Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

-Więc zamierzasz spać? -Upewnił się widząc jak ściąga pelerynę i kładzie ją na małej komodzie, podobnie postąpiła z kwiatem którego nie zauważyłby gdyby nie podpowiedź wieszczki.

-Tak, po ostatnim dość szybko się męczę, mogłabym tylko spać i jeść na zmianę.

-To trochę jak ja normalnie. -Zachichotali nieznacznie, podał jej jeden z przyniesionych przy okazji kubków. -Twoje ulubione tutejsze ziółka. -Odebrała napar delektując się słodkim, korzennym aromatem.

-Wyborny zapach, uwielbiam go. -Wzięła pierwszy łyk pozwalając by gorący napój rozpłynął się w ustach, dała sobie chwilę rozkoszy przed połknięciem. -A ty co zamierzasz robić?

-Pilnować żeby nikt nie zaburzył ci spokoju. -Przechyliła znów kubek obserwując jego twarz, nie przejawiała oznak drwiny czy ironii, głos też był czysty jak zawsze.

-Wiesz -wzięła głęboki wdech uspokajając głos przed dość ważnym komunikatem. -Prawdę powiedziawszy reaguje na każdy głośniejszy czy niespodziewany szmer, mogę obudzić się z atakiem paniki, już mi się raz zdarzyło, mogę zacząć gadać przez sen albo prosić o litość.

-Jak zaczniesz błagać o litość to cię obudzę, w każdym innym wypadku będę tutaj strażnikiem.

-Dobrze, czasem zły sen jest gorszy niż brak snu. -Odstawiła pusty kubek na ziemię niczyją pomiędzy posłaniami, położyła się i nakryła szczelnie kocem.

-Tak, też coś o tym wiem. -Zaległ na posłaniu i wpatrzył się w sufit, oddech dziewczyny z każdą minutą stawał się coraz spokojniejszy, zasypiała z twarzą zwróconą w jego stronę. Zakryta kocem tak szczelnie że była to jedyna część ciała jaką można było dojrzeć, uśmiechnął się pod nosem widząc to, szczególnie że dni nie należały teraz do zimnych.

Spojrzał na nią, wyrzut w jego spojrzeniu stał się mocno widoczny, wyrzut skierowany zarówno do niej jak i we własną stronę. Miał miesiąc, nerwowy miesiąc spędzony na nieszczęśliwej i tłumionej tęsknocie, tęsknocie której nie chciał i pragnął jednocześnie. Pojawiła się w jego życiu kompletnie nieproszona, zapowiadana jako Bezimienna której należy się bać, jako ponura czarna postać której nie można ufać czy współczuć, jako widmo przynoszące jedynie śmierć gdziekolwiek nie stanie. Jakże wielkie było jego zdziwienie wtedy w jednym z pokoi dyrektorskich, kiedy zobaczył ją pierwszy raz, choć jeszcze większe miało miejsce później, wspomnienie wspólnego wypadu do zamku wciąż mroziło mu krew w żyłach. Uznał ten dzień za najważniejszy w życiu, ważniejszy od ślubu i rozwodu razem wziętych, bo otwierający oczy, dzień w którym ucieleśnienie wszelkiego zła zrzuciło swoją maskę pod którą kryła się twarz łagodna, choć smutna. Jeden wieczór, właściwie noc, która wystarczyła żeby zaczął kwestionować wszystko o czym się do tamtej chwili dowiedział, jedna godzina spędzona w lochu wystarczyła żeby pożegnany już z życiem doszedł do przerażającego wniosku.

Bo czegoż szukał w tej przeklętej stolicy? I to w czasie wybitnie niesprzyjającym? Czy naprawdę wierzył we własne wytłumaczenie z dzielnicą portową i tym obskurnym burdelem w roli głównej? Na samą myśl o tym łapał się za głowę, ale tylko mentalnie, fizycznie bowiem wciąż siedział w jednej pozycji wpatrzony w sufit z kubkiem stygnącego naparu w ręku.

Tania wymówka którą wówczas zaakceptowała a później sprawy nie dość, że poszły szybko to jeszcze wymknęły się spod kontroli i nim się zorientował znaleźli się w zupełnie obcym świecie na dzień przed jej wyjazdem do jeszcze bardziej obcego i niestety też nieprzyjaznego. W tedy puścił język po raz pierwszy i na pierwszy rzut oka mało znaczący, miał miesiąc żeby zebrać myśli i w końcu uwolnić się spod ciążącego brzemienia własnych lęków, nie zrobił nawet kroku w tym kierunku. Cały czas przekonując siebie, że ma jeszcze czas, czas który właśnie się skończył, niebawem przyjdzie wziąć los we własne drżące ręce.

Zaszeleściła kocem kiedy przerzucała się na brzuch, zerknął na nią odrywając na kilka sekund wzrok od sufitu, pojawiła się w jego życiu jak duch, którym niedawno o mało się nie stała, nie chciał żeby kiedykolwiek w taki sam sposób z niego zniknęła, jak to widma mają w zwyczaju.

 

 

Część większej całości będącej w procesie tworzenia, jeżeli znajdzie się tutaj dobra dusza której będzie chciało się nie tylko przeczytać ale i skrobnąć kilka słów w kontekście możliwości poprawienia stylu i wyeliminowania błędów, to będę bardzo wdzięczna :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk  smutno, ale nikt nie dał gwarancji na tylko szczęśliwe życie, szczęśliwe tylko chwile są, ale dobrze że tak jest, bo inaczej życie byłoby niemożliwe
    • @Nicość674  Każdy ma swój czas. czas urodzin i czas śmierci. Bóg nie chce niczyjej śmierci, zawsze wybacza.
    • @Mikołaj Szklanecki   to fragment z poematu Norwida. Pierwsza część.   Dziś tak bardzo aktualne, bo niszczone są dziedzictwa kultur narodowych( u Norwida wyrzucenie fortepianu Chopina), tożsamość narodową. Wojna to śmierć, ona nie zna litości  
    • Całkiem niespodzianie w oczach dwa promienie zobaczyłam przy kasie w Biedronce. W moje ciemne wpadło szare spojrzenie z zadumania się nagle ocknęłam, w zachwyt wpadłam. Ale to nie byłaś Ty.   Czasem na ulicy Cię szukam, w sklepowej witrynie widzę, w jabłkowym sadzie wczoraj, gdzie z zielonych można zebrać ślady gwiazd. Na tarczy zegara też były sny niewyśnione, słowa niewypowiedziane. Już nie gram w gumę i w klasy, Ty to robisz z Nim, śpiewasz kołysanki. Jaki jest?   Do kogo jest podobny, czy nos tak śmiesznie marszczy gdy się złości. Nie wiem, kiedyś się dowiem. Ty znasz już tajemnice, one przechodzą przez fibryle mózgu. Nićmi radości są zszyte, mają moc nieśmiertelności. Poczekaj na mnie, będziemy alejkami razem chadzać, i nikt nie będzie nam przeszkadzać.   Miłość ma jabłek rumieńce, bo przecież tam jest pięknie.        
    • Zagłada Tarragony 1811   “- Gmach - zajął się ogniem, przygasł znów,   Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę -   Widzę czoła ożałobionych wdów   Kolbami pchane - - [...] Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,   Nawołując: "Ciesz się późny wnuku!...   Jękły głuche kamienie -   Ideał sięgnął bruku - - " “   Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...   Zaczarowane latające mary Czarne krzyczące koszmary Wrzesczą, jaka straszna goń! Po francusku “Dedends-toi!” Jak ostry kamień w powodzi  Nie widzi, choć okiem wodzi Miasto załał płomienny wir I zgasił jak zasypany żwir   Kłusują tak ulicami te wilcze Sny. Kiedy krzyczą, milczę Ale drżą ręce i płyną krople  potu ciurkiem i tworzą sople Czy to pot? łzy, mocz, krew Nie wiem, może szum drzew Co na ulicy trącane przez  Tłum koloru szkarłatnych bez   Złapali! Nie! Puść potworze  Potwór, jak puste przestworze Nie słucha, tylko pakuje ręce Nie myśli, to zwierze udręce  Ogromne, czerwone, gorące  A twe w pacierzu się modlące  Włożona pod spódnicę płonie Jego szorstkie, ohydne dłonie   Cienkie palce wiją się uważnie Kędy sobie nagle zapragnie Jak ogony ludzkiego węża Już wciska za otwór kołnierza I szuka, zciska, dotyka, zwęża Trzyma, nie puści, zdzierża Pochłania chmara koszmaru  Trawi cię palcami pożaru    Trzyma za twe ramiona, ciąga Je wykręca, nie słyszy jak błaga Ta istota straszliwie cała pobita  Bo bije dalej i ma gdzieś hoplita Co mówi głupia hiszpańska kobita  Jedynie cień, jaszczurka jadowita W ciemnościach nie ma twarzy W tłumie są sugestie miraży   O Meduzo! Pomścij córki ciało Zgładź tego, komu się chciało Zlituj się! Posejdona w kamień spraw. Spal wapnem i zamień  Perseusza powieś i zabij  Pomścij swe siostry i rozbij Łotrów ostrym swym biczem  Bezlitośnie, jak oni przed twym obliczem.   Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...