Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Mam kota


Pan Ropuch

Rekomendowane odpowiedzi

mój kot spędza ze mną kolejny cały dzień

mój kot ma maślane oczy i siedzi przy mnie na stole

gdy jem

śniadanie

obiad

kolację

 

mój kot łasi się do mnie i patrzy z uwielbieniem jak rasowa dama gdy zmieniam mu kuwetę

mój kot ma kota na moim punkcie i śpiewa mi na dobranoc

mój kot skacze z moich pleców do swojego łóżeczka 

nad ranem przychodzi i czeka aż go zagarnę

czasem tak wcześnie

że sam się boję

 

mój kot uszedł z życiem i wiecznie się czegoś boi

gdyby nie kociary egipcjanka i

angielka nie żył by sobie

a ja nie miałbym kota

 

zaadoptuj zwierzaka

nie bądź padalec

 

 

 

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Andrzej_Wojnowski Miałem czarnego kota przybłędę (sąsiada był, który stwierdził, że jak jedzie się na urlop dajmy na to 14 dni - dwa tygodnie, to kot sobie poradzi sam na dworze bo to kot) Pimpka wychodzący był i schorowany na koci Aids, jadł za trzech, rozpoznawał dźwięk silnika  Nissana Micry  był przyjacielem wszystkich ludzi, i chodził na spacer z Tobą przy nodze jak pies (wzięliśmy go nawet do lasu na spacer :DDD) Udało się nam go podleczyć na tyle, że w końcu mógł być zaszczepiony, dzień po szczepionce zmarł. Nie od niej samej jak wykazała sekcja podobno ktoś lub coś go uderzyło i odczepił mu się przyczep mięśnia pomocniczego oddechowego. Przepraszam za to nagromadzenie dramatu. Starałem się zdać suchą relację. Pozdrawiam 

 

Pan Ropuch 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ais No tak bez łyżki dziegciu toż to się nie godzi ;) Pani AIS przeznaczać pieniądze na ratowanie kotów w Egipcie, ba całą fundację nawet założyć by to czynić. Przecież w Egipcie tak jak wszędzie jest i bieda są i głodne dzieci, a ktoś się uparł, że będzie pomagał kotom to się nie mieści w głowie - to się nie godzi. Te Panie to BOHATERKI, ale w oczach chyba otwartych umysłów, w tych mniej bądź w ogóle to jeszcze jeden powód by wrzucić je do worka - tych złych, pogrzanych i szurniętych phi!... zachciało się kotki w Egipcie ratować... Te brudne to już niestety klisza jak jest postrzegana inność ano tak jak zaraza jakaś (zwykła ropusza prowokacja) 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę mi wybaczyć, ale nie wyrażam zgody na używanie podobnych quasi rasistowskich epitetów w stosunku do ludzi.

Egipt jest brudny, jak wiele polskich (i nie tylko) miast, ale nie nazwałby Pan rodaka-polaka brudnym.

 

Dlatego uprzejmie zwracam się do Pana @Pan Ropuch z prośbą, aby jeszcze raz przemyślał swój zapis.

Wierszowi niepotrzebna jest tania prowakacja, którą Pan był uprzejmy zaprezentować.

 

Z poważaniem,

ais

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ais Z repertuaru najczęściej osłuchanych przymiotników miałem do wyboru: niedomyty, ciapaty, szemrany, itd. etc. Wybrałem brudny ma przykuwać uwagę, ma boleć skoro wydarza się codzień. Zgodzę się to jest rasistowskie tak jak rasistowskie jest mówienie, że coraz więcej białych przybyszów krzywo się żegna i że mam dość ukraińskiego na ulicach. Fleszem po oczach bez certolenia bo się nam ludzie znieczulą. ;)

 

Ps. Czy przez moment pomyślałaś, że to może być mój pogląd i moje postrzeganie?!

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie, nie pomyślałam o tym. Wogle.

 

Podoba mi się wiersz. Jest czuły i delikatny. To niewątpliwie wiersz miłosny.

Więc, ja se go biorą do serduszka oprócz tego okropnego wersu. O.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ais Wiesz co masz Rację(myślałem o tym cały poranek), coś mnie chyba podkusiło, żeby poszokować sobie, zupełnie to niepotrzebne tym razem ;) Usuwam to bo to najprawdziwszy tekst o moim kocim pierdziole z ADHD, który notabene właśnie sobie wymyślił - zabawę w aportowanie za Uwaga! patyczkiem z waty do pedicure Pani Żaby (jej ukochane) :D Pozdrawiam

 

Pan Ropuch

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja 4letnia córka ostatnio skądś przywlokła kota

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Okazało się że z brzuchem no i czekamy na szczęśliwe rozwiązanie!!!!

Żeby nie było mamy już 4koty, psa dwa stada perliczek, 10kur plus kogut, 4gęsi o królikach nawet nie wspomnę! 

Noż quzwa 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pan Ropuch weź mnie nie denerwuj nawet! 

Na szczęście wszystko po podwórku biega bo ja jestem uczulona na pierze i sierść☺

Masakra ☺

Tak to jest jak w domu sami pasjonaci 

i hodowcy 

A mięso muszę kupować bo przeca tego co wyhodują nie zjedzą☺ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gosława Pisz książki dla dzieci albo opowiadania. Swoją drogą, że te koty za tym ptactwem nie ganiają. Moja bźdzągwa to ma słabość do gołębi oj ma! Jetem pełen podziwu i uznania dla CIEBIE tyle zwierząt tyle zwierząt Doktora Dolittle! :DDD

 

Pan Ropuch 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pan Ropuch nie potrafię pisać opowiadań 

Mam zbyt ubogi słownik☺ i mówię to zupełnie poważnie 

 

Koty znają swoje miejsce w szeregu 

Zresztą ptactwo jest na wolnym wybiegu i nie wchodzą sobie zwierzęta w drogę☺

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ile się na te zwierzaki nabluzgam nakrzyczę ale jak króliczyca odrzuciła młode to ogrzewałam je na wlasnym brzuchu a później osobiście wykarmiłam kozim mlekiem i specjalnym poidełkiem ze smoczkiem przeznaczonym do odkarmiania kotów☺

To już prawie Matka Teresa

@Pan Ropuch indorów nie mamy właśnie z tego powodu

A żeby było śmieszniej to ja mieszkam na obrzeżach sporego miasta

Zarzekałam się że nigdy więcej wsi ziemi i zwierząt 

No i O!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...