Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Drogą na skróty?


Rekomendowane odpowiedzi

Drogą na skróty?


Grzech wydaje się łaskawą dłonią 
Pragnącą przywitać każdą duszę 
To oczy tobie w ciemności zapłoną!
Czy do przywitania go cię skuszę ?


Przecież to dłoń, co korzyść niesie 
Puchar luksusu, krew z żył sukcesu 
Nie byłeś bliżej, ochota ci pnie się 
Lecz po krawędziach spłynie sedesu 


W rozkład gnoju przy wtórze robaka
Pcha się nadziei pełna dusza twoja
Nadziei marnej, jak ostatnia pokraka 
Płoniesz i ty gniewem - tak jak Troja 


I po cóż witać w sercu grzech ciężki ?
Dlaczego wolisz łatwizną odziać czyn ?
Czy honor twój jest aż tak niemęski ?
Czy bandyctwo moralne wiedzie prym?


Możesz wieczność przytulić z ochotą 
Ale i piekieł otchłanie zdobić klęską 
Droga cięższa i warta to ta piechotą 
Inna przykryje wiarę żałobną wiązką 


Autor: Dawid Rzeszutek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wierszu wydobywasz na powierzchnię wewnętrzny konflikt i konieczność wyboru każdego z nas: między wszchobecną pokusą grzechu, a głęboką wewnętrzną potrzebą czystości... Wydobywasz go i ubierasz w podniosłe, wręcz zabrwione patosem słowa i sformułowania. Nie rażą mnie one jednak, bo podkreślają wagę tego problemu i nadają przesłaniu charakter (koniecznego) apelu, zachęty i nagany. Odważnie napisany wiersz. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj (jak zawsze - dobra) Duszko!

 

( SPORO NAPISAŁEM, ALE TAK LUBIĘ, RAZ - WYRAŻAM SIEBIE NA WIĘKSZYM SKRAWKU TEKSTU, A DWA DAJĘ SIĘ PRZY TYM LEPIEJ POZNAĆ)

 

Pierwsze, co chciałbym poruszyć, to fakt bardzo pozytywnych wrażenia związanych z tobą. Nie dlatego, że pochwalasz czy ganisz - zawsze sprawiedliwie, a dlatego co się rzuca w oczy - że robisz to zdrowo, racjonalnie i wedle wartości, które również mi przyświecają, a niekoniecznie je uwydatniam w sposób pełny, czyli taki jaki bym od siebie oczekiwał. - Co umiejętnie zauważasz.
 


W tym fragmencie zaznaczasz pewną cechę swoją, która dziś staje się archaizmem, w dobie lewego toru myślenia i paradoksów i mankamentów z nim związanych, czyli to, że kierujesz się moralnością, podziałem na dobro i zło, na grzech i dobry uczynek, co sam wyjątkowo mocno w człowieku cenię. Tak, nie można zapomnieć, że krzywda i pomoc, to antagonistyczne pojęcia, które nigdy nie zostaną wyplewione z ludzkiego życia, a jedynie może nam zostać zamazane ich pojmowanie, a inaczej mówiąc - możmy zostać oślepieni i tym samym ogłupieni, że one nie istnieją. Może powstać perspektywa, która w sposób śmiały będzie dualizm negować, a wprowadzać mnogość parametrów oceny, często udowadniać, że zło nie istnieje. Nie zapominajmy też, że moralność katolicka, to ciosane przez wieki narzędzie oceny czynów i jeżeli założymy, że przetrwaliśmy dzięki tym wzorcom 2 .000 lat i nadal trwamy, to chyba niezły wynik! Dlaczego więc mielibyśmy zapominać o tym fundamencie? Osobiście nie wiem i wolałbym, aby tak się nigdy nie stało.
Ale do rzeczy! Tak, masz rację, wybór gdy zakładamy dwie możliwości, wydaje się oczywisty, (dwie możliwości - określone można uznać za banalne, zapyta ktoś tylko dwie? Ale jest to określenie ogólne, ale i dosadne i pewne, bo wszystko pomiędzy nimi to pół środki, a do tarczy zawsze celuje się w sedno, a nie w pomiędzy końcem a środkiem, nie czyni się trochę źle i trochę dobrze, a stara się o jak największe dobro i minimum zła) każdy dobry wybór i mądry - wiąże się  z trudnością. Pamiętajmy - do wielkich celów dochodzi się stromym zboczem, po którym co rusz turlają się w naszym kierunku skały. Jest to niby Syzyfowa praca, ale doznając finału, okaże się, że warto było iść tą drogą. Bo człowiek, który odczuwa spełnienie i zadowolenie z czynienia dobra, to człowiek wspaniały i wartościowy. To istota, którą, ogólnie można uznać za  z wszelakich stron przydatną społeczeństwu.
Jest jednak tak, jak piszesz... Wewnętrzny konflikt jest w nas często w sytuacjach skrajnych. Szczególnie gdy musimy forsować się podczas decyzji o działaniu, gdy kierujemy się słusznością.

 

 

Czuję, kiedy piszę w sposób patetyczny, podniosły, ale nie boję się tego, mimo że współczesna poezja, z niewiadomych mi przyczyn, tej stylistyki się wyzbywa. Czyż wydaje się nam, że podniosły charakter, zbudowany ewidentnie na emocjach osoby piszącej, tych mniej lub bardziej uświadomionych, które osobiście chwalę i cenię, bo nadają żywotności treści, niejako budzą nasze wyższe stany duchowe, pozwalając pomyśleć o triumfie, nie tylko nas, ale również wartość czy chwili, czyli tego co ważne "w naszym" prywatnym odczuciu, dziś już nie ma znaczenia? Rozumiem, że patos był cechą wielkich wydarzeń i należy do archaizmów, ale przecież wielkim wydarzeniem są nasze emocje, nasze miniaturowe w skali świata, ale wielkie w skali naszego życia wrażenia wywołane drobnostkami, o tym m.in. jest poezja,  o impresji osobistej. Przecież zobaczenie jeża w jesienną noc podczas gdy mieszkamy w mieście, jeża, który przecina chodnik przed tobą, to tez wydarzenie u osoby wrażliwej o ważnym i podniosłych charakterze. Krótko mówiąc - gdy wielki świat nas otaczający nie pozwala na wzniosłe momenty, to czy nie powinniśmy zrobić ich z małych dla świata a wielkich dla nas odczuć i wywołanych nim wrażeń? Impresjonizm to określenie mówiące o uchwyceniu chwili, dosłownie jej magii.
Tak jak pisałem, ta powaga chwili, wzniosłość może dotyczyć triumfu wartości dla nas ważnych, a dla świata drobnych. Wartości moralnych podczas pomocy bezdomnej osobie, czy wartości emocji, które wzbudził jeż, czy nawet spadający jesienny liść, który jest symbolem ponadczasowym i wielozakresowym, bo prócz swojej ewidentnej śmierci lub odcięcia się od pępowiny drzewa i pewnych duchowych narodzin, lub chwil życia poza "domem", czyli też dojrzałości, lub symbolu przemijania, lub nawet starości jako jej samej, lub też jej finału. Lubie mówić, że każdy aspekt rzeczywisty, który jest ważny poprzez symbolikę, w zasadzie wywołaną procesem i jego interpretacją, która zachodzi podczas obserwacji, wydaje się mieć tyle stron, ile diament ma kolorów lub rozbłysków w sobie, albo nawet jednego i drugiego razem. A mechanikę zdarzenia zaobserwowanego można rozłożyć na atomy i na podstawie analizy tego, co jest najbardziej w niej istotne, można porównywać do podobnych mechanizmów, a analogizm doprowadzi do metafory - to tylko taka dygresja.
Więc czy patos w kwestiach prywatnych wrażeń, które w momencie zaniku wielkich wydarzeń wokoło bądź ich nieważności dla nas samych, nie ma żadnego znaczenia?

Na pewno nie dla mnie. I nie zamierzam siebie ani sposobu myślenia zmieniać.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dawid Rzeszutek Dziekuję Ci za tę odpowiedź! Nie tylko za to, co o mnie piszesz, ale przede wszystkim za całość niezwykle interesujących i pięknie ujętych rozważań. Jestem pod wrażeniem i odczuwam radość zobaczenia pewnych zjawisk i rzeczy w jaśniejszym świetle :)

 

Uświadomiłeś mi , że patos jest właściwą formą wobec objawiającej się nam w jakiś sposób tajemnicy czy prawdy tej niezgłębionej i - gdy jesteśmy dostatecznie na nią otwarci - poruszającej nas do glębi rzeczywistości, która jest wokół nas , i ktorą my sami jesteśmy... Powiedziałabym nawet - ona zasługuje na ten patos, na nasz okrzyk zaskoczenia, zachwytu, czy grozy.

 

Przybliżyłeś mi tez sens dualizmu, jako wytyczającego nam cele i drogi, które do nich prowadzą, a więc jako podłoże i treść naszej wierności.

 

Myslę, że wszystko, o czym piszesz, mówi o naszym człowieczeństwie, o tym do czego tylko ludzie sa zdolni... Serdecznie Cię pozdrawiam :)

.

Edytowane przez duszka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...