Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

A jeżeli istnieje jakiś inny wariant

Ziemi, bardzo podobny do naszego, ale

inne detale drobny druk kładły na gwarant

zimnej symetrii rakiet, w niej Ziemia lustrzane

 

miała pakty ze Słońcem i satelitami,

a jeden z nich, pozorne odnalazł odbicie

na ekranie radaru, gdzie punkcik się zjawił,

potem kolejne cztery, na regulaminie

 

doskonale zapomniał jak liczyć na siebie

Stanisław Jewgrafowicz Pietrow. - I dlatego

jakiś inny ty, jeśli w ogóle istnieje,

chodzi po tamtej Ziemi - dźwiga cię nie wiedząc

 

na co liczysz.

 

 

Witam, mam zagwozdkę językową, chodzi o słowo gwarant . Czy można powiedzieć położyć coś na gwarant, czy raczej poprawniej byłoby - położyć coś na gwarancie... Tak jak położyć coś na stole, ale przecież mówimy często - położyć coś na stół, połóż to na stół... itd.. nie mam pojęcia, proszę o rzeczową pomoc, kogoś kto lepiej zna się na gramatyce.

Bo powiedzenie, że symetria rakiet pomiędzy USA i ZSRR była gwarantem pokoju jest chyba poprawne... A jeśli nie do końca to chyba można zrzucić to na licentia poetica...

Słownik pokazuje, że poprawnie byłoby - na gwaranta, zatem czy można to odmienić analogicznie do stołu - na stół...?

Edytowane przez Jan Paweł D. (Krakelura) (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

A jeśli Ziemia krąży w odmiennej wariacji,

w wymiarze podobnym do naszego, detale

jednak inne drobny druk kładły na gwarancji

zimnej symetrii rakiet, planeta lustrzane

 

miała pakty ze Słońcem i satelitami,

gdy jeden z nich pozorne odnalazł odbicie

w czarnej tarczy radaru, gdzie punkcik się zjawił,

potem kolejne cztery, na regulaminie

 

doskonale zapomniał jak liczyć na siebie

Stanisław Jewgrafowicz Pietrow. - I dlatego

jakiś inny ty, jeśli w ogóle istnieje,

chodzi po tamtym globie - dźwiga cię nie wiedząc

 

na co liczysz.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @wierszyki Zgadzam się, jestem łasuchem dobrych snów, ale te świadomie skrócone są dobre, jak bywają szybkie i intensywne. :D
    • @Migrena Bardzo dużo wiersza w wierszu, osobiście ropuchowi takiemu jak ja za dużo jest tu wszystkiego. Mniejsza o inszość, że powtarzają się zapachy: pachną krwią, potem, kurzem i strachem, by później zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, tudzież bodźce: zimno metalu; chłodzi się jak stara stal oraz dwukrotnie pikujący monitor. O krwi już nawet nie będę wspominał – wszystko jest krwawe, zakrwawione. Nawet sala z tytułowej 117 zamienia się w 17, ale to już szczególik.   Sprobuj to napisac w tytulowych 117 slowach, mysle ze przekaz moze byc nawet duzo mocniejszy..    przykladowo:   Sala sto siedemnaście pachnie chemią i gnijącym życiem.   Twoje ciało jest jak spalony list, a kości skrzypią pod palcami.   Trzymam Twoją dłoń, która pachnie krwią i strachem, ale wiem, że to już tylko ciepło, które odpłynie.   Aparatura mruga, monitor pikając ogłasza koniec. Pielęgniarka nie patrzy, bo słowa już nie wystarczą.   Moje serce staje jak pies pod zamkniętymi drzwiami. Chciałbym Cię nakarmić dniami, których nie było, ale życie odchodzi cicho.   Kiedy aparatura milknie, gaśnie światło.   Zostaje cisza – ciężka, jak mokre poduszki. Ale ta cisza to Ty. Już nie w bólu. Oddychasz we mnie, twarda i brutalna, jak nieoswojone życie.    
    • @Waldemar_Talar_Talar ... nie zapomnij zabrać jej będzie udany dzień  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Łup, łup, łup, drap, drap, stuk, stuk. Co tam znowu za cholera się dobija? Licho w drzwiach staje ubłocone, Mizerota nosem pociąga, zasmarkaniec.   Prześcieradło dziurawe z siebie zrzuca. Uuuu... dobry człowieku, odzieniem ratuj, Bo na chleb nie zarobię z dziurami na tyłku. Oj, ty nieszczęśniku! w bajkach cię sponiewierali.   Jak ci na imię? „Beztwarz” za mną wołają. Kto ci taką krzywdę zrobił, dziecino? Wydziergam ci sweter ze słów aksamitnych, Portki uszyję z akcentów na twoją miarę.   Czapeczkę z rymów uplotę, wepnę orle pióro, Cekinami metafor przyozdobię cię całego. Co tam stoisz w mroku? oj, nieładnie! Manekina podszczypujesz, kawalerze?   Uchuchu, buahhaha, dzyń-dzyń tylko słychać. A puknij ty się w głowę, casanovo bez majtek. Miarę muszę zebrać, nie garb się, stój bez ruchu, Chuchro z ciebie, a nie duch, z metra cięty krasnal.   Uszy brudne, ośle, ty chcesz dzieci straszyć? Jak przywołam sobie pamięć z dawien dawna, To potwór kosmaty siadał mi na rogu łóżka, A ja nie miałam odwagi zerknąć spod kołdry   Kto mi tam zjada nogi; chrup, tylko słyszałam, Uszy zakrywałam przed wyciem ludożercy. Ciach za nos! boleśnie mnie chwytał, podlec, Wlókł z łóżka na pożarcie — takie były czasy.   Nóg nie umyłeś z lenistwa? dawaj, szybko. Tu — miednica, szare mydło, wodą się polewaj. W końcu idziesz między ludzi, ty flejtuchu. Ile klas skończyłeś w szkole duchów?   A ile korytarzy? buhuhu, co, pod górkę było? Dyplom masz z Collegium Duchum? Powodzenia, idź, ciamajdo, straszyć koty! Ubierz się choć, i na golasa narobisz popłochu...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...