Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karawana w oazie hindi-urdu


Tomasz Kucina

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   graphics CC0

 

 

etiuda słodko-pikantnego kiczu z kurkumy, imbiru i kardamonu

 

[gdy ona opowiada Bollywood, a on ma głowę pod poduszką]  

w ustroniu pampy biały mknie kondukt

z fatamorgany to wizja
w tle złotej lampy wznosi zwid eunuch
lotna urojeń prowizja
miedziany emir niczym Alladyn
w eter wypuszcza krzywulca
i w wielkiej chlubie swojej pallady
dumny jest niczym Stwórca
lecz ani radża ni dżin w tle lampy
spieczeni skwarem orientu
sami nie wiedzą czy w szponach pampy
jawą czy snem są z odmętu
tu ostrosterny cietrzew w mozole
misternie nastrasza skrzydła
wypięta szyja wielkie nabrzmiałe wole
to azjatyckie prawidła
szkarłatny tobół ciągnie pstry koń
olejków kenzan zachwyca
w pąsowej urnie wznosi się woń
jak biała gołębica

kilometr dalej piaszczysty klimat

wypala oczy szmargdów

w stopy Muslimów pręgą się wżyna

konwoju wagon train masz tu
zgrabne wielbłądy pędzą na cwał
wśród piachów mknie karawana
i błogo w słońcu mieni się kindżał
u pasa swego pana
na rdzawych wydmach kąpie jad skorpion
w zenicie zapomniał cienia
z wielkim mozołem tropi swój rejon
chcąc wdać się w trans ukąszenia
tu młody doża szczerzy swe kęsy
w mlecznym uśmiechu się taja
z żądzą podciąga swoje bryczesy
harem go butą nastraja
gdy insolator skryje się w piachach
śmiało odwiedzi babiniec
w chwale witany pan w grzechu gmachach
wybierze swoją boginię
wnet szorstkim torsem muśnie trzon sutka
piersi stwardnieje suplement
z jej twarzy spadnie zwiewna narzutka
już niepotrzebny element
wtem będą krążyć pępki dokoła
w tilak przypływie mnogości
jedna przez drugą do księcia woła
by jej skosztował nagości
gdy wreszcie puszta uśnie po harcach
półksiężyc schowa się w chmurach
hamada chłodem spocznie na laurach
i w stepie uśnie kuguar
--

* utwór w charakterze żartobliwym, autor w poszanowaniu emancypacji 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście to przyimek komunikujący, "ze wszystkich stron" wokół obiektu uwielbienia - tutaj bollywoodzkiego księciunia z opowieści komentującej film, dziękuję Grzegorzu, zaraz poprawię, błąd ewidentny, przeoczyłem. Fajnie, że jesteś czujny :) Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@[email protected] ja namierzyłem jeszcze jeden ortograficzny, już poprawiłem, "żądzą" (w sensie: żądze, żądza) napisałem przez "rz", mam ukrytą skazę dysleksji, za to otwarty umysł do lingwistycznej analizy, budowania obrazów, coś za coś. Kuba Sienkiewicz z Elektrycznych gitar śpiewał: "Tyle jest różnych pokus strasznie dużo, jak się im wszystkim nie dać - bardzo trudno" - to o tytułowych "żądzach" ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Być może masz rację, jakaś "zadra", emocja w podsumowaniu źle wierszowi by nie zrobiła. Natomiast tak na serio tekst jest w pewnym sensie zawoalowanym (ukrytym) rejestrem stanu męskiej żenady, "ona" (dziewczyna) opowiada "jemu" (chłopakowi) film, opisy (treść tego wiersza)  są więc pośrednio recenzowaniem kolejnego bollywoodzkiego romansidła, trudno więc tu o zmianę wydarzeń, on przykrywa się poduszką ale jej emocjonalnego przekazu - pokornie słucha, ów chłopak (peel) wpisuje się świadomie w absurd tej opowiastki. Wynika tu zasadniczy pożytek, mianowicie - ta jej opowieść to doskonała pożywka dla samej poezji. On słucha cierpliwie, potem napisze ten wiersz, ale już nie w kiczowatych układach tanecznych z tego kina, użyje dopracowanego, wyspecjalizowanego słowa - uczyni jakościowo lepsze dzieło, ta filmowa opowieść jest przewidywalna, jak to we filmach hindustani, po orgiastycznych zbiorowych tańcach następuje oczekiwana cisza, zupełnie identyczna to potrzeba, jak u faceta przykrywającego głowę poduszką, który wręcz marzy o zakończeniu tej solucji filmu dokonywanej przez jego dziewczynę, marzy też o ciszy. Zatem treść tej opowieści jak i sama treść wiersza mają niejako wspólny cel: Żeby wreszcie -->  "hamada spoczęła na laurach", "księżyc schował się w chmurach" i "usnął w stepie kuguar" - czyli w realu, aby --> dziewczyna zakończyła już swoją filmową opowieść, a facet miał wreszcie święty spokój. Dlatego to zakończenie tekstu jest bezemocjonalne, to --> naturalna potrzeba oczekiwanego męskiego spokoju ;)

 

Dziękuję za słówko pod tekstem. Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To cieszę się, że tekst się spodobał. Bollywoodzkie klimaty "wyposażone" w "liryczny silnik", poprawiają jak widać osiągi tego "bolidu", biorąc pod uwagę chociażby ostatni mój komentarz, oczywiście żartuję, jak to ja, mnie trzeba brać w duży nawias, bo czasem wymykam się spod kontroli Iwonko. - Dobrze, - ze mną jak z dzieckiem, zaraz przeniosę te "ruchliwe" ;)) emotikonki na sam "spód" wiersza, od spodu mogą się "ruszać" skuteczniej ;D Mrugam oczkiem, coby nie urazić ;) Pozdrawiam wieczorową porą ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ważne, że przyjemna ta relokacja ;) Przemieszczenia mają sens, ja np. co jakiś czas zmieniam ustawienie mebli, chociaż według feng shuijów czy innych ... ;) wszytko musi mieć ustalony porządek bo ponoć energia ma wyznaczone kierunki pozytywnego oddziaływania, mam to gdzieś, wierzę w Boga a nie w klasztor shaolin czy na przykład fiku miku bollywoodów. Ciao, papatki, bo zmykam na film Iwonko ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina  Następny twój utwór, który zmusza mnie do sięgnięcia po słownik ;)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

a to chyba mój ulubiony fragment z całości. Bardzo się cieszę, że idziesz dalej w rejony rytmizacji  (np. powyższy fragment to sztandarowa strofa stanisławowska) jak w wierszu ,,maszynowym" (choć gdzieniegdzie są drobne zgrzyty). Co zaś do treści, to nie mam nic do dodania poza tym co sam już napisałeś wyżej.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A wiesz? To też mój ulubiony fragment tekstu, mamy widać podobne systemy przyswajalności estetycznej. Tak, w pewnym sensie można uznać, że to strofa stanisławowska, bo jest tu układ wersów dziesięcio i ośmiozgłoskowych, zgrzyty są, to się zgadza, zwracałem uwagę na rytmikę i estetykę tekstu, piszę już wiersze sylabiczne bez liczenia, na ucho - ostatnio uwielbiam liftingowe,  kosmetyczne dysonanse - czyli zachwiania tekstu, to wpływa na poczucie "odrasowania" formy i wyzbycie się sztuczności tego ułożonego metrum, bo przecież tą melodię w tego typu utworach każdy i tak wyczuwa. Tak, że wszystko się zgadza, tak jak piszesz - co do joty. Pozdrawiam. Jeszcze ten tekst lekko skorygowałem - wstawiając dwa wersy te ze "szmaragdami" i "wagonem train" - i niech tak już pozostanie, wersja ostateczna, chyba, że coś mi się jeszcze "odwidzi" ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jakbym usłyszał: Wy Bornie, macie własną tożsamość ;) Dzięks Mr. Frog. Your recognition is my honor! :) A co do kwestii moich tekstów, to muszę powoli już zmierzać w kierunku publikacji białych wierszy, wiem, większości czytelników podoba się klasyka warsztatu, rytmika, niestety nie jest to do końca w moim czuciu - ulubionym, wolę bardziej intelektualne kawałki, współczesność i natura pociąga. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A w jakim to sensie się wypowiadasz @Sekret? ;)) Można jaśniej? Moim zdaniem autor zainteresowany własnym utworem musi być koniecznie ;) Świadczy to o autorze jako człowieku empatycznym wobec komentujących jego tekst a nawet wobec krytyków. Cóż bowiem to za autor, który nie potrafi w obliczu licznych pytań i sugestii co do własnego utworu racjonalnie odpowiadać i tłumaczyć jego geometrii? Skoro są pytania logiczne - że należy na nie odpowiadać? Przykład: Sekrecie wcześniej padły sugestie z twojej strony o braku zaskakującej puenty w tym akurat wierszu - więc opowiedziałem ci dlaczego wiersz jest w takiej a nie innej formule, chyba to nie jest powód do wstydu? Nie jestem ja ci taki wstydliwy i wrażliwy ani głupiutki aby milczeć pod własnymi tekstami. Rozumiem też, że każda dyskusja ubogaca każdego jej uczestnika również albo nawet przede wszystkim - autora. Przecież sam ze sobą nie dyskutuję, mam nie odpowiadać na posty? Napiszesz "języka w gębie zapomniałeś NIEMOTO?" ;D Wejdź proszę z łaski swojej w mój profil i zajrzyj w "ostatnią aktywność", a przekonasz się, że komentuję tu często innych autorów i gwarantuję ci nie są to komentarze w dwóch słowach, lecz dość głębokie i sumienne konstatacje, zobacz. Przeszkadza ci dyskusja na tym portalu? Oczekujesz ciszy? Może w propagandzie pracujesz? Tyle przecież jest innych poetyckich portali. Dość sekretny z ciebie "kotek", skoro dopuszczasz się do takich analiz w próbie zanegowania ruchu na stronie? ;)) hmmm? Coś tu nie halo? ;D

 

Oczywiście całą moją odpowiedź potraktuj z przymrużeniem oka, bo przecież jest ci "miło", podpuszczam ;P wiesz, ja lubię sobie czasem pożartować. Rzecz jasna piękne dzięki ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...