Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karawana w oazie hindi-urdu


Tomasz Kucina

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No fajnie, fajnie, teraz se poczytam w wolnym czasie, skoro dajesz namiary to pewnie zapatrzyłaś się na mojego bloggerowego? Nigdy nie podawałem tutaj namiarów na moje blogi, szanuję miejsca w których publikuję - do czasu oczywiście, ale istotnie zauważam, że istnieje pewna tendencja - otóż i mianowicie w potrzebie nagłego wchodzenia różnych autorów do blogosfery. Ostatnio informowali mnie że byli na moich blogach i zamierzają - lub- otworzyli już własne, inni tu publikujący ludzie, chociażby i np. Pan Ropuch teraz ty, także niejaka ais vel. AOU. To tylko ci, którzy informowali mnie osobiście, a czytałem o innych próbach i zamiarach. Dobrze, że ludzie się realizują w subiektywnych koncepcjach. Zastanawiam się jednak z czego wynikają te nagłe kierunki? I dochodzę do wniosku, że może z bezkompromisowej potrzeby wolności? Autorzy to ludzie introwertyczni, i lubią decydować o własnym poletku autoprezentacji. Na blogach sami jesteśmy moderatorami. Wszelkie zawłaszczenia tego osobistego obszaru wolności poetów czy kandydatów na poetów uwiera. Chociażby ostatnie praktyki zastosowane tutaj w postaci pokazywania kolejnych wersji gotowego utworu, czyli ujawnienie edycji tekstu właściwego (moim skromnym zdaniem) mogą nie podobać się autorom. Mnie to akurat nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, bo pokazuje wrażliwość autorską, ciężką prace niemalże benedyktyńską przykładowego autora nad  własnym tekstem, i jego podążanie do perfekcji czyli do satysfakcjonującego celu. A przecież takie miejsca jak te uczą nas warsztatu pracy. Lecz wydaje mnie się, że większość twórców pragnie aby obowiązującą i powszechnie dostępną była ostatnia - wersja jego utworu, dlaczego? może dlatego, że autor jeżeli ingeruje we własny utwór i go moderuje to znaczy, że widzi w nim pewne niedoskonałości, jeżeli uznaje, iż są one dość drastyczne poprawia tekst. To dotyczy i dotyczyło zawsze wszystkich autorów, nawet wielkich mistrzów pióra oraz klasyków i pisarzy uznanych. Pokazywanie więc tych gorszych, mniej ambitnych wersji tekstu może drażnić autorów, bo naturalną koleją rzeczy jest fakt prezentacji tej ostatecznej wersji utworu a nie w polu rozumienia autorskiego wersji uboższych jakościowo. Może dlatego właśnie, wykreowała się w was ostatnio tendencja permanentnego uciekania do blogosfery, gdzie szerokie pole decyzji w zakresie autoprezentacji należy już tylko do was? Nie wiem? Z czegoś to wynika, uważam, że chyba to jest ten powód. Ludzie kochają wolność i w zakresie osobistego ekshibicjonizmu lirycznego chcą podejmować decyzję osobiste. Co innego udostępnienie wszystkich wersji komentarzy, to ma wielki i praktyczny sens, chociażby dla czystości i jasności dyskusji, ale wgląd w edycje poprzednie tekstów właściwych, oraz permanentne budowanie funkcji odsłaniających atelier autorskie może być powodem tych waszych prób teleportowania się do blogosfery. Nie wiem, to jest ciekawe pole do dyskusji, ale może nie akurat tutaj - pod tekstem. Tak czy inaczej dobrze Kamo, że realizujesz własne potrzeby, a ja przy okazji będę mógł sobie poczytać ciebie w wersji indywidualnej. Z czystej ciekawości pytam podobają ci się moje blogi? Mam je od dobrych kilku lat. "Sucharki" to takie w pewnym sensie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina

Święta Prohibicjo! 

Toż to woda na twój młyn. No jak mały link może spowodować kaskady słów?

Czy tobie w ogóle potrzebni są rozmówcy? Nie, no pytam z ciekawości. Może błądzę ale wyczuwam jakiś rys charakterologicznie uzasadniony. Potrzeba konwersacji jest nieziemska, a monolog płynie lekkim nurtem...nie zastanawiając się, że w między czasie ktoś kompletnie "odpłynął" czytaj Wysiadł na stacji nie docierając do celu. Porażasz, poważnie :)

Nie myśl, że robię sobie reklamę twoim kosztem. Nie muszę. Link pasował mi do kiczowatości utworu i miał być kontynuacją w stylu "a propos". Jednocześnie odpowiedzią na pytanie "Co robisz jak cię nie ma?", pod którymś z moich wierszy. Niedługo zaczynam urlop, a nigdy nie spędzam go na portalach :)

Ale wtedy będę miała czas na twoje blogi, które na razie musnęłam wzrokiem. Busy busy busy :)

Pa. 

 

P.S. to nie jest mój pierwszy blog, raczej 5, jeśli liczyć z obcojęzycznymi.

; P

Edytowane przez Kama Nagrodzka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale co ciebie nagle kopnęło w synapsy Kamo? Czy nie czytasz, i nie wychwytujesz, że wyraźnie  cieszę się z twojego linku? informuję o swojej potrzebie poczytania ciebie w bardziej indywidualnym charakterze? Robisz mi jazdę pod zwyczajną odpowiedzią na twój komentarz? Czemu? Rozwinąłem w niej raptem subiektywną myśl na temat zwyczajnej ludzkiej (i ogólnej przecież a nie personalnej i nie skierowanej negatywnie ku tobie) potrzeby bycia każdego autora indywidualistą i usytuowania finalnej a nie etapowej prezentacji jego tekstu - większość autorów to zapewne rozumie, ty jak czytam - nie, ty widzisz jakąś moją ansę do ciebie "niby ogłoszoną" w poprzednim komentarzu, której notabene tam nie ma? Co się z tobą dzieje? Chcesz ograniczyć moją wolę co do długości komentarzy, i dyskusji bądź co bądź pod autorskimi tekstami?, piszę tak jak czuję i o tym o czym pragnę napisać, jeżeli wysiadasz z tego "pociągu - czytaj potoku słów w odpowiedziach" w połowie drogi to twoja wola, przecież ja ani nie mam na to wpływu, ani szczególnie mnie to nie razi, czego więc oczekujesz teraz informując mnie o tym? Że zacznę ciebie prosić o łaskawe kończenie czytania moich imponderabilii? (to rzeczy nieuchwytne niematerialne czyli raptem słowa?) przecież na twoje "reakcje" pod moimi tekstami? No wybacz, jestem człowiekiem wolnej woli w każdym zasadzie zakresie, nic o żadnej reklamie moim kosztem nie napisałem przecież? Masz jakieś problemy z poczuciem własnej wartości, że zadajesz mi taki cios bez uzasadnienia? Ja zapytałem tylko grzecznie czy może łaskawie byłaś na moich blogach, skoro wysłałaś mi link do swojego - kolejnego jak informujesz?

 

 łoooojejjjjkuuuu? ale histeria? Dlaczego?, dobra, nie będę rozpisywał się już pod twoimi ewentualnymi komentarzami, nie rozumiem szczerze, że ludzie wpisujący się w miejsca wzajemnej dyskusji - w następstwie i pod wpływem tychże dyskusji dostają szoku emocjonalnego? Zasada jest prosta, nie chce dyskutować nie dyskutuję, jeżeli dyskutuję szanuję formę, styl, i tryb innych dyskutujących. Innej drogi kompromisu - nie ma. To życie wirtualne i tylko portal. Sama tak konkludujesz, ale pretensje do odpowiadającego pod własnym tekstem masz? To co mam milczeć i nie odpowiadać, albo pisać pismem węzełkowym czy alfabetem morse'a. Za dużo mnie? Mnie w tobie wcale nie ma - jesteś sobą i porównań ani krytycznych ani współczulnych -  nie dokonuj. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pilnuj rąk, skoro nimi pracujesz, no tak niestety wyglądał ten twój ostatni komentarz, napisałaś wyraźnie, żebym nie myślał, że robisz sobie reklamę moim kosztem, widocznie tak pomyślałaś, czyli jak?, otóż, że w pierwotnej odpowiedzi wyraziłem jakiś krytycyzm twojej osoby, twórczości ogólnie, czy tym bardziej bloga, inaczej tego nie da się wytłumaczyć, posunęłaś się więc do tej samej i powtórkowej negacji co do moich przyzwyczajeń to znaczy (przyznaję) do czasem rozbudowanych odpowiedzi na komentarze, ale Kamo? ja się nie zmienię, po prostu lubię jasne sytuacje i jasno precyzyjnie piszę o tym co myślę, tak mam, a że czasem wychodzi dłużej? cóż, musi być tak, by nie budziło wątpliwości. To nie pierwsza wycieczka z twojej strony co do trybu moich odpowiedzi na komentarze, one Kamo inne nie będą. Już lubię twojego bloga, ale o swoje blogi niepotrzebnie dopytałem, a widzisz ja jestem tu z wami od maja 2018 a nawet o nich nie wspomniałem, jedno pytanie do ciebie w tym kierunku - czy czytałaś, wywołało niemal trzęsienie ziemi, teraz obracasz w żart, ok. Nie było tematu, nie należę do szczególnie drażliwych, raczej do szczególarzy, ale to przecież doskonale zauważyłaś. Pozdrawiam, zapomnijmy o tej wymianie słów, pilnuj rąk, mną się nie przejmuj, odpoczywaj, miłego urlopu, szczęścia - powodów do zakusów twórczych, owocnych - statystyk, czyli licznych odwiedzin bloga. 

Proszę nie wulgaryzować u mnie. Napisałem tak, bo wyraźnie zasugerował to @Pan Ropuch, ja biorę komentarze ludzi na poważnie, więc proszę się nie dziwić,... a co do kwestii zasugerowania i zakomunikowania mi przez ciebie, że otworzyłaś niedawno blog chyba nie ma wątpliwości? Nawet pisałeś mi o jego rzekomych niedoskonałościach, pytałem nawet o adres. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów bijatyka i znów bijatyka - i bijatyka cały dzień i porąbany dzień i porąbany łeb - razem bracia(I siostry) aż po zmierzch ;) Tomek ma bloga Kama ma bloga Ais ma bloga będę miał i ja!( może;) ) 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch a i piosenka oczywiście

 

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina

Przypisujesz mi więcej intencji niż potrzeba. W każdym komentarzu odnajdziesz moją humorystyczną stronę osobowości. W internecie Mój Drogi bawię się, nauczyłam się podchodzić z dystansem do ludzi i zjawiska.Lubisz humor angielski? Jestem właśnie Taka! 

Znasz ta książkę? 

 

Mnie bawi do łez :)

 

Życie mam  ostre jak żyletka a na szyi pętlę komplikacji. Pewnie dlatego odkryłam Świat Magii.

 

Wyluzuj...

Pa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I to jest prawidłowe racjonalne podejście do tematu. No młócą mnie non stop, o to że odpowiadam po swojemu na komentarze, najpierw wrzucają linki, albo informują jak ais o tym, że blogi pootwierali i że moje czytali też, gdy piszę daj adres w jednym przypadku to "amba", albo w przypadku adresu zalinkowania przez inna autorkę - (to przykład dwa) i powiązanych z tym moich wyrazów aprobaty z tegoż powodu,

 

szok, jadą po mnie jak po łysej kobyle ;) Tak jak napisałeś - DO-KŁA-DNIE: "bijatyka, bijatyka, bijatyka" idę żłopnąć browara, bo odechciewa się tu być czasem. Czołem @Pan Ropuch, - mądry, logiczny, normalny facet, rzadko takich już można spotkać w tym "pacie" wirtualnym. 

Rozumiem, angielski humor. Czuję się już jak z tym nożem pod gardłem jak u Jerome ;) Dobra Kamo, luz, bo czuję się trochę odpowiadając jak w "ministerstwie głupich kroków" ;) u Monty Pythona. Już cisza. Rozumiem, wszystko rozumiem, również twój świat magii - szerokie mam perspektywy wyobrażeń ;)) Ten link super! 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kamo, rozumiem, i przykro mi w takich okolicznościach, nie ja jednak jestem powodem tej sytuacji. Wiem, że życie często daje po czterech literach, i sam tego nie raz doświadczyłem, ale proszę, daj mi realizować się w internetowych klimatach po swojemu i odpowiadać na komentarze zgodnie z sumieniem, rozumieniem oraz i też długością samych odpowiedzi. W kilku kolejnych komentarzach wyraźnie napisałem i jasno określiłem, że do "świata twojej magii" chętnie zaglądam i zaglądał będę zawsze z przyjemnością, nic bardziej sumiennego nie potrafię już napisać. Jestem na serio szczerym i nieupierdliwym człowiekiem, Ciebie szanuję szczególnie, a że czasem bronie własnych racji świadczy o mnie dobrze - tak uważam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

więc nie opowiadaj mi o problemach w realu, myślałem skoro napisałaś, że potrzebujesz otuchy, jakiegoś chociażby przysłowiowego wsparcia a choćby i słowem, jak zwykle nie trafiłem z odczytem, dobra koniec skoro takie życzenie. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

... opowiadam ci o moich problemach w realu? Na forum publicznym, przy kilkunastu osobach, które zebrały się jak sępy i śledzą dyskusję, a to dopiero początek frekwencji?

I oczekuję wsparcia od internetowego faceta o mglistym zabarwieniu na portalu poetyckim?

Zawsze myślałam, że mam kolosalną imaginację na potrzeby poezji. Sorry...masz większą 

Paradoksalnie, nasza konwersacja jest wspaniałą ilustracją Niekończącej się Karawany.

 

Jeśli jest gdzieś granica między Jawą a Snem, zgadnij po której stronie jesteś.

 

/kama

Edytowane przez Kama Nagrodzka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kama Nagrodzka O czym ty piszesz, tu do mnie? Odnoszę się do konkretnego cytatu, jeszcze raz ciebie więc zacytuje, jakieś bielmo szantażu zachodzi ci na oczy, popatrz... cytuję jeszcze raz i ostatni:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jeżeli tłumaczysz mi w komentarzu o swoim życiu w realu, o żyletkach i pętlach na szyi, to naturalną reakcją CZŁOWIEKA logicznego i empatycznego -CZŁO-WIE-KA!! a nie "FACETA O MGLISTYM ZABARWIENIU NA PORTALU POETYCKIM" (jak mnie brutalnie i niesprawiedliwie określasz) jest szacunek do takiego pozycjonowania się  komentującego, i próba uświadomienia mu, że to nie ten CZŁOWIEK (czytaj: ja autor tego tekstu) i nie FACET W SPODNIACH, ale jeszcze raz podkreślam CZŁOWIEK! - ma cokolwiek wspólnego z komentującego (W TYM WYPADKU TWOJĄ) ŻYCIOWĄ SYTUACJĄ, skoro piszesz akurat do mnie o tych problemach mam prawo się odnieść, bo to z ŻADNĄ FUNKCJONALNOŚCIĄ NA PORTALU POETYCKIM NIE MA NIC WSPÓLNEGO! Ani tym bardziej POZA NIM. Więc nie pisz głupot, a potem nie dziw się, że odpowiadam na nie i notabene w empatii i przychylności do ciebie jako autora tekstów? Jeżeli ty podmiot liryczny z tego wiersza utożsamiasz ze mną, to znaczy, że to już jednostka chorobowa. Ja nie żyję w treści i nie wpadam w osobiste metamorfozy z każdym kolejnym opisem sytuacyjnym czy lirycznym - we własnych wierszach, jeżeli tak myślisz to błądzisz we mgle dziewczyno. Nie masz za grosz szacunku do mnie, skoro obrzucasz mnie już w tej chwili inwektywami personalnymi to znaczy, że nie dorosłaś intelektualnie do roli kobiety, bo kobiecie logicznej i racjonalnej nawet nie przyszłyby takie absurdalne myśli do głowy, by autora tekstu uznać za jakiegoś alfonsa, no bo tak to tu czytam! Co ty sobie wyobrażasz? Że ja jestem jakimś księciem i mam swój harem, zejdź mi z profilu, bo to jest ostre czerwone światło, przegięłaś. Robić z kogoś żigolo, czy ty widzisz i w ogóle potrafisz dostrzec różnicę między światem opisów lirycznych a autorem? Wątpię, to jakaś infantylizacja rzeczywistości. 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ponieważ pani ma tendencje do usuwania komentarzy, albo totalnej hibernacji, lub zamykania konta, cytuję, do którego komentarza się odniosłem. Tyle.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • a może morze jesteśmy sami bez uniesień bez fal namiętności noc otula nas rybim ogonem łuszczą się sny rozmaite   zimno drapie się za głowę panele podłogowe imitują mokry piach i senną plażę na odludziu   chore zatoki dokuczają nieobecnym dryfujące myśli wyrzuciło na brzeg zrywamy się zachłannie każdy w swoją muszlę
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...