Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

                          ––?/––

Anton otwiera oczy całkowicie zlany. Od czubka głowy do zakończeń palców u nóg, cząsteczki potu okrywają słonym całunem ciało. Powodem jest sen, którego doświadczył. A właściwe końcowe słowa, niosące w sobie… polecenie i nagrodę. Brzęczą w głowie, niczym stado rozkazujących much. W końcu patrząc w sufit, powtarza głośno sam do siebie.

 

– Od dzisiaj masz kochać wszystkich ludzi, oraz spełniać wobec nich dobre uczynki.

Sprawa dotyczy szczególnie tych obywateli, którzy będą tobie urągać i prześladować w pełni. Zarówno czynem jak i słowem. Jeżeli wypełnisz misję należycie, to istnieje prawdopodobieństwo, że po śmierci otrzymasz nagrodę, o której na tym padole, możesz jedynie pomarzyć. Czy wszystko jasne?

 

Odpowiada, że tak. Ewentualnie mógłby zapytać, szansa jedna na ile? Ale po co? Szkoda czasu. Lepiej działać zgodnie ze wskazówkami. Byle tylko zegar nie był zepsuty a nagroda wieczna.

  

*

Anton wstaje.

Dokonuje higieny osobistej części intymnych oraz pozostałych. Ponadto zakłada odzienie, wyciąga wczorajszą bułkę, nastawia czajnik i po chwili patrzy przez okno.

 

O cholera – złorzeczy – gdyż gołąb osrał mu głowę. O zwierzętach nie było mowy, więc nie musi kochać. Patrzy pod górę. Wygraża palcem złorzeczącym, opierzonej dupce, co wystaje poza krawędź dachu. Niestety. Ptak ma go gdzieś. Funduje drugą. Prosto w oko.

 

I nagle – w tym samym momencie – przestaje rozmyślać o defekacji ptactwa. Drugie oko zachodzi łzą szczęścia, gdyż dostrzega sąsiada. Najbardziej wrednego z wrednych. Ów go często odwiedza, wrzeszcząc zza progu, że za bardzo… zapierdala na gitarze i tym rzępoleniem, sen z niego płoszy. Nie pozostaje nigdy dłużny. I właśnie ta łajza idzie do niego. To pewne jak śmierć. Tylko po co? Przecież teraz nie gra. Chyba w ogóle nie posiada gitary. Sąsiad jest po prostu złośliwy i już. A że go odwiedzi, to bardzo dobrze. Zacznie wypełniać misję.

 

Po chwili słyszy człapanie za drzwiami i dzwonek.

 

– Otwarte – wrzeszczy Anton o ton głośniej i radośniej.

 

Sąsiad wchodzi.

 

– Wszelki duch pana Boga chwali – słyszy wspomniana łajza.

 

Anton przygotowany na to co zwykle w tego typu okolicznościach, stoi z niepewną miną. Nawet brzdęka paluchem, o prawie spalony i okopcony czajnik. Udaje odgłosy gitary, by sprowokować większą burzę. A niech nagroda będzie proporcjonalna do zasługi, to będzie jak znalazł.

  

– Dzień dobry kochany sąsiedzie – rzecze przybyły. – Tylko nie mów, że mój widok ciebie zdziwił? Bo wiesz... ja tak cichutko… puszyście... jak maleńki kotek świeżo narodzony… to znaczy... czy aby nie przeszkadzam w porannym koncercie?

– Ależ nie – odpowiada zawiedziony gospodarz. – Jeno wyrażę przypuszczenie… choryś ty?

– Poniekąd – odpowiada inny niż zazwyczaj. – Mam problem. Sąsiad… ty mi normalnie utrudniasz.

– Utrudniam? Chyba ty mnie. Miałem sen…

– To sąsiad też… bo ja… też.

– Tylko mi nie mów, że usłyszałeś polecenie.

– Ano Anton. Usłyszałem.

  

W tym momencie następuje konsternacja. Szachowy pat. Wszystko poszło inaczej niż miało pójść. Nie ma powodu do miłowanie bliźniego, bo za cholerę, żaden nie chce urągać i złorzeczyć.

Stoją smutni, myśląc o nagrodzie pośmiertnej. Przelatuje obok jeszcze żywych nosów, niczym łabędzi śpiew.

Nagle Anton doznaje olśnienia. Jeszcze nie wszystko stracone. Może nawet z tego tytułu gitarę kupi a jemu stopery. Przecież tam… w tym poleceniu…

  

– Sąsiedzie! Ty też słyszałeś to słowo?

– Niby jakie?

– Szczególnie.

– No nie… ja pierdzielę… czyli nie tylko…

  

*

Anton otwiera oczy całkowicie zlany. Nic nie słyszał. Wstaje.

Sąsiad też otwiera. Też by nie słyszał głosu w głowie,

gdyby nawet takowy zaistniał.

Zagłuszają go dźwięki gitary.

Po pewnym czasie, spotykają się na korytarzu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...