Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Półmartwy


ozzy9509

Rekomendowane odpowiedzi

Opole 16 września 1995, godzina 2:06. Końcówka XX wieku, szpital porodowy na Witosa. Na dworze szaleńczo niebezpieczna burza, gałęzie łamały się jedna po drugiej, wszystkie kosze zostały zmiecione przez wiatr. Krople deszczu intensywnie uderzały w dach niczym spadające z drzewa żołędzie na blaszaną pokrywę. Na pierwszym piętrze w pokoju numer 101, zapłakana kobieta właśnie rodziła. Jej krzyki były porównywalne z odgłosami burzy na dworze. Grupa lekarzy po wielu trudnych próbach wyciągnęła malca. Doktor Ryszard Kot właśnie przecinał pępowinę, chwilę później lekarka podała dziecko matce, ojciec został wpuszczony do środka.

 

Dziecku nadano imię Tomasz, była to szczęśliwa chwila dla całej trojki. Doktor Kot wziął dokumenty do wypisania, podążył do swojego gabinetu na wyższym piętrze. W międzyczasie reszta lekarzy zajęła się sprzątaniem po kolejnym udanym porodzie. Gdy doktor Kot wjechał windą na drugie piętro, ku jego zdziwieniu dwie lampy nad jego gabinetem błysły i straciły swój blask. Wszedł do swojego gabinetu numer 210. Obok  gabinetu doktora Kota po lewej stronie znajdował się pokój doktor Moniki Lepinskiej,  po prawej kuchenka pracownicza, a naprzeciw archiwum z dokumentacja techniczna szpitala. Doktor Kot zaczął wypisywać dokumenty, włączył radio, leciał stary dobry kawałek John’a Denver’a „Take me Home, Country Road’s”. Czasy młodości doktora, kiedy to studiował jeszcze medycynę na Oxfrod’zie w Londynie.  Uczęszczanie na mecze Chelsea to była tradycja, wieczorne wypady z kumplami w każdy czwartek na Piwo do Hooters i na pyszne panierowane skrzydełka. Kelnerki w skromnych strojach, gdzie nuta erotyki w pośladkach każdej kelnerki potrafiła stworzyć nutę zapomnienia, każdy z klientów był gotów zamówić jak najwięcej byle mieć przed oczami piękne pośladki kelnerek. Rozmarzony wspomnieniami doktor zapomniał o wypisaniu papierów, dla świeżo narodzonego Tomka, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi doktora. Na odpowiedź „proszę wejść”, drzwi się nawet nie uchyliły, ale ponowne pukanie się rozległo. Doktor wstał otworzył drzwi ale nikogo nie zastał, zamknął je po czym ponownie usłyszał pukanie do nich. Ponowne otwarcie, ponowna pustka, doktor wyszedł na korytarz, lampy nad jego głową ponownie świeciły. Natomiast jedna koło windy migała, na końcu korytarza było duże lustro na cała ścianę. Uwagę  doktora przykuła pierwszorzędnie lampa, lecz gdy spojrzał pod nią na lustro zamurowało go, gwałtowanie obrócił głowę w druga stronę. Po drugiej stronie nikogo nie zastał, Doktor Ryszard ponownie spojrzał w lustro, nie zobaczył tego samego co wydawało mu się widzieć prędzej. Na lustrze pozostała tylko data oraz godzina napisana krwią, 16/09/1995 2:06.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłam wiele niepotrzebnych powtórzeń wyrazów "gabinet" i "doktor". Zwróciłabym również większą uwagę na interpunkcję, która czasem jest, niekiedy jej nie ma, a i bywa, że jest, lecz w złym miejscu. 
Spodobał mi się wgląd do wspomnień doktora Kota, niemniej jednak motywy migających lamp oraz pisanych krwią dat na lustrach uważam za dosyć trywialne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...