Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak jak w życiu. Najpierw głaszcze i pieści, a potem... pałą w łeb. Niestety, tak bywa. Przykro mi, że i mój tekst wpisał się w taki schemat, ale... no cóż czasami też nie ma innego wyjścia. Szczególnie jeżeli może z tego wypływać jakaś nauka chroniąca przed jeszcze większą tragedią. A czy może? Nie wiem.

Dzięki, że zajrzałaś.

Również serdecznie pozdrawiam :)

 

 

 

To jesteś drugą osobą, którą znam, a która boi się ptaków. Lęk dla mnie niezrozumiały, ale jak widać może się zdarzyć.

Dzięki że zajrzałeś.

Pozdrawiam serdecznie :)

 

 

Jedni lubią psy, a nie lubią kotów, inni znów lubią koty, nie znoszą psów itd., itp. Osobiście szanuję wszelkie stworzenie i nie czuję do niego niechęci, aczkolwiek, tak jest np. w przypadku gołębi, rozumiem problemy jakie niesie ze sobą nasza wzajemna koegzystencja. Inna sprawa, że nie zawsze jestem zachwycony tym. jak my, ludzie, próbujemy te problemy czasami rozwiązywać. Często w sposób bardzo nieludzki i bezmyślny, nawet jawnie łamiąc stanowione przez nas samych, ludzi, prawa.

Również pozdrawiam :)

Opublikowano

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wszystko jest względne, jak mówi klasyk :))). Ta sama roślina raz może być chwastem, a w drugim przypadku bardzo cennym lekiem. Nie wiem, ale tak też może być np. z gołębiami, mają w końcu grono swoich zagorzałych wielbicieli. Te miejskie są ostatnio tępione i prześladowane, ale... Jako dziecko byłem kilka razy w Krakowie i jedną z największych atrakcji był dla mnie Rynek Mariacki na którym było więcej gołębi niż ludzi. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie było moje rozczarowanie, gdy po jakimś czasie odwiedziłem Kraków, a w nim obowiązkowo Rynek Mariacki i nie zastałem na nim żadnego gołębia. To miejsce wydało mi się wtedy jakieś takie opustoszałe.

Jeśli chodzi o "gołębie serce", to zwróć uwagę, że użyłem tego sformułowania w odniesieniu do jego pojemności, a nie dobroci. Wszystkie prymitywne istoty cechuje z reguły wysoki poziom okrucieństwa, ale to, ze względu na ich prymitywność, też pozostaje względne. Wszystko zależy od tego jak na nasz świat patrzymy.

 

Pozdrowienia odwzajemniam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie mogłam już dłużej żyć w kłamstwie, w końcu pokazałam swoją prawdziwą twarz wkurzonej wredoty :]

 

Gołębie mają jedną zaletę - jedzą robaki, których jeszcze bardziej nie lubię, hahaha

 

I tak zupełnie mimochodem:

 

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki :). Zastanawiałem się czy ktoś to w ten sposób odczyta, ale jak widać, problemu nie ma :)

Również :)

 

 

 

Johny, napiszę krótko: Jesteś bezbłędny! :))))

Wskazany przez Cię i przez Pawła wers nieco poprawiony. Mam nadzieję, że teraz jest czytelniej.

To ja dziękuję za poświęcony mi czas i tak dogłębną analizę.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ha Ha Ha

Czyli że co? Że wyszło szydło z worka?

Bo samo chciało?

Nie wierzę :)))

 

Co do tego materiału. Mieliśmy kiedyś kolegę w pracy, który hodował gołębie. Co tydzień kupował im worek czy nawet dwa pszenicy. Zapytaliśmy go kiedyś, ile tych gołębi ma. "Nie wim", odpowiedział. "Może czysta, może pińcet. Jak ja niby miołbym je policzyć" :)))). To był prawdziwy gołębiarz ;)

 

Również pozdrawiam :)

 

 

 

 

 

 

 

Dzięki, że zajrzałaś Justyno :)

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Gość Franek K
Opublikowano

Kocham ptaki, ale z gołębiami jest problem. Wywołują ambiwalentne uczucia. Mój ojciec np. najpierw je dokarmiał, a potem zaczął przeganiać. Niezłą schizę na ich punkcie miał też bohater "Gnoju" Kuczoka. Karmił je, a zarazem miał na parapecie odstraszacze (takie deseczki z powbijanymi gwoździami). 

Tak czy siak, ja je lubię. Równie stałe w uczuciach są kruki.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ciekawy jestem czy ktoś się zastanawiał, jak miały przechlapane te miejskie gołębie, kiedy wielkie miasta były na kwarantannie. Myślę, że ta pandemia dotknęła nie tylko nas, ludzi w dotkliwy sposób.

Dzięki za wizytę i pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy przychodzi zieleń, to nic innego nie robię, pakuję się w nią i tak aranżuje dni.
    • W czterech ścianach płonie strach, Cisza krzyczy, serce drga. Na stole zimny chleb i łzy, A w oczach dziecka — koniec gry.   Zagubiony w cieniu win, Własny gniew pożera dni. Chciałem tylko być kimś znów, A zostałem echem krzywd i słów.   Zasłaniasz blizny — wstyd i żal, Mówisz „nic się nie stało”, jak co dnia. Ale nocą słyszysz płacz, To twoje serce woła: „dość już masz!”.   Roztrzaskane lustro wciąż, Pokazuje twarz bez słów i rąk. Czy przebaczenie ma jeszcze sens, Gdy każdy krzyk to nowy grzech?   Nie bij, nie krzycz, nie niszcz snów, Niech miłość wreszcie przerwie ból. Z popiołów wstań i zacznij żyć, Bo w każdym z nas jest światło i krzyk. Niech echo ciszy woła nas, By nikt nie płakał jeszcze raz...       p.s. Tekst jako piosenkę można posłuchać tutaj 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...