką Odra kajakami.

 

Ja pomacham wtedy wiosłem

krzyknę głośno, hej kolego

kiedy tylko spływ skończymy

to zapraszam na jednego.

 

Pozdrawiam:)

Opublikowano

@dot.

Tak to właśnie jest z Nickami

część imienia lub przezwiska

albo skróty Bóg wie, czego

ja tam wolę być z nazwiska.

 

Nic mi z niego nie ubędzie

ani jego nie rozsławię

lecz jedynie daję przekaz

jak się świetnie słowem bawię.

 

Wobec takiej sytuacji

znajdę kajak i mężowi

a gdy machniesz mu chusteczką

to on Ciebie też pozdrowi.

 

Serdecznie pozdrawiam:)

Opublikowano

Szczecin brzmi tak jakoś szorstko

By nie straszyć dzieci

Proponowałbym zamianę

Na milutki Sierścin

Opublikowano

@dot.

W politykę się nie bawię

to nie w moim interesie

chcą to dadzą po kiełbasie

lecz czy słupki to podniesie?

 

Jeden zje i zagłosuje

drugi patrzy za repetą

trzeci niezdecydowany

- zostać posłem czy poetą.

 

Doradzałem i doradzam

nie pchaj się do polityki

bo tam tylko przepychanki

i wulgaryzm bez krytyki.

 

Serdecznie pozdrawiam:)

 

Opublikowano

@dot.

Łykam setę jednym duszkiem

przeprosiny ślę z serduszkiem

bo faktycznie nabroiłem

nie w to miejsce wpis wstawiłem.

 

Teraz wiersza nie pomylę

gorzej może być ze stylem

bo jak kipiel jam wzburzony

a to wina mojej żony.

 

Chciałem więcej jest zapora

bo mi żona nie jest skora

przy wódeczce towarzyszyć

jeszcze każe radio ściszyć.

 

Jej wymogi są spełnione

a ja biedny na obronę

wynajmuję adwokata

gdyż małżonka jest pyskata.

 

Przy tym powstał problem nowy

nie pomogły jego mowy

biedak został zagadany

ja uboższy i przegrany.

 

Serdecznie pozdrawiam:)

 

Opublikowano

@dot.

Takie gafy jak ta moja oby zawsze się kończyły

zrozumieniem i w zabawę to gapiostwo przemieniły,

a że nie ma tego złego, co nie wyszłoby na dobre

ja poddaję się pokucie i wybieram na Obrę.

 

Nie zabawię tam zbyt długo, bo i kara nie jest sroga

więc jedynie, co godzinę będę modlił się do Boga

żeby spełnił moje modły i pozwolił złowić lina

jako z kary oczyszczony wnet powrócę do Szczecina.

 

Rano, kiedy się przebudzisz pewnie będę już z powrotem

bo podrzuci mnie mój kumpel, kumpel, który ma Toyotę

mógłbym o tym nie wspominać, lecz ja zawsze szczery jestem

i dlatego to zdarzenie opisałem tym to tekstem.

 

W tym przypadku życzę miłego przebudzenia.

Pozdrawiam:)

Opublikowano

@dot.

Lin do linki przytroczony

będzie zaraz patroszony

potem pięknie na oleju

usmażony, lecz ojeju

 

lin przemówił ludzkim głosem

chłopie pożyw się bigosem

a mnie wypuść mam rodzinę

wartko do niej, więc popłynę.

 

lin jest wolny ja szczęśliwy

cóż bywają takie dziwy

a że łebski jam staruszek

wcinam lina, ale z puszek.

 

Serdecznie pozdrawiam:)

Opublikowano

Wśród tych Twoich demonstracji

Trudno Ci odmówić racji

Nie umniejszam ich, lecz wiedz

Traktuję je Jako-wiec

Gość Franek K
Opublikowano

@Henryk_Jakowiec

 

Bardzo miłe to zajęcie

Lecz powtarzam tutaj banał

Choć sarenki jedzą z ręki

To i tak cię wpuszczą w kanał

 

Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Na bramce stoję, w tym klubie marzeń, Stałych bywalców dobrze znam. Pamiętam, smukłe wyblakłe twarze, Uśmiech na ustach - miły mam. Podają bilet, a ja przedzieram, Suną na salę, schodząc w dół. Tam wielka łąka dziś się otwiera Pachnących kwiatów oraz ziół. Zajmują miejsca w bajecznym koszu, Na łuku tęczy wzniosą się. Barw i zapachów zliczyć nie sposób. Czy jakiś czar? Czy jakiś sen? Zaczęty spektakl. Odwrotu nie ma. Zamknięte okna oraz drzwi. W oczach niepokój błędne spojrzenia, Nie trzeba marzyć ani śnić. W olbrzymiej trawie kosz lekko płynie, Rozchodzą się olbrzymie źdźbła. Gama zapachów dusi w gęstwinie, Kwiaty, owady wokół nas. Słychać ich mowę swary i kłótnie. Panuje tu straszliwy gwar. Gesty radosne i gesty smutne Wyraża piękny ruchu czar. Właśnie mijamy stokrotek chmary, Trzmiela powabem pragną zwieść. Rumianek zawsze w uczuciach stały, Do swojej pszczoły mizdrzy się. Mlecze żółcienią zalały zieleń, Tkwi w samotności sobie skrzyp. Mak swą czerwienią głośno się śmieje, Do biedronki - ona śpi. Złowrogie perzu strzelają liście, Wśród różowych koniczyny kul. On rządzić łąką chce oczywiście. Naiwnych roślin mnóstwo tu. Pragnie okazać wszystkim swą pomoc, Spulchniając chętnie glebę w mig. Kłącza zaciska - jak nie wiadomo, Więdną rośliny - żal mi ich. A perz na łące szybko się pleni Podstępem niszcząc roślin stan. Każdy, kto pragnie coś tutaj zmienić Rasista - głośno wrzeszczą nań. Znika gdzieś łąka. Spektakl się kończy. Przesłanie w głowie stale tkwi: Pomocna ręka, z którą się złączysz Kłopoty może przynieść ci. Ciemność wypełnia powoli salę, Zabiera płaszcz ostatni widz. Zamykam wejście na wielki zamek. Jest zagrożenie - czy się śni?   2006    
    • Komu i do pana; karmili kota, to kilim raka ma na podium - ok.  
    • Odwiedził mnie ranny deszcz,  by zmyć i zgnić  świata tego ból, lecz ah On wstrętny jest      Nie odwiedzi słońce mnie puszyste w pokoju zaciemnionym, lecz ah Ono tak wstrętne jest parzy i naznacza mnie, piętnuje    Odwiedziło mnie tysiąc ciemnych chmur, by snuć i pruć  moje przebrzydłe słowa,  lecz ah One wstrętne są!    Odwiedziło mnie kolorów siedem, a niebo było tak czyste… Odbijało, purpurowo-niebieskie,  i witało mnie…mgliście, a pal to sześć! Co tu dłużej pleść?    Nie odwiedzi nikt mnie,  więc odetchnę  Oni wszyscy ah, wstrętni są…   Nawiedził mnie przeokropny sen, by wstać i znów  budzić się, w tym samym śnie.       ………………………….       I przyszłaś ty, Zmazałaś fizyczność  w fizycznej formie Stałaś się moim największym snem, marzeniem, czystym jakże niewinnym pięknym pragnieniem, aniele…! wciąż na jawie        Jestem błaznem! w mrok pójdę mojej przyciepłej jaskini  Nie wstanę, póki  nie wyrwie mnie  ostatni ….. raz   Bedę błaznem  choćbym się zarzekała,  będę  wciąż  ….     Błaznem?    Ucieknę stąd w moje marzenia  Głupie serce,  obyś wygrało!
    • Ot, rady; wytrawiono i warty wydarto.  
    • wracaliśmy z dyskoteki. noc była tak ciemna, że nawet światło latarni, o księżycowym nie mówiąc, nie miało siły przebić się przez gęstą zawiesinę. mrok, jaki można by jeść łyżkami! nagle jedno z nas, zorientowawszy się, że całkowicie obca osoba siedzi na miejscu kierowcy, podniosło lament (wybacz, średnio pamiętam  – ja pierwszy zacząłem się drzeć, czy ty). co pan tu robi, jakim cudem dostał się do wnętrza rozpędzonego pojazdu? świr jest z pana taki, jakiego w filmie Autostopowicz grał Rutger Hauer? potniesz, pokroisz, gnoju? odciąć, odrąbać niepotrzebne, pozbyć się tkanki nowotworowej, zbędnej kończyny! wykopać nieproszonego gościa na zbity pysk! – wołaliśmy na zmianę, przekrzykując radio. mężczyzna niespiesznie odwrócił ku nam głowę. spojrzał tak prawdziwym wzrokiem (pomniki tam były, całe miasta z litego granitu, betonowe drzewa!), że w mig pojąłem, kto tu jest na gapę, na doczepkę. ja, nie on. mimo wszystko ciągle obmyślam, jakim cudem tak szybko wypchnąć go i samemu zasiąść za kierownicą, by nie spowodować wypadku. bo ciągle jedziemy. trwa czas przeszły.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...