Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dobromuza

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dobromuza

  1. -Więc zamierzasz spać? -Upewnił się widząc jak ściąga pelerynę i kładzie ją na małej komodzie, podobnie postąpiła z kwiatem którego nie zauważyłby gdyby nie podpowiedź wieszczki. -Tak, po ostatnim dość szybko się męczę, mogłabym tylko spać i jeść na zmianę. -To trochę jak ja normalnie. -Zachichotali nieznacznie, podał jej jeden z przyniesionych przy okazji kubków. -Twoje ulubione tutejsze ziółka. -Odebrała napar delektując się słodkim, korzennym aromatem. -Wyborny zapach, uwielbiam go. -Wzięła pierwszy łyk pozwalając by gorący napój rozpłynął się w ustach, dała sobie chwilę rozkoszy przed połknięciem. -A ty co zamierzasz robić? -Pilnować żeby nikt nie zaburzył ci spokoju. -Przechyliła znów kubek obserwując jego twarz, nie przejawiała oznak drwiny czy ironii, głos też był czysty jak zawsze. -Wiesz -wzięła głęboki wdech uspokajając głos przed dość ważnym komunikatem. -Prawdę powiedziawszy reaguje na każdy głośniejszy czy niespodziewany szmer, mogę obudzić się z atakiem paniki, już mi się raz zdarzyło, mogę zacząć gadać przez sen albo prosić o litość. -Jak zaczniesz błagać o litość to cię obudzę, w każdym innym wypadku będę tutaj strażnikiem. -Dobrze, czasem zły sen jest gorszy niż brak snu. -Odstawiła pusty kubek na ziemię niczyją pomiędzy posłaniami, położyła się i nakryła szczelnie kocem. -Tak, też coś o tym wiem. -Zaległ na posłaniu i wpatrzył się w sufit, oddech dziewczyny z każdą minutą stawał się coraz spokojniejszy, zasypiała z twarzą zwróconą w jego stronę. Zakryta kocem tak szczelnie że była to jedyna część ciała jaką można było dojrzeć, uśmiechnął się pod nosem widząc to, szczególnie że dni nie należały teraz do zimnych. Spojrzał na nią, wyrzut w jego spojrzeniu stał się mocno widoczny, wyrzut skierowany zarówno do niej jak i we własną stronę. Miał miesiąc, nerwowy miesiąc spędzony na nieszczęśliwej i tłumionej tęsknocie, tęsknocie której nie chciał i pragnął jednocześnie. Pojawiła się w jego życiu kompletnie nieproszona, zapowiadana jako Bezimienna której należy się bać, jako ponura czarna postać której nie można ufać czy współczuć, jako widmo przynoszące jedynie śmierć gdziekolwiek nie stanie. Jakże wielkie było jego zdziwienie wtedy w jednym z pokoi dyrektorskich, kiedy zobaczył ją pierwszy raz, choć jeszcze większe miało miejsce później, wspomnienie wspólnego wypadu do zamku wciąż mroziło mu krew w żyłach. Uznał ten dzień za najważniejszy w życiu, ważniejszy od ślubu i rozwodu razem wziętych, bo otwierający oczy, dzień w którym ucieleśnienie wszelkiego zła zrzuciło swoją maskę pod którą kryła się twarz łagodna, choć smutna. Jeden wieczór, właściwie noc, która wystarczyła żeby zaczął kwestionować wszystko o czym się do tamtej chwili dowiedział, jedna godzina spędzona w lochu wystarczyła żeby pożegnany już z życiem doszedł do przerażającego wniosku. Bo czegoż szukał w tej przeklętej stolicy? I to w czasie wybitnie niesprzyjającym? Czy naprawdę wierzył we własne wytłumaczenie z dzielnicą portową i tym obskurnym burdelem w roli głównej? Na samą myśl o tym łapał się za głowę, ale tylko mentalnie, fizycznie bowiem wciąż siedział w jednej pozycji wpatrzony w sufit z kubkiem stygnącego naparu w ręku. Tania wymówka którą wówczas zaakceptowała a później sprawy nie dość, że poszły szybko to jeszcze wymknęły się spod kontroli i nim się zorientował znaleźli się w zupełnie obcym świecie na dzień przed jej wyjazdem do jeszcze bardziej obcego i niestety też nieprzyjaznego. W tedy puścił język po raz pierwszy i na pierwszy rzut oka mało znaczący, miał miesiąc żeby zebrać myśli i w końcu uwolnić się spod ciążącego brzemienia własnych lęków, nie zrobił nawet kroku w tym kierunku. Cały czas przekonując siebie, że ma jeszcze czas, czas który właśnie się skończył, niebawem przyjdzie wziąć los we własne drżące ręce. Zaszeleściła kocem kiedy przerzucała się na brzuch, zerknął na nią odrywając na kilka sekund wzrok od sufitu, pojawiła się w jego życiu jak duch, którym niedawno o mało się nie stała, nie chciał żeby kiedykolwiek w taki sam sposób z niego zniknęła, jak to widma mają w zwyczaju. Część większej całości będącej w procesie tworzenia, jeżeli znajdzie się tutaj dobra dusza której będzie chciało się nie tylko przeczytać ale i skrobnąć kilka słów w kontekście możliwości poprawienia stylu i wyeliminowania błędów, to będę bardzo wdzięczna :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...