Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po podstrzyżonej polance biega boso słoneczko.
Przymierza korony kwiatów i unosi się lekko.
W lustrzanym błękicie nieba ogląda sukienki z chmur.
Ciepły wiatr zerka ukradkiem, gdyby zatańczyć on mógł? 

 

Dmuchawce kręcą się gdy czas oddycha myślą marzeń.
Wyściełane bielą łoże, kiedy Cię w nim zobaczę?
Uczesane złote włosy dotykają teraz snów.
Ty wybierasz mi już stroje - lepiej ubierz w oddech swój. 

 

Płatki barwne jak uśmiechy wabią pszczoły w swe łona.
A ja czekam wciąż na Ciebie w portret lata wpatrzona.
Niech poezję miłość tworzy zapisaną w duszy Boga.
Spójrz motyle jak fruwają, czy były w Twoich dłoniach? 
 

Opublikowano

@M.A.R.G.O.T Będę Cię oglądał obrazem Rembrandta,
                           miłość między nami jak brama otwarta.

                           Ona przecież wolna - zwiewny ptak w obłokach,
                           powiedz proszę prawdę - kocham, kocham, kocham!
 

Pozdrawiam Margot.

Opublikowano

Witaj - słodko że palce lizać - warto było zajrzeć...

                                                                                               Uśmiechem pozdrawiam.

                                                                                                      

Opublikowano (edytowane)

@[email protected]

Najpiękniejszy obraz nieba,

gdy słoneczko jest w objęciach

boskich ramion z białych chmur.

Ty jesteś boski, jesteś mój!

 

Anioł ubrany w koszulę

pieści mnie słowem tak czule.

Odgarnia promienie jak chce.

Kocham Cię, Ty dobrze to wiesz.

 

Miłość jest jak lato na łące. Wszędzie serca kwitnące :)

Pozdrawiam Grzegorzu :)

@Victoria dziękuję bardzo. Pozdrawiam cieplutko.

@Waldemar_Talar_Talar :) pozdrawiam serdecznie.

Edytowane przez M.A.R.G.O.T (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@M.A.R.G.O.T Moja łąka a Ty w kwiatach,

                           róże złote w wianek wplatam,

                           Później włożę Ci na skronie

                           i obejmą Cię...  me dłonie.

Kłaniam się pięknie.
                          

Opublikowano

@Kot he he no krowa je trawę. Mogła to być i krowa :)) 

hm...te dmuchawce to wiesz... chodzi o te chwile, które zbyt wolno płyną, gdy się za kimś tęskni. Wiadomo, że dmuchawce są białe i gdy tak zdmuchnie się je w krainę marzeń to już tak się bezwiednie nie kręcą. Mogą wyściełać łoże pragnień :)

Pozdrawiam.

P.S. nie przejmuj się, ja też Twoich wierszy nie do końca rozumiem :) Miłego Dnia życzę :)

@Kot ale "Stało się..." jest fajne :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...