Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

W Mgiełce zakochał się raz Listopad

Aż schudł z miłości i z liści opadł,

Tak przesłoniła jego świat cały,

Że snuł się smętnie jak osowiały.

 

Gdy ją spotykał często o świcie.

To tracił głowę swą całkowicie,

Uwielbiał patrzeć jak zwiewnie pląsa

Po lasach, sadach, rozległych łąkach.

 

Jak tańczy sobie samotnie walca

Z wrodzoną gracją, lekko na palcach,

Poranną rosą źdźbła trawy mizia

- Świata poza nią wokół nie widział.

 

I był jak dziecko we mgle zgubione

Nie wiedział biedny, w którą pójść stronę.

Zauroczony stał, ciężko wzdychał

I się rozpływał w mglistych zachwytach.

 

Miłość jest ślepa, choć sam z natury

Zimny był raczej i dość ponury,

Lecz Mgiełka była tak zjawiskowa,

Że nie chciał dłużej uczucia chować.

 

Zaprosił zatem pannę na spacer,

Stąpali cicho po lesie razem

I się trzymali mocno za ręce,

On w wiatr ubrany, ona w sukience.

 

Białej, powabnej z długim welonem,

Oboje mieli chłodne swe dłonie,

Lecz serca mieli bardzo gorące,

Para niezwykła – Mgiełka z Miesiącem.

 

Wnet ogłosili swe zaręczyny,

Nie chcieli zwlekać z tym aż do zimy.

Ona spowiła go swoim szalem,

On z jarzębiny dał jej korale.

 

Dni im mijały szybciutko dżdżyste,

Noce zaś były tak powłóczyste,

Jak ich spojrzenia, długie, splątane,

On jej do ucha szeptał nad ranem:

 

- Bardzo cię kocham, wiele nas łączy,

Ale co piękne kiedyś się kończy.

I ja niestety odejdę wkrótce,

Lecz nim rok minie, znowu powrócę.

 

Odszedł niedługo, grudzień się zaczął,

Ona zmrożona wielką rozpaczą

Łzy swoje szroni, osadza szadzie,

A wszystko z żalu po Listopadzie.

 

Lecz chociaż tęskni, bardzo się smuci,

Żyje nadzieją, że kiedyś wróci.

Wtedy ślub wezmą i się nie spiesząc

Przetańczą razem calutki miesiąc.

 

Rys. Dot:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Marek.zak1

 

Dzięki Marku. Taki mamy klimat :)

@beta_b

 

Dziękuję pięknie pani Beato. Tak mi jakoś w duszy gra. Trochę romantycznie, trochę dziecięco, i jeszcze tli się szczypta humoru (mam nadzieję).

 

Pozdrawiam cieplutko :)

Opublikowano

Witaj -  miło przeczytać tak ozdobiony miłością wiersz.            

                                                                                                 Pozd.

                                                               

Opublikowano

@Franek K

Witaj Franku

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo sympatyczny i zgrabny wiersz dla dzieci (i nie tylko)
Tak niezobowiązująco  pozwoliłam sobie w niektórych miejscach go "wytłuścić", żeby (jak dla mnie oczywiście) był jeszcze zgrabniejszy (dla dzieci!) Są to głównie miejsca z zapychaczami zaimkowymi i takie, w których czuję niezręczność językową. 
Pozdrawiam ciepło, miłego popołudnia
 

"W Mgiełce zakochał się raz Listopad
Schudł aż z miłości i z liści opadł, /Aż schudł z.../
Tak przesłoniła jego świat cały,
Że snuł się smętnie jak osowiały.

 

Gdy spotykał często o świcie.
To tracił głowę swą całkowicie,    
Uwielbiał patrzeć jak zwiewnie pląsa
Po lasach, sadach, rozległych łąkach. (,)

 

Jak tańczy sobie samotnie walca.
Z wrodzoną gracją, lekko na palcach,
Poranną rosą źdźbła trawy mizia. /trąca/
- Świata poza nią wokół nie widział. / mógłby mgły taniec chłonąć bez końca/

 

I był jak dziecko we mgle zgubione
Nie wiedział biedny, w którą pójść stronę.
Zauroczony stał, ciężko wzdychał
I się rozpływał w mglistych (-w) zachwytach.

 

Miłość jest ślepa(,) choć sam z natury /. Choć/
Zimny był raczej i dość ponury,
To ona był tak zjawiskowa,
Że nie chciał dłużej uczucia chować.

 

Zaprosił zatem pannę na spacer,
Stąpali cicho po lesie razem
I się trzymali mocno za ręce,
On w wiatr ubrany, ona w sukience.

 

Białej, powabnej z długim welonem,
Oboje mieli chłodne swe dłonie, /niezręczność językowa/
Lecz serca mieli bardzo gorące,
Para niezwykła – Mgiełka z Miesiącem.

 

Wnet ogłosili swe zaręczyny,
Nie chcieli zwlekać z tym aż do zimy.
Ona spowiła go swoim szalem,
On z jarzębiny dał jej korale.

 

Dni im mijały szybciutko dżdżyste,
Noce zaś były tak powłóczyste,
Jak ich spojrzenia, długie, splątane,
do ucha szeptał nad ranem:

 

- Bardzo cię kocham, wiele nas łączy,
Ale co piękne kiedyś się kończy.
I ja niestety odejdę wkrótce,
Lecz nim rok minie, znowu powrócę.

 

Odszedł niedługo, grudzień się zaczął,
Ona/,/zmrożona wielką rozpaczą/,/
Łzy swoje szroni, osadza szadzie,
A wszystko z żalu po Listopadzie.

 

Lecz chociaż tęskni, bardzo się smuci,
Żyje nadzieją, że kiedyś wróci.
Wtedy ślub wezmą i się nie spiesząc
Przetańczą razem calutki miesiąc."

 

 

Opublikowano

@Waldemar_Talar_Talar

 

Dzięki Waldku. Wielcem rad :)

@ais

 

Dzięki Ais. Trochę liryk, a trochę nie :)

@opal

 

Dzięki Moniko, że się tak merytorycznie pochyliłaś nad tym tekstem. Z niektórych "zapychaczy" nie da się jednak zrezygnować. Niektóre są faktycznie zbędne, ale użyte w celu utrzymania rytmu (co jak wiesz łatwe nie jest). Koniecznie chciałem użyć "świata poza nią nie widział" z powodu "mglistego" kontekstu. Tak samo było z przesłanianiem. Najlepsze byłoby "mu", ale nijak mi to nie sztymuje. Z "mizianiem" się nie upieram, choć to słowo bardzo mi się podoba ;) A dlaczego wytłuściłaś "choć"?

Opublikowano

@Franek K Racja, racja

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zmieszczenie się w rytmie i rymie, jeszcze w wierszu dla najbardziej wymagającego odbiorcy, czyli dzieciaczków, łatwe nie jest. 

Cieszę się, że z takim luzem przyjąłeś moje czepialstwo

 

Rozumiem Twoje wybory, oczywiście, że tak! (Choć co do "miziania", to u mnie jest akurat odwrotnie - alergia pełnoobjawowa na to słowo)

 

Co do "choć", to zamieniłabym poprzedzający przecinek na kropkę i stąd potem wielka litera 

 

Serdeczności, Franku

 

Opublikowano

@opal

 

Merytoryczne uwagi zawsze w cenie. Po to między innymi jest forum. Jeśli chodzi o o mnie, to czepiaj się częściej ;), może się w końcu czegoś nauczę.

 

Dzięki raz jeszcze.

 

Serdeczności odwzajemniam :)

Opublikowano

Ech ta Mgła

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ileż to serc złamała

Śliczny wiersz

Urzekła mnie Twoja historia

 

Opublikowano

@dot.

 

Dzięki Dot. Zazwyczaj to chłop jest wszystkiemu winien ;0

@Gosława

 

A ile wypadków spowodowała?

To nie moja historia. Jam był tylko "światkiem" i to żem opisał ;)

@dot.; @opal

 

Cosik pogmeramy i bedzie :)

Opublikowano

@Franek K taaaa "światkiem "koronnym

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wypadki chodzą po ludziach

Mgła świat przysłania jednak jeńców ze sobą nie bierze

@dot. Samo życie

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...