Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 


Poszłam kiedyś do lasu, w którym nigdy nie byłam i nigdy nie będę. Więc poszłam, i zdębiałam nie wiedzieć czemu, bo to był las iglasty.

 

Sosny nostalgicznie mruczały świerkom do uszek w barszczu. Mech pieścił dziewiczą ziemię, łaskocząc ją gdzieniegdzie po wzniesieniach i uniesieniach. Dzięcioły pukały drzewka, ale odkąd wykryto u nich ADHD z tendencją samobójczą, drzewka czule pukały również dzięcioły.

 

Sarny przechadzały się w tę i z powrotem, tam i nazad i tak w kółko graniaste. Łanie na polanie kąpały się zupełnie na golasa w strumyczku w letnim słońca promyczku.

 

W krzakach z kosmicznymi teleskopami Hubble’a siedziały dyszące zające. A jelenie na arenie robiły striptiz, rozbierając się bardzo ponętnie z poroży.

 

Wilki walczyły o względy babci Czerwonego Kapturka. Podchmielone żubry zaczepiały łanie. Lisice próbowały pozbyć się bobrów, ale te uparcie wracały na swoje miejsce w trójkącie bermudzkim.

 

Idąc dalej, ale już bliżej zobaczyłam jak dziki z wielką gracją, delektują się tłustymi dupkami (żołędnymi). Rozkosznie rubaszne, niezgrabne, z dzikością tratowały wszystkie okoliczne szyszki. To był ich rytualny wstęp do… ale to już po dwudziestej drugiej mogę zdradzić, na razie ciiiichosza.


Ja tam miód jodła i wino piła i polecam spacery, bo są dobre dla cery.

 

 

 

  • ais zablokował(a) ten utwór
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 zrobiłaś niesamowity klimat wraz z utworem czyta się go doskonale. Tak trochę nie mogę tego przeżyć bo pierwszy raz od lat nie udało mi się kupić biletu na konkurs na żaden etap. Choć mój faworyt zwyciężył nie byłem zadowolony bo 17 letnia Chinka skradła moje serce. Nie rozumiem decyzji sędziowskiej pomimo jego wirtuozerii, w grze jego nie było polskiego ducha polskiego dworu i polskiego kompozytora a wiersz bardzo inteligentny i na czasie!!!
    • @nieporadnik   Dobre; żyto żrą i na drzewo też wejdą.        
    • @Simon Tracy śmierć nie jest mi obca, już się z nią zapoznałem i często ma ludzkie oblicze. Ja ją wręcz zaplanowałem, tylko w momencie wchodzenia w jej objęcia silniejsze były oczy mojej mamy, które przebiły się przez śmierć. Poezja to było remedium na moje stany. Przez długi czas moi przyjaciele znając moje jesienne skłonności nękają mnie telefonami. Czy jeszcze o nich pamiętam tak pamiętam, czy jestem im wdzięczny nie wiem raz tak raz nie. Półtora roku temu ożeniłem się i chyba to był przełom, kiedy powiedziałem śmierci że musi jeszcze poczekać. Moja żona wie że ja śmierci się nie boję i każdego dnia upewnia się że nie chcę pójść w jej ramiona. Patrzy na mnie z taką miłością że mnie rozczula - w końcu mam dla kogo żyć. Znajomi pomogli mi wydać tomik moich destrukcyjnych wierszy. Nie były one szczególnie okrutne bo tych dla mnie najbardziej destrukcyjnych nie dałem a i tak powodowały w ludziach duże emocje wraz z ich odrzuceniem i nie czytaniem mojego piekła. Dla mnie jednak to jest dziennik, który czytam sobie gdy dopadają mnie czarne myśli i jest mi lepiej. Mój serdeczny przyjaciel twierdzi że ludźmi z grupą krwi 0Rh+ trzeba się specjalnie zajmować bo są bardziej samodestrukcyjni. I może coś w tym jest. A może to wszystko to tylko plotki. W każdym razie jest noc 3:35 a ja pomimo zmęczenia piszę wiersz i na chwilę oddaliłem się myślami i przypadkiem przeczytałem twój wiersz i wiem o czym piszesz a to już bardzo dużo. I wiedz że taka poezja też jest potrzebna tylko z gruntu odrzucana przez ludzi bo strach bo obawy o wywołanie wilka z lasu, a ci którzy czują tak samo się nie odezwą ale bardzo ją czują i bardzo im pomaga współistnienie w cierpieniu. Rozpisałem się bo wiersz mnie ujął pozdrawiam 
    • E, ty babo, a... be; już masowo sam żuje baobaby te.    
    • Przed obiadem   na pusty żołądek nie sposób przyłożyć myśli  szybują jak sępy przed wyżerką skręcają się kiszki w tasiemcowy głód zakręty tylko znają  wzrokiem pożerane i surowe  nieugotowane smakowitości  Nos drażniące zapachy kucharskie i pyszne opowieści  A po obiedzie zostały tylko pytania i niepewne odpowiedzi. Kropka bez końca.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...